"Sięganie po doping to nic innego jak samooszukiwanie się"
18 marca 2015Zdaniem stołecznej "Die Welt":
"Faktem jest, że wydajność pracy w Niemczech praktycznie nie wzrosła w ciągu ostatnich 10 lat. Niemcy nie są też wcale narodem wyczynowców i pracoholików, którzy tylko dzięki farmaceutycznemu dopingowi wywiązują się z obowiązującego ich pensum. Tym bardziej zatem z raportu kasy chorych DAK nie należy wyciągać wniosku, że właściwą reakcją na coraz częstsze sięganie przez pracowników po różne preparaty przeciwko stresowi i środki zwiększające koncentrację, byłoby rozluźnienie wymogów i obniżenie poprzeczki. Prawda jest taka, że w naszym kraju mamy zbyt wielu pracowników, którzy nie są właściwie przygotowani do stawienia czoła wymogom ery cyfryzacji. Jeśli co trzeci zatrudniony przyznaje, że nie radzi sobie w pracy, i że czuje się przeciążony swymi obowiązkami, to znaczy, że nie ma on właściwych kwalifikacji na zajmowanym stanowisku. Zamiast obniżać wymagania trzeba zatem podnosić kwalifikacje pracowników".
"Südwest Presse" z Ulm widzi to nieco inaczej:
"O ile spożywanie alkoholu w miejscu pracy stanowi na ogół problem osoby od niego uzależnionej, o tyle różne środki dopingujące i leki przeciwdepresyjne wystawiają smutne świadectwo tym, którzy zwiększają nacisk na innych: pracodawców, rodziców i nauczycieli. Ale nawet wtedy, kiedy ktoś czuje się przeciążony obowiązkami, nie może tego traktować jako wytłumaczenie sięgania po tę czy inną pigułkę z wszystkimi tego negatywnymi skutkami ubocznymi. Lekarze i farmaceuci powinni lepiej informować takich ludzi, czym wtedy ryzykują i uważniej patrzeć na pacjentów kupujących podejrzanie dużą ilość środków mających działanie dopingujące".
Podobnego zdania jest "Sächsische Zeitung" z Drezna:
"Aby zapobiec uznaniu wzmożonej konsumpcji różnych środków dopingujących za rzecz normalną i akceptowaną, lekarze powinni lepiej pouczyć pacjentów o zagrożeniach związanych z ich użyciem i, przede wszystkim, zaoferować im inne preparaty, będące alternatywą wobec środków pobudzających i leków antydepresyjnych. Dziesięć procent pracowników przyznało, że na razie jeszcze po nie nie sięgnęli, ale nie wykluczają tego w przyszłości. Ale jeśli coraz więcej ludzi będzie gotowych zwiększyć wydajność w pracy przy pomocy środków farmakologicznych, to innym coraz trudniej będzie tego uniknąć w obawie, że nie potrafią im sprostać".
Myśl tę rozwija "Berliner Zeitung":
"W latach 60. XX wieku konsumpcja narkotyków była sposobem na ubarwienie sobie życia i ucieczką przed powszechną, jakoby, nudą. Dziś natomiast zdaje się obowiązywać zasada, że tylko w ten sposób nie będziemy odstawać od innych w miejscu pracy".
"Wesfälische Nachrichten" z Münster przestrzega:
"Sięganie po doping to nic innego jak samooszukiwanie się. Nawet jeśli na krótko poczujemy sią dzięki nim lepiej, szybko wyjdzie na jaw druga strona medalu z uzależnieniem się od takich środków i obniżeniem poziomu kondycji fizycznej na czele. Nie ma cudownej pigułki przeciwko stresowi w pracy i w życiu. Jest za to wiele metod pozwalających go lepiej kontrolować, a nawet pokonać. Można się ich nauczyć. Pod warunkiem, że się tego chce".
Andrzej Pawlak