1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Obrona: trudny resort

27 listopada 2009

Większość z 15 dotychczasowych ministrów obrony narodowej RFN została zmuszona do ustąpienia z urzędu przed czasem. Resort obrony trudno - jak widać - w Niemczech obronić.

https://p.dw.com/p/KjhE
Franz Josef Jung był jednym z ministrów "poślizgowego" resortu, obrony
Franz Josef Jung był jednym z ministrów "poślizgowego" resortu, obronyZdjęcie: AP

Pierwszym ministrem obrony powojennych Niemiec zachodnich został Theodor Blank. Na urząd wstąpił 7. czerwca 1955 r. po to, żeby w zaledwie 16 miesięcy później go opuścić. Przygoda Blanka z wojskiem zaczęła się wcześniej, bo już w 1950 roku, kiedy na polecenie kanclerza Adenauera stanął na czele tak zwanego "Urzędu Blanka", mającego przygotować remilitaryzację Niemiec.

Theodor Blank był w latach 1955-56 pierwszym ministrem obrony RFN
Theodor Blank był w latach 1955-56 pierwszym ministrem obrony RFNZdjęcie: dpa - Bildarchiv

Zajmował się wszystkim. Od nowego wzoru kamuflażu na mundurach polowych, po krój spodni w munurze wyjściowym. Naturalnie miał też wpływ na wybór broni. Ograniczony, bo o tym decydowali głównie Amerykanie, ale udało mu się, na przykład, wprowadzić na wyposażenie Bundeswehry łazik DKW Munga. Uważał się - nie bez racji - za ojca Bundeswehry. Sukces lubi mieć jednak wielu ojców i Blank podał się 16. października 1956 r. do dymisji po tym, jak uznał, że coraz więcej ludzi chce mieć wpływ na kształt "jego" armii. W 1957 r. został ministrem pracy, co łączy go z najnowszym pechowcem - Franzem Josefem Jungiem.


Księżę Poniatowski zbroi Niemcy

Duży kaliber w niemieckiej polityce: Franz-Josef Strauss
Duży kaliber w niemieckiej polityce: Franz-Josef StraussZdjęcie: AP

Następcą Blanka został Franz Josef Strauß. O tym niekoronowanym królu Bawarii można pisać w nieskończoność. Trudno o bardziej krwistą i wyrazistą postać w świecie politycznym RFN. I jemu jednak nie udało się utrzymać bez problemów na stołku ministra obrony. Strauß zamieszany był w największy skandal finansowy lat 60. ubiegłego wieku, w którym główną rolę odegrał gąsienicowy transporter opancerzony dla Bundeswehry HS-30. Od 1953 roku "Urząd Blanka" domagał się takiego pojazdu dla piechoty zmotoryzowanej. Wybór padł na HS-30, dzieło byłego francuskiego oficera i konstruktora z polskimi korzeniami, Andre księcia Poniatowskiego. Opracowany przez niego pojazd produkowała firma Henschel. Wypuściła w sumie 10.860 sztuk, co niemieckiego podatnika kosztowało aż 2,78 miliarda marek. Transporter był nieudany. Miał za słaby silnik, złą przekładnię główną, niewydajną chłodnicę i źle wentylowane wnętrze, by wymienić tylko najważniejsze wady. Miał jednak też zalety, bo na tym zamówieniu wielu polityków dorobiło się majątku. Czy Strauß też? Niczego mu nie udowodniono, choć niemiecki NIK oskarżył go o rozrzutność. Strauß przetrzymał jednak tę aferę i potknął się na dobre dopiero na aferze "Spiegla", ale to już inna historia.


Niedaleko od szosy

Jeśli któryś z niemieckich ministrów obrony naprawdę był lubiany i ceniony przez żołnierzy, to był nim bez wątpienia Georg Leber. Ten socjaldemokratyczny polityk był wszystkim po trochu: kupcem z wykształcenia, murarzem z zawodu, działaczem związkowym i dziennikarzem z zamiłowania i politykiem z powołania. Podczas wojny służył w Luftwaffe, a więc otarł się o wojsko, czego nie da się powiedzieć o wszystkich ministrach obrony. W rządzie wielkiej koalicji Kurta Georga Kiesingera piastował od 1966 r. urząd ministra komunikacji. Opracowany przez niego "plan Lebera" zakładał, że żaden Niemiec nie będzie miał więcej niż 20 kilometrów do najbliższego wjazdu na autostradę. Na stanowisku ministra obrony w latach 1972-78 wykazał się zimną krwią frontowego żołnierza, bo nie wydał rozkazu zestrzelenia, porwanego jakoby przez terrorystów, samolotu, którzy kierował się prosto na stadion olimpijski w Monachium. Okazało się, że na jego pokładzie wysiadła elektronika.

Leber powołał do życia wyższe uczelnie Bundeswehry w Hamburgu i Monachium i uwolnił oficerów od ciążącej na nich w kręgach kontestującej młodzieży opinii tępych zupaków. Ustąpił po swojemu - z godnością, kiedy okazało się że w gabinecie jego sekretarki kontrwywiad założył bez jego wiedzy podsłuch, podejrzewając ją o pracę dla wschodnioniemieckiej STASI. Zarzut okazał się niesłuszny, ale Leber ujął się honorem i nie ustąpił, to znaczy: ustąpił ze stanowiska.

Minister Rudolf Scharping po karierze politycznej zajął się kolarstwem
Minister Rudolf Scharping po karierze politycznej zajął się kolarstwemZdjęcie: AP

Skarpetki w basenie i inne przypadki

Inni ministrowie obrony kończyli kariery w dużo mniej spektakularny sposób. Manfred Wörner z CDU złożył rezygnację w 1984 r., kiedy okazało się, że wymuszone na generale Günterze Kießlingu przejście w stan spoczynku z powodu jego rzekomego homoseksualizmu okazało się krzywdą, opartą na wyssanych z palca zarzutach.

Gerhard Stoltenberg przeżył w 1991 roku aferę z dostawami sprzętu pozostałego po Narodowej Armii Ludowej NRD dla Izraela, ale w rok później nie poradził sobie z podobną aferą, w którtej chodziło o dostawę czołgów typu Leopard dla Turcji. Była to jedna dostawa za dużo i Stoltenberg poszedł w odstawkę.

Chyba najbardziej malownicze odejście zgotował sobie miłośnik kolarstwa i pięknych pań, Rudolf Scharping z SPD. Do historii przeszły jego zdjęcia w hotelowym basenie na Majorce, w którym minister pluskał się z ówczesną partnerką, podczas gdy jego podwładni smażyli się pod okapami hełmów w misji na Bałkanach. Szef Scharpinga - kanclerz Schröder - pozwolił mu wyplątać się z tej basenowej afery, ale kiedy w lecie 2002 roku Scharping zakupił parę skarpetek za honorarium pijarowskiego doradcy Moritza Huzingera, został wypuszczony z ministerstwa w jedwabnych wprawdzie, ale tylko skarpetkach.

Andrzej Pawlak

red.odp.: Małgorzata Matzke / du