1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa

27 grudnia 2011

W swoich poświątecznych wydaniach niemieckie media dużo uwagi poświęcają protestom w Rosji 24.12 i krwawym zamachom, dokonanym w drugi dzień świąt Bożego Narodzenia na kościoły w Nigerii.

https://p.dw.com/p/13ZXC

„Zamachy terrorystyczne na domy Boże w głęboko rozdartej religijnie Nigerii przypominają, jak bardzo wrogowie wiary i rozsądku zagrażają pokojowi”, komentuje Neue Osnabrücker Zeitung. „Członkowie grupy Boko Haram uchodzą za talibów Afryki. Islamscy fanatycy szczycą się krwawymi jatkami, dokonanymi na chrześcijanach. Tyle, że ekstremiści nie mają religii, nawet, jeżeli posługują się dla swojej propagandy wersami z Koranu. Są tylko pełni nienawiści, zaślepienia i głupoty. Obmyślanie odwetu czy zemsty byłoby jednak błędem. Bandyci muszą być zwalczani środkami państwa prawa. W Nigerii łatwiej tego żądać, niż to zrobić. Rząd musi jednak myśleć tymi kategoriami, jeżeli chce cieszyć się w świecie respektem”.

Nigeria nie jest jedyna

Dziennik Stuttgarten Nachrichten pisze:

„Nigdy przedtem chrześcijanie nie byli prześladowani za swą wiarę tak, jak dzisiaj, mówi arcybiskup Fryburga, Robert Zollitsch. Co trzy minuty, za swoją wiarę, ginie na świecie chrześcijanin. Wielu z nich w państwach islamskich. Ale kto chce o tym słuchać? Komu przeszkadza, że nie wolno budować kościołów, chrześcijanom nie wolno nauczać religii? Najwyższy czas, by skończyć z milczeniem i brakiem zainteresowania. Bo też otwarte, zaangażowane społeczeństwo, które u siebie domaga się więcej tolerancji dla rosnącej liczby meczetów i opowiada się za pokojową koegzystencją religii, nie może zapomnieć zagrożonych w swojej egzystencji chrześcijan na świecie”.

Nürnberger Nachrichten odnosi się w swym komentarzu do stanowiska Niemiec:

„Przedstawiciele Kościoła, organizacje pomocy i Zieloni słusznie wskazują, że także niemieccy politycy mogą wywierać większy nacisk na państwa, gdzie prześladowani są chrześcijanie. Zbyt często jednak względy na wagę eksportu, na interesy gospodarcze, są większe, niż odwaga zajęcia stanowiska wobec niesprawiedliwości i przemocy – spójrzmy choćby na Chiny, gdzie także prześladowani są chrześcijanie. Minimum, jakie mogą zrobić Niemcy, to przyjęcie uchodźców, opuszczających swój kraj ze względu na wiarę. Także ze względu na rosnące prześladowania chrześcijan wzrasta liczba szukających azylu: warunki ich przyjęcia są często niegodne człowieka, patrz dyskusję wokół Zirndorfer Lager (chodzi o fatalne warunki i przepełnienie w centralnym schronisku dla uchodźców w Zirndorfie pod Norymbergą – przyp. red.). Także tu polityka ma wiele do zrobienia, szczególnie partie z „C” w nazwie” (partia chrześcijańska, jak CDU czy CSU – przyp. red.).

Na ten sam temat pisze wychodzący w Heidelbergu Rhein-Neckar-Zeitung:

„Indie, Pakistan, Egipt, Nigeria – to państwa, w których nastaje się na życie chrześcijan. Nawet w ponoć europejskiej Turcji chrześcijanie narażeni są na przemoc i ekscesy. Zamach bombowy na chrześcijański kościół w Nigerii jest tylko jedną z wielu cegiełek. Patrząc szerzej, mamy obraz przemocy i nietolerancji, wojen domowych i pogromów, które na początku 21 wieku wydawałyby się niemożliwe”.

Oznaki rosyjskiej wiosny

„Połowiczne obietnice, brak głosu przy podejmowaniu decyzji, traktowanie ludzi z góry – arogancja, która wypędza ludzi na ulicę. Mają dość roli statystów w inscenizacji zwanej sterowaną demokracją” – pisze wychodzący w Düsseldorfie Handelsblatt. (...) Nadal wygląda to wprawdzie na zwycięstwo Putina. Jego nietykalność należy jednak do przeszłości. A ton jego przeciwników staje się coraz ostrzejszy”.

Landeszeitung z Lüneburga pisze:

„Może (jeszcze) za wcześnie, by mówić o rosyjskiej wiośnie, ale pierwsze pąki i pędy wywierającego wrażenie społecznego ruchu, są już dostrzegalne. Kłania się Egipt, Tunezja itd.. Władimir Putin, nazywany przez swojego kumpla, wówczas kanclerza Niemiec, Gerharda Schrödera demokratą bez skazy, zrzucił maskę tracąc tym samym aureolę nietykalnego”.

Stuttgarter Zeitung uważa, że:

„Uzasadnione żądania wolnych i uczciwych wyborów na wielu Rosjanach na prowincji nie zostawiają śladu. Co ich obchodzi, czy parlament albo prezydent wybrani zostali w wystarczająco uczciwy sposób, jeżeli od lat czekają na gaz albo telefon, a straż pożarna i lekarz pojawiają się z wielogodzinnym spóźnieniem, do wsi nie prowadzi żadna porządna droga. Łączenie wołania o demokrację z żądaniami socjalnymi zawsze przychodziło trudno rosyjskim liberałom, za co wyborcy ich ukarali. Nowy ruch protestacyjny jest na najlepszej drodze, by popełnić ten sam błąd i przegapić historyczną szansę, którą każde pokolenie ma tylko jeden raz”.

Elżbieta Stasik

red. odp.:Andrzej Paprzyca