Niełatwa obrona przed włamaniem
17 sierpnia 2012Niedawno doświadczył tego piosenkarz Udo Jürgens. Bandyci wtargnęli do jego domu w Szwajcarii, wynosząc drogocenną kolekcję zegarków. Jürgens powiedział, że to go bardzo boleśnie dotknęło.
Takie zmory przeżywają dziennie dziesiątki ludzi w Niemczech.
Podczas gdy przestępczość jako taka w RFN spada, liczba włamań do mieszkań i domów jednorodzinnych wzrosła w 2011 roku, w porównaniu z 2010, o blisko 10 procent. Spośród prawie 133 tysięcy przypadków włamań wykryto zaledwie 16,2 procent.
Może projekt pomoże
- Trzeba szukać nowych dróg walki z włamywaczami - mówi dyrektor badawczego Instytutu Kryminologii w Dolnej Saksonii (KFN), Christian Pfeiffer. Uważa on, że niska wykrywalność przestępstw tego typu w dużych miastach jest skandalem.
W związku z tym były dolnosaksoński minister sprawiedliwości zainicjował projekt badawczy na ten temat. W tym celu zamierza się przepytać przy udziale miejscowej policji poszkodowanych w Bremerhaven, Hanowerze i Berlinie. Do projektu mają też dołączyć dwa duże miasta południowych Niemiec.
Gdzie kradną najczęściej a gdzie najrzadziej
Podczas gdy w Hanowerze wykryto w 2011 roku 26,5 procent włamań do mieszkań, w Berlinie policja zarejestrowała 11.006 przypadków na 100 tysięcy mieszkańców. Wskaźnik wykrywalności włamań wyniósł tam zaledwie 8,1 procent.
Po Berlinie na 2. miejscu znalazł się Hamburg (6482 przypadki / wsk. wykrywalności 8,3 procent). 3. miejsce zajęła Kolonia (5084 przypadków / wsk. wykrywalności zaledwie 6,4 procent), na 4. miejscu w częstotliwości włamań znalazł się Düsseldorf (3350 przypadków / wsk. wykr. 9,7 procent) a na 5. Brema (2772 / 9,6 procent) i Frankfurt nad Menem (2386 przypadki / 12,5 procent). W Dortmundzie policja zarejestrowała w 2011 roku 2342 włamania do mieszkań na 100 tysięcy mieszkańców. Tam tylko w 6,9 proc. przypadków wykryto sprawców przestępstw. Ósme miejsce zajęło Essen, a dziewiąte Duisburg i Bonn.
W lepszej sytuacji były duże miasta na południu Niemiec jak Monachium (zaledwie 871 przypadków / 24,6 proc.) i Stuttgart (933 przypadki / 21,7 proc.).Są to policyjne dane statystyczne Niemieckiego Urzędu Kryminalnego w Wiesbaden.
Kampania prewencyjna nie wszędzie daje efekty
Pracownicy policji w Berlinie próbują przeciwstawić się temu procederowi udoskonalając przepływ informacji między poszczególnymi komisariatami i prokuraturą oraz zwiększając liczbę personelu. W ubiegłym tygodniu ruszyła też w tej sprawie zakrojona na szeroką skalę kampania prewencyjna.
Chodzi w niej po pierwsze o tak oczywiste sprawy jak zamykanie drzwi i okien - podkreśla rzecznik berlińskiej policji Alexander Tönnies. - Jeśli mamy dobrze zabezpieczone drzwi i okna, jest szansa, że unikniemy włamania, ponieważ przestępcy w razie trudności rezygnują przeważnie już po pięciu minutach.
W Berlinie, pomimo wszelkich wysiłków policji, fala włamań jednak nie maleje. W I połowie 2012 roku zarejestrowano 5919 przypadków, czyli o prawie 700 więcej niż w I połowie 2011 roku.
Kim są sprawcy?
Sprawców można podzielić na trzy grupy - twierdzi policja. Na zorganizowane bandy z Europy Wschodniej, narkomanów i młodocianych.
Michaela Heyer z Krajowego Urzędu Kryminalnego Nadrenii Północnej-Westfalii w Düsseldorfie wie, że członkowie band ciągną z miasta do miasta, często zmieniając tożsamość. Włamań dokonują w sposób profesjonalny.
Sprawcami są nierzadko wysyłane przez bandy młode kobiety, które na przykład na klatce schodowej nie wzbudzają żadnych podejrzeń.
Poszkodowani
Mimo, że poszkodowani nigdy nie poznają sprawców włamań, większość to bardzo przeżywa. Takie przykre "niespodzianki" w postaci wyrwanych zamków, powywracanych mebli, wysypanej zawartości szuflad, i skradzionej biżuterii rodzinnej, zastaje się niekiedy po powrocie z urlopu. - Skutki psychiczne włamań są ogromne. Co piąty poszkodowany wyprowadza się po włamaniu z mieszkania - mówi Pfeiffer.
Na cele pracy badawczej jego Instytutu przepytano 11.500 osób w wieku 16-40 lat. Ofiary włamań mówią o zaburzeniach psychicznych, strachu i szoku
Do organizacji pomocy dla ofiar przestępstw Weißer Ring zwracają się regularnie ludzie, którzy po włamaniu nie mogą dojść do siebie. - To jak włamanie się do czyjejś duszy. Uczucie, że czynu nie wykryto, dodatkowo obciąża ofiary - twierdzi rzecznik organizacji Helmut K. Rüster.
Dlatego Weißer Ring od dłuższego czasu domaga się, by ofiary włamań również podpadały pod ustawę o odszkodowaniu dla ofiar przestępstw. Dotychczas ustawa ta ograniczała się do ofiar przemocy fizycznej.
dpa / Iwona D. Metzner
red. odp.: Małgorzata Matzke