1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Opieka 24-godzinna. 38 tys. euro dla opiekunki z Bułgarii

8 września 2022

Sąd w Berlinie zdecydował, że opiekunce domowej z Bułgarii należy się zapłata za pracę przez całą dobę. Ma ponad 3700 nadgodzin. Jej sprawa wstrząsa rynkiem opieki domowej w Niemczech, na którym pracują tysiące Polek.

https://p.dw.com/p/4GXYE
Dobrina z Bułgarii, opiekunka osób starszych, stoi w kuchni w domu. Zdjęcie z 2020 roku
Dobrina, opiekunka z Bułgarii, która wygrała przed sądem w Niemczech (zdj. z 2020 r.)Zdjęcie: DW/S. Kamburov

W dniu swojej wielkiej wygranej przed niemieckim sądem opiekunka Dobrina nie świętowała. Niska emerytura nie pozwoliła jej na przyjazd na własny proces, więc na decyzję czekała w napięciu w domu w Bułgarii. – Specjalny dzień urządzę sobie dopiero, gdy dostanę te pieniądze – mówi Dobrina w rozmowie z Deutsche Welle (DW).

O zaległą wypłatę walczy przed niemieckimi sądami z bułgarską agencją pośrednictwa, która w 2015 roku wysłała ją do Berlina do opieki nad 95-letnią Niemką. W umowie, którą podpisała Dobrina, mowa była o 30 godzinach pracy tygodniowo. Ale w rzeczywistości, jak wspomina, dzieliła ona z seniorką mieszkanie i była w gotowości przez całą dobę.  Opiekowała się kobietą w dzień i w nocy.

Opiekunka osób starszych z Bułgarii Dobrina D.
Dobrina D. (zdj. z 2020 r.)Zdjęcie: Grzegorz Szymanowski/DW

Dobrina poszła do sądu, domagając się od bułgarskiego pracodawcy opłaty za całodobową gotowość. Uczyniła to jako pierwsza z setek tysięcy osób z Europy Wschodniej, głównie kobiet, które opiekują się niemieckimi seniorami w ich domach. Szacuje się, że aż 300 tysięcy niemieckich emerytów korzysta z takiej formy opieki.

Ponad 3700 nadgodzin do zapłaty

Batalia Dobriny przez wszystkie instancje trwała sześć lat. W poniedziałek, 5 września, Krajowy Sąd Pracy w Berlinie przyznał jej rację: opiekunce należy się zapłata za czas w gotowości przez całą dobę, z wyjątkiem tych godzin, gdy seniorkę odwiedzały jej dzieci, a opiekunka miała wtedy czas wolny. 

W niemieckim sektorze opieki nad osobami starszymi od lat brakuje personelu
W niemieckim sektorze opieki nad osobami starszymi od lat brakuje personeluZdjęcie: diego.cervo/Panthermedia/ imago

Tym samym za sześć miesięcy, które przepracowała w 2015 roku w Berlinie, należy jej się 38 907 euro, a nie 6 680 euro, które zapłaciła jej bułgarska agencja pośrednictwa pracy. Teraz musi ona wypłacić Dobrinie różnicę. To równowartość 3768 nadgodzin (w 2015 r. płaca minimalna wynosiła 8,50 euro na godzinę, dzisiaj to 12 euro).

– Rodzina (niemieckiej seniorki) oczekiwała, że opiekunka będzie przy niej cały czas – uzasadniała wyrok sędzina Oda Hinrichs z Krajowego Sądu Pracy w Berlinie. Jak dodała, sprawa była skomplikowana, bo w międzyczasie minęło już siedem lat, a Niemka którą opiekowała się Dobrina, zmarła. Jako świadkowie w sprawie zeznawały m.in. dzieci seniorki.

Pierwszy taki wyrok

Sprawa Dobriny, o której DW pisała jako pierwsza, trafiła na nagłówki niemieckich gazet w ubiegłym roku, gdy jej sprawą zajął się Federalny Sąd Pracy. Już wtedy sędziowie najwyższej instancji zdecydowali, że opiekunkom domowym należy się płaca minimalna za czas spędzony w gotowości. Teraz sąd w Berlinie zdecydował, jak w praktyce policzyć ten czas: poza kilkunastoma godzinami w tygodniu, gdy seniorkę odwiedzały jej dzieci, Dobrinie należy się zapłata za gotowość przez całą dobę.

Justyna Oblacewicz w siedzibie poradni Uczciwa Mobilność, 2020 r.
Justyna Oblacewicz z poradni Uczciwa Mobilność Zdjęcie: DW/L. von Richthofen

– Dla nas ten wyrok to sukces – powiedziała DW Justyna Oblacewicz z niemieckiej poradni związków zawodowych Uczciwa Mobilność. Od początku wspierała ona opiekunkę z Bułgarii podczas sądowej batalii. – Ta decyzja oznacza, że agencje nie mogą powoływać się tylko na treść umowy, jeśli w rzeczywistości oczekiwania wobec opiekunek są zupełnie inne – dodała Oblacewicz.

– Ta sprawa jest ważna dla całej branży – przyznał w rozmowie z DW przed ogłoszeniem decyzji sądu Michael Wendler, obrońca pozwanej przez Dobrinę bułgarskiej agencji. Przed sądem argumentował on, że opiekunka nie musiała być w gotowości przez całą dobę, a poza tym podpisała umowę, która mówiła o 30 godzinach pracy w tygodniu. Już po ogłoszeniu decyzji adwokat nie odpowiedział na prośbę DW o komentarz. 

Wyrok szansą dla opiekunek z Polski?

Sprawa pani Dobriny może mieć też znaczenie dla tysięcy Polek, które wykonują w Niemczech podobną pracę. Jest jednak istotna różnica: Dobrina zawarła z bułgarską agencją zwykłą umowę o pracę. Tymczasem polskie agencje wysyłają pracownice do Niemiec najczęściej na podstawie umowy zlecenia. Niemieckie związki zawodowe krytykują, że to tylko konstrukcja prawna, sprawiająca pozory samodzielnej działalności gospodarczej dla obejścia praw pracowniczych

– Chciałabym, żeby Polki też miały odwagę iść do sądu. Naszym zdaniem to, jak skonstruowane są ich umowy, nie jest zgodne z prawem – mówi Justyna Oblacewicz.

Rośnie nacisk na rząd 

Aktualny gąszcz prawny oraz szara strefa sprawiają, że wśród osób zajmujących się opieką nad seniorami rosną oczekiwania na nowe rozwiązania prawne. – To sprawa dla polityków – mówiła sędzina ogłaszająca decyzję w sprawie Dobriny.

Tworzące nowy niemiecki rząd partie SPD, Zieloni i FDP zapowiedziały w umowie koalicyjnej, że stworzą „prawnie bezpieczną podstawę” dla rynku opieki 24-godzinnej. Jak dotąd nie przedstawiły jednak żadnych propozycji w tej sprawie. 

Przedstawiciele Dobriny z niemieckich związków zawodowych zwracają uwagę, że obecne konstrukcje prawne na tym rynku mogą skomplikować nawet egzekucję zasądzonych dla niej środków. Wygrała ona bowiem przed sądem w Niemczech, ale pozwana agencja ma siedzibę w Bułgarii.

Także dlatego Dobrina wstrzymała się na razie ze świętowaniem. Jak powiedziała DW, dopiero gdy otrzyma należne jej pieniądze, uda się w podróż do córki, która pracuje teraz w Niemczech. Na szczęście nie w branży opiekuńczej.

Polska opiekunka w Niemczech. Życie na dwa domy