1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Święto kina na peryferiach – Nyski Festiwal Filmowy

Elżbieta Stasik
13 maja 2018

15 maja rusza XV edycja jednego z najbardziej ambitnych i najciekawszych międzynarodowych festiwali filmowych – Nyski Festiwal Filmowy na styku Polski, Czech i Niemiec.

https://p.dw.com/p/2xSBf
Neisse Filmfestival 2018
Zdjęcie: Neisse Filmfestival 2018

Wszystko jest w tym festiwalu wyjątkowe – jego koncepcja, pokazywane filmy, miejsca projekcji i ludzie, bez których Nyski Festiwal Filmowy (NFF) nie miałby szans.

Festiwalowym centrum jest Großhennersdorf na południowym wschodzie Saksonii. Z niespełna 5 tys. mieszkańców nie był w stanie przetrwać jako samodzielna miejscowość i został włączony do najbliższego, większego miasta – Herrnhut, kolebki braci morawskich, religijnych uchodźców z Czech. Miejsce jak na zawołanie, bo właśnie temat uchodźców od lat dominuje w NFF i był głównym motywem ponad 600 filmów zgłoszonych na jego tegoroczną edycję.

Festiwalowe kino w Sieniawce, to właściwie stodoła, z braku kina zaadaptowana na ten cel w gospodarstwie agroturystycznym. Georlitz i Zgorzelec, Budziszyn, Żytawa czy Liberec są pojęciami także poza regionem, ale wielu z, w sumie 20 festiwalowych lokalizacji, takich jak Rumburka, Gródka nad Nysą (Hrádek nad Nisou) albo Bogatynii, ktoś nieobeznany z terenem musi najpierw szukać na mapie.

Taka jest też od początku koncepcja festiwalu – pokazanie i przede wszystkim ożywienie na terenach wiejskich życia kulturalnego, do tego na Trójstyku Polski, Czech i Niemiec. – To są peryferia, z których młodzi uciekają. Z perspektywy dużych miast nic się tam nie dzieje. Uważam, że warto inwestować energię, bo jeśli nas tam nie będzie, to kto? – mówi szefowa festiwalu Ola Saszel.

Szefowie festiwalu stawiają wysoko poprzeczkę: (od l.) Antje Schadow, Andreas Friedrich i Ola Saszel
Szefowie festiwalu stawiają wysoko poprzeczkę: (od l.) Antje Schadow, Andreas Friedrich i Ola SaszelZdjęcie: Neiße Filmfestival/Hannes Rönsch

Wysoka poprzeczka

O nagrody NFF – Nyskie Ryby, konkurują po trzy filmy fabularne z Polski, Czech i Niemiec, wśród nich wyróżniony w konkursie ScripTeast im. Krzysztofa Kieślowskiego w Cannes „Człowiek z magicznym pudełkiem” Bodo Koxa, laureat Złotych Lwów na festiwalu w Gdyni „Cicha noc” Piotra Domalewskiego, nagrodzony także w Gdyni debiutancki film Jagody Szelc „Wieża. Jasny dzień”, świętująca premierę w Karlowych Warach „Nina” Juraja Lehotský'ego czy laureat festiwalu Max Ophuels w Saarbruecken „Próżnia” Christiny Repond z gwiazdą niemieckiego kina Barbarą Auer. Znakomita aktorka będzie gościem NFF, razem ze swoim partnerem Christianem Petzoldem, nagrodzonym w tym roku honorową Nyską Rybą.

Przebojem międzynarodowych festiwali jest też na przykład „Najbrzydszy samochód świata” Grzegorza Szczepaniaka, pokazywany w przeglądzie fimów dokumentalnych. Ale choć festiwalowe nagrody potwierdzają wysoką poprzeczkę, jaką stawia sobie i filmom NFF, nie one są kryterium udziału w festiwalu. Kryterium jest zawsze jakość filmów. – Staramy się utrzymywać poziom bardzo wysoko a wśród tych debiutujących wyszukiwać osoby, w które wierzymy, że mają potencjał na przyszłość – tłumaczy Ola Saszel.

Filmowcy nabrali wody w usta

W czasie przygotowywania tegorocznej edycji festiwalu jego szefowa apelowała do filmowców o nadsyłanie krytycznych filmów. – Czego mi brakowało i brakuje do tej pory, to komentarz filmowy do tego, co dzieje się np. w Niemczech. Ten zwrot w stronę AfD, te wszystkie prawicowo-populistyczne ruchy, które są w tym regionie wyjątkowym zagrożeniem. W powiecie Goerlitz AfD otrzymało w wyborach 33 procent głosów i zamiast Michaela Kretschmera (CDU), który został premierem Saksonii, mamy teraz w Bundestagu posła AfD. To jest silny zwrot w regionie – mówi Ola Saszel.

O Nyskie Ryby konkuruje 9 filmów fabularnych, 9 dokumentalnych i ponad 30 krótkometrażowych
O Nyskie Ryby konkuruje 9 filmów fabularnych, 9 dokumentalnych i ponad 30 krótkometrażowych Zdjęcie: Neiße Filmfestival/Hannes Rönsch

Takim krytycznym filmem jest „Agregat”, dokument demokratycznej bezradności w Niemczech, czy kontrowersyjne „Poniedziałki w Dreźnie” pokazywane w sekcji Regionalia, ale to za mało, uważają twórcy festiwalu. Podobnie milczą polscy filmowcy, którzy zdali się wziąć na przeczekanie, zwłaszcza na to, jak ukierunkuje się pod nowym dyrektorem Polski Instytut Sztuki Filmowej (PISF), główne źródło finansowania filmów w Polsce. Jak kwituje Saszel: „Cenzura ekonomiczna jest jedną z najbardziej skutecznych”.

Wysepki tolerancji

– Nie jesteśmy żadnym politycznym festiwalem, ale jesteśmy uwrażliwieni na aktualne, polityczne tematy. W początkach festiwalu filmy zajmowały się często totalitaryzmem i miejscem, jakie zajmował w nim człowiek. Myśleliśmy, że to minęło i nagle mamy inne oblicze totalitaryzmu, populizm w jego wszelkich odcieniach – mówi Andreas Friedrich, jeden z trójki dyrektorów festiwalu. – W gruncie rzeczy chodzi o wartości humanityczne, o pogardę dla człowieka, która jest istotą totalitaryzmu i populizmu – dodaje.

„Tak decentralnego festiwalu na styku trzech krajów nie ma nigdzie” – Nyski Festiwal Filmowy
„Tak decentralnego festiwalu na styku trzech krajów nie ma nigdzie” – Nyski Festiwal FilmowyZdjęcie: Neiße Filmfestival/Hannes Rönsch

Takim aktualnym politycznie i zarazem głęboko humanistycznym filmem jest choćby „Smak cementu”, pokazywany w sekcji World tour dokument syryjskiego reżysera Ziada Kalzhoum o syryjskich uchodźcach pracujących na budowach w Libanie. Nadel aktualny jest też czesko-chorwacki film dokumentalny Jana Geberta „Gdy przyjdzie wojna” o paramilitarnej, rasistowskiej i nacjonalistycznej formacji „Słowacki pobór”.

Festiwal powstaje wprawdzie przy wsparciu niezliczonych instytucji, patronują mu saksońska minister nauki i kultury Eva-Maria Stange, hetman Kraju Libereckiego Martin Puta czy burmistrz Zgorzelca Rafał Gronicz, ale organizują go przede wszystkim wolontariusze, pasjonaci kina i regionu z Polski, Czech i Niemiec. – To są te wysepki tolerancji i demokracji, ludzie, którzy jadą w proteście do Ostritz, kiedy neonaziści świętują tam urodziny Hitlera – mówi Ola Saszel.

Zimna wojna w głowach dystrybutorów filmowych

Poważna tematyka niekoniecznie musi być ciężkostrawna, czego dowodem chociażby pokazywany także na NFF czesko-węgiersko-słowacki „Out” Gyorgy’ego Kristofa o przygodach „kaleczącego rosyjski Węgro-Słowaka na Łotwie”. Jak stwierdzili organizatorzy nyskiego festiwalu: „Coś między Kaurismakim a wczesnym Martinem Šulíkiem. Kino wschodnioeuropejskie od dawna już nie było tak odświeżające”.

Mimo to na europejskich, zwłaszcza zachodnioeuropejskich ekranach film wschodnioeuropejski jest rzadkością. „Można by sądzić, że w głowach dystrybutorów filmowych i administratorów kin nadal rozgrywa się zimna wojna” – uznali organizatorzy nyskiego festiwalu i zaprosili do dyskusji ekspertów z Niemiec, Czech i Polski.

Konferencja „Nieobecne w kinach Europa Wschodnia i Środkowa” jest jedną z licznych imprez towarzyszących festiwalowi. Będą też wystawy, warsztaty filmowe, program dla dzieci czy koncerty, w tym występ legendarnego, czeskiego zespołu The Plastic People of the Universe w ramach specjalnego programu „1968” – filmowego spojrzenia na wydarzenia roku 1968 w Polsce, Czechach i Niemczech.

Niezwykle bogaty, wszechstronny festiwal. – Drugiego takiego i to tak decentralnego festiwalu na styku trzech krajów nie ma nigdzie – mówi nie bez dumy Ola Saszel.

Nyski Festiwal Filmowy rozpoczyna się 15 maja w Żytawie (Zittau) i potrwa do 20 maja. Dzień wcześniej podczas gali w Miejskim Domu Kultury w Zgorzelcu wręczone zostaną Nyskie Ryby.