1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Orban pękł. Sukces Ukrainy na szczycie UE

14 grudnia 2023

Szczyt UE zgodził się na rozpoczęcie negocjacji akcesyjnych z Ukrainą. Orban do ostatniej chwili straszył wetem, ale się ugiął. I ostatecznie taktycznie nie wziął udziału w głosowaniu.

https://p.dw.com/p/4aAdX
Szczyt w Brukseli i Viktor Orban
Premier Węgier Viktor Orban na szczycie w Brukseli Zdjęcie: Omar Havana/AP/picture alliance

– To historyczny moment dla Ukrainy. Rada Europejska zdecydowała o rozpoczęciu negocjacji akcesyjnych z Ukrainą i Mołdawią. Rada Europejska przyznała Gruzji status kraju kandydującego. UE rozpocznie negocjacje z Bośnią i Hercegowiną po osiągnięciu niezbędnego stopnia zgodności z kryteriami członkostwa i zwróciła się do Komisji o przedstawienie sprawozdania do marca 2024 roku w celu podjęcia takiej decyzji – ogłosił w czwartek wieczorem [14.12.2023] Charles Michel, szef Rady Europejskiej.

Orban nie blokował

Premier Węgier Viktor Orban, który przez ostanie kilkanaście dni eskalował swą retorykę wymierzoną w negocjacje akcesyjne z Kijowem, dziś ugiął się po zaledwie kilku godzinach negocjacji na szczycie w Brukseli. – Powiem ogólnie, że decyzji szczytu UE w sprawie Kijowa nie sprzeciwił się żaden z członków Rady Europejskiej – mówi wysoki urzędnik UE. Jak wynika z nieoficjalnych informacji, Orbana w momencie podejmowania decyzji o Ukrainie nie było na sali obrad, a wcześniej świadomie nie scedował swego prawa głosu na żadnego innego premiera.

Taki trik pozwolił Węgrowi formalnie nie poprzeć decyzji, lecz jednocześnie nie łamać konsensu wymaganego przy decyzjach związanych z procesem rozszerzeniowym. – Oczywiście, wszystko działo się za wiedzą Orbana – podkreśla nasz rozmówca. Takie „konstruktywne uchylanie się od udziału w głosowaniu” Węgrzy już kilkukrotnie stosowali przy decyzjach Rady UE o pieniądzach na dozbrajanie Ukraińców.

– Rozpoczęcie negocjacji akcesyjnych z Ukrainą to zła decyzja. Węgry nie uczestniczyły w podejmowaniu tej decyzji – ogłosił w czwartek wieczorem Orban. 

Dzisiejsze decyzje szczytu UE co do Ukrainy, Mołdawii oraz Gruzji są zgodne z listopadową rekomendacją Komisji Europejskiej. Ukraina (wraz z Mołdawią) otrzymała status kraju kandydującego do UE już w zeszłym roku, ale Bruksela powiązała to z siedmioma warunkami nieodzownymi dla startu negocjacji akcesyjnych. Komisja Europejska zaleciła grudniowemu szczytowi UE zgodę na rozpoczęcie tych rokowań z Kijowem, ale z zastrzeżeniem, że w marcu 2024 roku oceni, czy Ukraińcy sfinalizowali brakujące reformy w ramach trzech warunków. I dopiero wtedy Rada UE będzie mogła przyjąć formalny mandat negocjacyjny z Ukrainą, do czego też trzeba jednomyślności wszystkich państw Unii.

Wśród reform, które Komisja Europejska oceni w marcu 2024 roku, są ustawy o prawach językowych dla mniejszości, co jest istotne dla społeczności ukraińskich Węgrów.

– Dziś jest wyjątkowy dzień. I ten dzień przejdzie do naszej historii. Niezależnie od tego, czy będzie to dla nas dobre, czy złe, historia zapisze wszystko. Każde słowo, każdy krok, każde działanie i zaniechanie. Kto o co walczył. W tym roku nie popełniliśmy żadnego błędu. Ani jednego. Europa przeszła przez ten rok z godnością. Bardzo ważne jest, aby Europa nie popadła dziś w niezdecydowanie – tak prezydent Wołodymyr Zełenski apelował dziś do szczytu UE (za pomocą łącza telekonferencyjnego) o pomyślną decyzję w sprawie rozmów akcesyjnych.

Co ze wsparciem dla Ukrainy?

Szczyt UE musi jeszcze zdecydować w kwestii nowelizacji unijnego budżetu na lata 2021-27, co obejmuje również 50 mld euro dodatkowej pomocy finansowej dla Ukrainy na kolejne cztery lata. I w tej kwestii Orban straszył sprzeciwem, ale to od początku było mniej groźnie dla Unii i Ukrainy, bo – jeśli zajdzie taka potrzeba – Unia ma instrumenty i wolę polityczną do skonstruowania pomocy w imieniu 26 państw, czyli bez Budapesztu.

Obrady szczytu UE w Brukseli
Obrady szczytu UE w Brukseli Zdjęcie: Yves Herman/REUTERS

Zełenski jest przekonany, że decyzja szczytu UE podniesie morale Ukraińców pomimo ciężkiego czasu w wojnie, kiedy Kijów musiał publicznie przyznać, że tegoroczna kontrofensywa nie przyniosła oczekiwanych rezultatów. Niepowodzenie w rozmowach akcesyjnych byłoby poważnym ciosem dla Ukrainy, po tym jak zainwestowała ona tak wiele czasu, energii i reform w ten proces. Mogłoby to również zaszkodzić reputacji UE w Ukrainie rozczarowanej, że Unia nie spełnia swych kluczowych obietnic. Ukraiński minister spraw zagranicznych Dmytro Kułeba powiedział na początku tego tygodnia w Brukseli, że spośród wszystkich kwestii omawianych na szczycie, otwarcie rozmów akcesyjnych to „matką wszystkich decyzji, najważniejsza decyzja”.

Raczej nie ta dekada

Pomimo dzisiejszego zielonego światła szczytu UE negocjacje akcesyjne potrwają lata, a droga do członkostwa jest długa i skomplikowana. Chorwacja była ostatnim krajem, który dołączył do Unii (w 2013 roku), a jej rokowania akcesyjne trwały dziesięć lat. Akcesja Ukrainy to w powszechnych brukselskich ocenach nie jest kwestia tej dekady.

Niewykluczone, że dziś sporą zachętą dla kompromisowości Orbana była środowa decyzja Komisji Europejskiej [13.12.2023], by Węgrom odblokować dostęp do 10 mld euro z polityki spójności w najbliższych kilku latach (w tym pół miliarda płatności już na początku przyszłego roku), co stanowi blisko połowę węgierskich funduszy spójności w unijnej siedmiolatce 2021-27.

– Moment tej decyzji wynika z terminów przewidzianych naszymi procedurami. To przypadek, że przypada na czas posiedzenia Rady Europejskiej – przekonywała w tym tygodniu Vera Jourova, wiceprzewodnicząca Komisji. Zarówno sporo urzędników, jak i dyplomatów w Brukseli przekonuje, że Węgrzy rzeczywiście wprowadzili reformy sądowe (ostatnie w tym tygodniu) powiązane z zamrożeniem 10 mld euro. Jednak nadal nie przeprowadzono na Węgrzech m.in. wielu wymaganych zmian antykorupcyjnych, co nadal blokuje węgierski KPO. Pomimo to m.in. wielu członków Parlamentu Europejskiego atakowało wczoraj Komisję Europejska za „uleganie szantażowi Orbana” i za „płacenie mu okupu” z funduszy unijnych.

Kolejna zima na froncie. „To frustrujące”