1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Nowa ustawa medialna w Turcji. „Zastraszyć karami"

Hilal Köylü
12 października 2021

Opozycyjne media w Turcji, które otrzymują pomoc z zagranicy, mają w przyszłości ujawniać swoje źródła dochodów. Stowarzyszenia dziennikarzy obawiają się ataku na wolność prasy.

https://p.dw.com/p/41Xsz
Kobieta trzymająca transparent z przekreśloną legitymacją dziennikarską
Demonstracja na rzecz wolności prasy przed redakcją dziennika "Zaman" w StambuleZdjęcie: Getty Images/AFP/O. Kose

Projekt ustawy zaproponowany przez ultranacjonalistyczną partię MHP przewiduje, że instytucje i ich „działalność w zakresie rozpowszechniania informacji" powinny uzyskać „specjalny status", jeśli są finansowane z funduszy zagranicznych. Ma to umożliwić „wyraźną" identyfikację osób i organizacji.

Ponadto media, które otrzymują bezpośrednie lub pośrednie finansowanie z zagranicy, mają być w przyszłości zobowiązane do wyznaczenia swojego przedstawiciela. Ten przedstawiciel musi się zarejestrować i ma odpowiadać przed tureckim Ministerstwem Spraw Wewnętrznych.

W Turcji około 95 procent mediów drukowanych i telewizyjnych jest już kontrolowanych przez firmy bliskie islamsko-konserwatywnej partii rządzącej AKP. Pozostałe to już tylko kilka małych, alternatywnych platform internetowych, takich jak Mediascope, Mezapotamya News czy T24.

Media te mają niewielkie budżety, ale często otrzymują wsparcie finansowe z zagranicy –  zarówno ze środków publicznych, jak i prywatnych. Ku irytacji rządu tureckiego, sponsorzy ci często pochodzą z krajów europejskich. Inicjatywa ustawodawcza MHP może sprawić, że to źródło dochodów wyschnie.

Kary liczone w milionach?

Zagraniczne platformy lub osoby, które nie wskażą przedstawiciela z zagranicy lub nie skontaktują się z Ministerstwem Spraw Wewnętrznych, mogą w przyszłości podlegać karze więzienia od dwóch do pięciu lat lub grzywny do miliona lirów.

Jeden z liderów MHP Feti Yildiz powiedział DW, że projekt ustawy ma na cele zapewnienie przejrzystości. – Naszym celem jest ujawnienie, kto prowadzi jaką działalność. Bo są ludzie i instytucje, które czerpią fundusze tylko po to, by pod płaszczykiem wolności prasy wygłaszać antyrządowe wystąpienia – twierdzi Yildiz i zapewnia, że proponowana ustawa nie powinna mieć wpływu na dużych zagranicznych nadawców, takich jak BBC czy DW, ponieważ źródła dochodów tych nadawców są przejrzyste.

Istnieją zagraniczne media, kontynuuje Yildiz, które są wynajmowane do krytykowania tureckiego rządu dlatego „staramy się temu zapobiec". Yıldız podkreśla, że w propozycji jego partii nie chodzi o ograniczenie wolności pracy dziennikarskiej. – Nie mamy problemów z wolnością prasy. Każdy, kto dobrze przeczyta proponowaną przez nas ustawę, zrozumie, o co nam chodzi – zapewnia.

Turecki poseł i polityk MHP Feti Yildiz w swoim gabinecie
Feti Yildiz: naszym celem jest ujawnienie kto nadużywa wolności prasyZdjęcie: Privat

„Prawo do rzetelnej informacji"

Dyrektor ds. komunikacji Pałacu Prezydenckiego Fehrettin Altun również skomentował proponowaną inicjatywę ustawodawczą. „Zrobimy wszystko co w naszej mocy, by tak szybko, jak to możliwe, ochronić porządek publiczny i zapewnić naszemu narodowi prawo dostępu do rzetelnej informacji".

Jednak organizacje dziennikarskie widzą w tych  planach cios w wolność prasy. Renan Akyavas, koordynator ds. Turcji z Międzynarodowego Instytutu Prasy (IPI), powiedział DW, że obecnie starają się oni uzyskać więcej informacji na temat projektu ustawy wniesionego przez MHP i porozmawiać z posłami.

„Propozycja MHP jest poważnym zagrożeniem dla mediów (...). Mamy wielkie obawy (...). MHP chce obciąć fundusze przeznaczone na niezależne dziennikarstwo. Ale będziemy stawiać opór".

Szefowa związku dziennikarzy tureckich Esra Koçak na demonstracji
Esra Koçak: nie godzimy się na stygmatyzowanie dziennikarzyZdjęcie: DW/H. Köylü

„To nie ma nic wspólnego z wolnością prasy"

Yusuf Kanli, wiceprezes Tureckiego Stowarzyszenia Dziennikarzy, zwraca uwagę, że finansowane z zagranicy platformy medialne już teraz muszą składać raportu do Ministerstwu Finansów i regularnie publikować roczne sprawozdania.

– Obecnie każdy dziennikarz, który otrzymał finansowanie (z zagranicy), jest piętnowany – wyjaśnia Kanli. – To piętnowanie dziennikarzy jest gorącym tematem i nie ma nic wspólnego z wolnością prasy. Nie godzimy się na to – dodaje.

Esra Kocak, szefowa Tureckiego Stowarzyszenia Dziennikarzy w Ankarze, również jest zaniepokojona. Mówi, że nie jest tajemnicą, że MHP czy AKP podejmują wszelkie próby zwiększenia nacisku na prasę.

– Ludzie z własnej woli decydują się na korzystanie z informacji z zagranicy. Rząd jest tego świadomy i teraz próbuje zamknąć te kanały lub zastraszyć je karami –  ocenia Kocak. Jak zaznacza jej stowarzyszenie będzie walczyć o to, aby niezależne media nie były odcinane od finansowania osuszane lub stygmatyzowane jako propagandziści.

W ostatnich latach w Turcji wzrosła presja na niezależne media. Od października ubiegłego roku turecki rząd zwiększył również znacznie kontrolę nad treściami w Internecie za pomocą ustawy medialnej.

Przykładowo, ustawa 5651 zobowiązuje platformy posiadające ponad milion użytkowników do otwarcia oddziału w Turcji. Jeśli Twitter lub inni odmówią otwarcia przedstawicielstwa na tureckiej ziemi, tureckie sądy mogą zdławić ich przepustowość nawet o 95 procent.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>