Niemiecka prasa: Polskie NIE wobec bojkotu EURO
2 maja 2012Süddeutsche Zeitung informuje, że proces przeciwko szefowej ukraińskiej opozycji Julii Tymoszenko, został przełożony na 21 maja. Z powodu znęcania się nad byłą premier wielu polityków, w tym José Manuel Barroso oraz Angela Merkel, rozważa bojkot Euro 2012 na Ukrainie. „Szeregowi parlamentarzyści wielu niemieckich partii opowiadają się za przeniesieniem rozgrywek z Ukrainy do Niemiec lub za realizacją mistrzostw tylko w Polsce. Polskie Ministerstwo Spraw Zagranicznych uważa wezwanie do bojkotu za „całkowicie nieuzasadnione”. Nie należy izolować Ukrainy, co odpowiada życzeniu Julii Tymoszenko apelującej do unijnych polityków o rezygnację z działań, „które mogłyby zaszkodzić Ukrainie”.
Także na łamach dziennika Die Welt, czytamy, że Polacy sprzeciwiają się bojkotowi Euro 2012 i zaczynają dziwić się propozycjom niemieckich polityków. „Zdaniem Pawła Kowala, szefa delegacji PE do współpracy parlamentarnej UE-Ukraina, „modą europejską stały się bezsensowne i nierozważne ataki na Ukrainę. Jeśli nasi sojusznicy z Brukseli, Berlina i Paryża rozważają bojkot mistrzostw Europy w piłce nożnej, także rząd w Warszawie musi zareagować” – podkreśla Kowal.
Tańsza spółka-córka dla Raiffeisen Banku
Raiffeisen Bank International (RBI) nie musi sięgać głęboko do kieszeni, by cieszyć się nową spółką-córką (Polbank). „Austriacy zapłacą 460 mln euro (zamiast uzgodnionych wcześniej 490 mln euro) za 70 procent akcji Polbanku – pisze Financial Times Deutschland. W zależności od tego, jak będzie rozwijał się własny kapitał Polbanku, RBI mógłby liczyć na dalszy upust w wysokości 30 mln euro. Ostateczna cena wyniosłaby 430 mln euro. Jednak RBI nie zdradził okoliczności sprzyjających tej bonifikacie. Wraz z nowym nabytkiem Raiffeisen stanie się szóstym co do wielkości, największym bankiem w Polsce. Polbank specjalizujący się w usługach dla klientów prywatnych i mniejszych przedsiębiorstw będzie w przyszłości nosił nazwę Raiffeisen Polbank” – zdradza dziennik.
Wykształceni Polacy nie chcą do Niemiec
Z artykułu pt. „Mogliby, ale nie chcą“, zamieszczonego w wydaniu internetowym Stuttgarter Zeitung, można dowiedzieć się, że wysoko wyspecjalizowani pracownicy z wschodnioeuropejskich krajów unijnych nie chcą przyjeżdżać do pracy w Niemczech. „Chociaż od roku mają oni nieograniczony dostęp do niemieckiego rynku pracy, pozostają (głównie wykwalifikowani) chętniej w domu. Dwie trzecie sił roboczych z nowych państw członkowskich pochodzi wprawdzie z Polski. Jednak dobrze wykształconym pracownikom nie opłaca się wyjeżdżać ze względu na liczne minusy zatrudnienia w Niemczech. W odróżnieniu od innych wysoko zadłużonych krajów Europy Zachodniej, wschodni sąsiad Niemiec przeżywa boom. Tylko w ubiegłym roku Polska odnotowała wzrost gospodarczy w wysokości ponad 4 procent i znajduje się wysoko ponad przeciętną w całej UE. Wraz z ożywieniem gospodarczym rosną także wynagrodzenia. Wykwalifikowani pracownicy w Polsce otrzymują pensje, dzięki którym mogą dobrze żyć, a nawet wybudować własne domy. Niemcy są interesujące dla tych, którzy zarabiają mniej lub nie mogą znaleźć pracy w swojej ojczyźnie” – podkreśla portal.
Na łamach dziennika SZ czytamy, że w dniach 11-12 maja w Katolickim Uniwersytecie Eichstätt-Ingolstadt odbędzie się konferencja na temat rozliczenia się z wojenną przeszłością w Polsce i w Rosji. Szczegółowe informacje znajdują się na stronie dku.de/forschungseinr/zimos/tagung/
Monika Skarżyńska
Red. odp. Bartosz Dudek