1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa o szczycie UE: różnice co do praworządności

Alexandra Jarecka (DW)
20 lipca 2020

Poniedziałkowe wydania gazet poświęcone są nadzwyczajnemu szczytowi państw UE w Brukseli.

https://p.dw.com/p/3fZNN
Przewodniczący Rady Unii Europejskiej Charles Michel
Przewodniczący Rady Unii Europejskiej Charles Michel Zdjęcie: picture-alliance/dpa/AP/Reuters Pool/F. Lenoir

„Frankfurter Allgemeine Zeitung" komentuje:

„Nawet będąc pod wrażeniem pandemii koronawirusa zasadne jest pytanie, kto ma finansować program odbudowy, kto ma go kontrolować, kto ma otrzymywać fundusze i w jakim celu? Z natury rzeczy dochodzi do konfliktu interesów, z których pewne są w sumie uzasadnione. (...) Niemniej jednak dla wszystkich członków UE powinno być jasne, co wybił światowy zegar polityczny; że w obliczu wstrząsów we władzy politycznej i technologii jest ważniejsze niż kiedykolwiek, żeby Unia była gospodarczo efektywna lub stała się taka ponownie. To wcale nie jest najmniej ważny cel, aby nie dostać się pod koła nieprzyjemnego politycznie świata. Na tej właśnie podstawie mierzona będzie wydajność weekendu w Brukseli”.

Dziennik „Frankenpost" jest zdania, że:

„Wielkość wyzwania, przed którym znalazła się UE, nie pozwala partnerom na automatyczne zacieśnienie współpracy. Konsensus, jeśli w ogóle, jest możliwy do osiągnięcia wyłącznie z największym politycznym bólem. Kto myślał, że straty w ludziach i w gospodarce spowodowane pandemią doprowadzą same z siebie do większej solidarności oraz gotowości do kompromisów, ten się rozczarował. Musi dostrzec to także kanclerz Angela Merkel, która widzi wspólnotę w kryzysie egzystencjalnym”. 

„Stuttgarter Zeitung” konstatuje:

„Na tym pamiętnym szczycie UE chodzi ni mniej ni więcej o przyszłość Europy na świecie, a tym samym o coś więcej niż dużo pieniędzy. Jest bowiem jeden punkt, co do którego mają rację krytycy, którzy uważają, że wspólnota znajduje się na drodze do „unii zadłużenia”. Chociaż europejski fundusz odbudowy został zaprojektowany jako jednorazowy instrument solidarności, sam w sobie stanowi jako plan dalszego uwspólnotowienia finansowego duży krok naprzód w integracji europejskiej. „Więcej Europy” może być nakazem chwili, ale politycznie jest to bardziej kontrowersyjne niż kiedykolwiek wcześniej”.

Natomiast „Straubinger Blatt" stwierdza:

„Od dawna było jasne, że najpóźniej w przypadku praworządności ujawnią się różnice. Fakt, że nawet kanclerz Niemiec nie miała w kieszeni planu B, by sprowadzić Węgry i Polskę z powrotem na drogę cnoty demokratycznej, pozostaje zaskakujący i rodzi pytania o znaczenie Angeli Merkel na scenie europejskiej. To, że niemiecka szefowa rządu sprawiała z góry wrażenie, że może być nawet gotowa zrezygnować z wymogu praworządności na rzecz umowy w sprawie funduszu odbudowy oraz budżetu, było co najmniej niezgrabne, jeśli nie kolejnym błędem”.

Dziennik „Berliner Zeitung" pisze:

„Szczególnie wielkość sumy jest powodem kontrowersji. Oszczędna czwórka: Holandia, Austria, Szwecja i Dania inwestują wiele energii w to, by wynegocjować obniżkę dotacji. Łączna kwota dotacji powinna zostać zmniejszona z 500 mld do znacznie poniżej 400 mld euro. Szczególnie zależało na tym Sebastianowi Kurzowi. Podczas szczytu zaprezentował się jako skrzętny dusigrosz. Jasne, że jest to człowiek ze skłonnością do profilowania się. Jednakże to, że przydział środków chciał uzależnić od przestrzegania zasad praworządności, a tym samym wykiwać Polskę i Węgry, nie było do końca nieironiczne. Czy to nie Kurz w 2017 roku wszedł w koalicję z prawicowo-populistyczną FPOe, aby wprowadzić nowe standardy w metodach korupcji? (afera z Ibizy)