Niemiecki ekspert: Części wraku Airbusa 320-200 zostaną wkrótce odnalezione
29 grudnia 2014DW: Jakie jest prawdopodobieństwo, że wyłącznie zła pogoda spowodowała, iż pasażerski samolot po prostu zniknął z ekranu radaru?
Heinrich Großbongardt: Pogoda może być jednym z wielu czynników. W żadnym z wypadków w ostatnich latach pogoda nie była jedyną ich przyczyną, złożyło się na nie wiele uwarunkowań.
Jakie inne czynniki mogły odegrać rolę w przypadku lotu QZ 8501?
Jak dotąd to czyste spekulacje. Mogły wystąpić problemy techniczne lub – mówiąc ostrożnie – piloci podjęli błędne decyzje. Możliwe jest wszystko. W najbliższych godzinach zostanie opublikowana treść komunikacji załogi samolotu z kontrolą naziemną, ujawnione zostaną niektóre dane z radarów. Będziemy mieli wówczas już zupełnie inne przesłanki do spekulowania, co mogło się stać.
Kiedy myślimy o MH370, locie malezyjskiego Boeinga, który dopiero w marcu tego roku zniknął bez śladu w tym samym rejonie: czyżby w Azji obowiązywały inne reguły? Czy też jest to rejon generalnie stawiający przed lotnictwem szczególne wymagania?
Na pewno w Azji mamy do czynienia z o wiele większymi obszarami, znacznie trudniejszymi do kontrolowania przez służby naziemne. Po prostu dlatego, że są tam tak długie przeloty nad wodą. Jeżeli jakiś samolot straci wysokość, może zniknąć z radarów i stanie się niewidzialny dla kontrolera lotów. Zjawisko to ma czysto fizyczne powody: samolot jakby znikał za horyzontem.
W Europie i w USA radary obejmują praktycznie całą przestrzeń powietrzną, nie ma miejsca, w którym samolot byłby niedostrzegalny. W Azji już choćby z racji wielkości tamtego obszaru, jest inaczej, nawet na krótkich trasach.
Nie ma czegoś, czego moglibyśmy się nauczyć z katastrofy rejsu MH370 – zwłaszcza w tym regionie?
Wnioski, jakie wyciągnęły malezyjskie linie lotnicze doprowadziły do tego, że każdy pod ogromną presją pracuje teraz nad rozwiązaniem, jakim byłoby śledzenie lotów przy pomocy techniki satelitarnej. Ale: wprowadzenie nowych systemów w lotnictwie trwa. Opracowanie i wprowadzenie nowego systemu kontrolowania przestrzeni powietrznej na tyle, by był pewny, wymaga co najmniej dwóch do trzech lat.
Samolot linii AirAsia-Flug QZ8501 zniknął z radarów w sobotę około godziny 22:20 czasu lokalnego. Czy znalezienie ocalałych jest jeszcze prawdopodobne?
W przypadku katastrof lotniczych mających miejsce nad wodą, znalezienie ocalałych jest niestety bardzo mało prawdopodobne.
Myśli Pan, że miejsce katastrofy będzie łatwiejsze do znalezienia niż w przypadku lotu MH370?
Zdecydowanie tak. Jest to przypadek zupełnie innego rodzaju. Mamy tu do czynienia z lotem krótkiego zasięgu a nie z A330, który może pokonywać tysiące kilometrów. QZ 8501 był lotem na krótkim dystansie i samolot miał przypuszczalnie w zbiornikach niewiele paliwa. Co jeszcze ważne: w przypadku rejsu MH370 poszukiwania utrudniał fakt, że ktoś wyłączył pewne systemy, tak by samolot zniknął z radarów. Nie mamy żadnych podstaw, by przypuszczać, że mogło tak być także w przypadku lotu AirAsia. Fatalna była po prostu pogoda. Jestem przekonany, że w najbliższych dniach zostaną znalezione przynajmniej części wraku.
Heinrich Großbongardt jest ekspertem lotniczym hamburskiej, niezależnej firmy Expairtise Communications GmbH, specjalizującej się w kwestiach związanych z lotnictwem.
Rozmawiała Sarah Berning / tł. Elżbieta Stasik