1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: plany podatkowe Merkel i Sarkozy'ego wywołują rozłam w Europie

20 stycznia 2012

Komentatorzy skupiają się na plusach i minusach podatku od transakcji finansowych, a w związku z rewizją u byłego rzecznika prasowego Wulffa pytają, co wiedział prezydent. Dalszy temat to przemysłowa produkcja mięsa.

https://p.dw.com/p/13mtp

Hamburger Abendblatt broni podatku od transakcji finansowych:

"To prawda, że na pierwszy rzut oka opowiedzenie się za podniesieniem podatku robi wrażenie groteskowe. Bo podatek od transakcji finansowych uderzy we wszystkich: nie tylko w wielkich spekulantów, lecz również w drobnych ciułaczy, którzy zainwestują pieniądze w polisę na życie albo obligacje. Nadto po tym podatku nie należy spodziewać się cudów. Również po jego wprowadzeniu nie unikniemy w przyszłości kryzysów finansowych, a państwom nie uda się wyrównać za jednym zamachem deficytów budżetowych. A jednak ten krok jest sensowny. Powinien był już dawno nastąpić".

Wychodząca w Berlinie Die Welt analizuje rolę FDP w obliczu niemiecko-francuskich planów wprowadzenia tego podatku:

"Plany podatkowe Merkel i Sarkozy'ego wywołują rozłam w Europie. W czasach kryzysowych to najgorszy z sygnałów, jaki może dać polityka. Kanclerz nie przejmuje się tym, że forsując swą wolę przypiera FDP do muru. (...) Wygląda na to, że Merkel jest obojętne, czy jej "suchotniczy" partner zgadza się z nią, czy też nie. Podatek od zysków giełdowych stanie się zatem papierkiem lakmusowym dla liberałów. (...) Powinni zdobyć się na odwagę i odważnie przeciwstawić się temu duchowi czasu. Jeśli dzięki nim wprowadzenie podatku od transakacji finansowych zakończy się fiaskiem, będą mogli liczyć na oklaski nie tylko ze strony metropolii finansowej Frankfurtu. Wdzięczni będą im pewnie również wszyscy Europejczycy, dla których UE jest czymś więcej niż tylko eurolandem".

Jeszcze nie koniec afer wokół prezydenta RFN

Landeszeitung z Lüneburga pisze:

"Ledwie poziom debaty na temat Wulffa zniżył się do samochodziku typu Bobbycar dla dziecka pary prezydenckiej, a już rewizja u byłego bliskiego współpracownika prezydenta wskazuje na to, o co w istocie chodzi: czy dolnosaksońska kancelaria rządu landowego (prezydent Wulff był poprzednio premierem Dolnej Saksonii, przyp. red.) utrzymywała zbyt bliskie relacje z bogaczami? Jak dotąd na to pytanie nie odpowiedziano przecząco w przekonujący sposób. Rewizje u byłego rzecznika prasowego Olafa Glaesekera sprawiają, że to pytanie również w przypadku Wulffa znów trafia na porządek dzienny. Nawet, gdyby jego prawą rękę uznano za winną, nie oznacza to, że i Wulff popełnił wykroczenie. Cień wątpliwości jednak pozostanie".

W podobnym tonie wypowiada się Augsburger Allgemeine:

"Jak dotąd istnieje 'tylko' podejrzenie korupcji. Ale jeśli to prawda, że były rzecznik prasowy spędzał urlopy na koszt pewnego organizatora imprez, którego potem sam "zaopatrywał" w zamówienia, wówczas szybko pojawi się pytanie: co Wulff wiedział o tych sprawach".

Czy rzeczywiście musimy codziennie jeść mięso?

Neue Ruhr / Neue Rheinzeitung z Essen zajmuje się tematem przemysłowej produkcji mięsa:

"Konsumenci są skąpi i dlatego ponoszą całą winę za hodowlę masową; również za zagrożenie zdrowia człowieka, spowodowane przemysłową produkcją mięsa. Przy pomocy takich argumentów Związek Rolników próbuje zdjąć z siebie odpowiedzialność za niekiedy skandaliczne warunki trzymania zwierząt. (...) Prawdą jest, że konsument jest najważniejszym aktorem na rynku produktów spożywczych. To on decyduje, czy kupić tanie mięso, czy też droższe z produkcji ekologicznej. I oczywiście dobrze by było, gdyby konsument zastanowił się nad tym, czy rzeczywiście musi co dziennie jeść mięso".

Iwona D. Metzner

red. odp.: