1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Prasa o procesie NPD: nie można zdelegalizować ideologii

Małgorzata Matzke (opr.)2 marca 2016

Niemiecka prasa szeroko komentuje toczący się drugi proces ws. delegalizacji NPD, podkreślając, że zagrożenie brunatną ideologią występuje jednak teraz już z zupełnie innej strony.

https://p.dw.com/p/1I5BE
Symbolbild Rechte Gewalt hat zugenommen
Zdjęcie: picture-alliance/dpa/M. Balk

„Frankfurter Allgemeine Zeitung” zaznacza: „Jakby bardzo nie podkreślano tego i jakby to nie było słuszne, że w Karlsruhe odbywa się proces według wszelkich reguł prawa, badający, czy działalność NPD jest zgodna z konstytucją, równie jasne jest, że chodzi tu o coś więcej. Podkreślił to także pełnomocnik procesowy Bundesratu (...). Nie należy jednak wyolbrzymiać tego procesu. Zakaz działalności partii jest jednym z narzędzi konstytucji i Federalny Trybunał Konstytucyjnym musi rozpatrzyć wniosek o delegalizację partii, do czego dowodów dostarczyć muszą kraje związkowe. Już teraz staje się widoczne, że NPD ze zrozumiałych względów będzie się z całych sił starała, by po nieudanej pierwszej próbie delegalizacji, także teraz przedstawić drugi proces jako motywowany względami partyjno-politycznymi, naruszający zasady fair play czy wręcz niedopuszczalnymi w państwie prawa”.

„Nuernberger Zeitung twierdzi, że „Obojętnie jakim orzeczeniem nie zakończyłby się proces ws. delegalizacji NPD, partie politycznego centrum muszą koniecznie wzmóc wysiłki, aby skupić wokół siebie ludzi, którzy nie idą do urn wyborczych albo głosują w wyrazie protestu. Powinny one działać lokalnie, angażować się na rzecz mniej uprzywilejowanych części społeczeństwa, wysłuchać ich trosk i pomagać u podstaw. Najlepiej byłoby to zacząć już na długo przed następnymi wyborami. Wtedy pokona się ekstremistów politycznie, a nie na drodze ryzykownych procesów”.

„Schwaebische Zeitung” z Ravensburga pyta: „Gdzie jest demokracja, potrafiąca się bronić, jeżeli państwo z założonymi rękami pozwala na takie swawole swoim wrogom - w tym przypadku skrajnym prawicowcom z NPD? Dlaczego więc nie pozbyć się tego całego kłopotu po prostu zakazując działalności partii wrogów konstytucji? Pytania takie są uzasadnione. Nikt, kto ma choć odrobinę rozumu, nie uroni ani łzy po delegalizacji NPD przez Trybunał Konstytucyjny. Wyrok miałby moc sygnału i symboliczne znaczenie. Ale niestety nic poza tym. Jeżeli to się nie powiedzie, partia NPD zdobyłaby jeszcze większy prestiż. Ostatnie miesiące pokazały niestety, że prawicowi ekstremiści – jawni czy zamaskowani jako »straszni mieszczanie« wciąż mają coraz więcej możliwości zagrzać miejsce w Niemczech”.

„Neue Presse” z Hanoweru podkreśla: „Obojętnie co się zasadniczo myśli o procesie ws. delegalizacji NPD, można tylko mieć nadzieję, że sąd przyzna wnioskodawcom rację. Fatalna byłaby bowiem dalsza legitymizacja przez najwyższy niemiecki trybunał antydemokratycznej i nienawistnej wobec ludzi partii. I to akurat w obecnych czasach, gdy prawicowcy czują się powołani, by podpalać schroniska uchodźców i atakować autokary wiozące kobiety i dzieci. A poza tym, można delegalizować partie, ale nie można delegalizować ideologii. Denerwujące jest to, że NPD jest alimentowana z pieniędzy podatników. Obojętnie, jak nieprzyjemni nie byliby jej reprezentanci w polityce samorządowej i krajowej i jak obrzydliwe nie były by jej plakaty wyborcze – silna demokracja to ścierpi”.

„Muenchner Merkur” pisze: „Obecnie, kiedy po wieloletnich debatach sprawy zaczynają przybierać poważny obrót i może nastąpić delegalizacja NPD, cały ten proces jawi się jakby z jakichś zamierzchłych czasów. Co prawda zwolennicy tej brunatnej partii tłumnie zalegają ulice wschodnich Niemiec, skandują nienawistne hasła i pielęgnują straszną nostalgię hitlerowską, ale NPD nigdy nie stała się polityczną siłą, którą trzeba było traktować poważnie. Nawet momenty największego kryzysu imigracyjnego nie były w stanie tchnąć w nią więcej życia. Tymi zgniłymi owocami żywią się teraz inni. W obliczu takiej sytuacji, wszyscy dzielni bojownicy, walczący z tym brunatnym koszmarem, sprawiają wrażenie artylerii strzelającej do wróbli, nie dostrzegającej wielogłowej hydry pełzającej za ich plecami. Wobec milionów migrantów w Niemczech zaczął szerzyć się codzienny rasizm, zawoalowany jako troska obywateli o ich państwo, nieposługujący się żadnymi brunatnymi symbolami czy wrzaskliwymi hasłami, który powoli zaczyna wchodzić na salony. Oczywiście, że jest to bardzo nęcące, by przykręcić NPD kurek z milionami euro na walkę wyborczą. Ale ideologia, która posługuje się tym wehikułem, jest odporna na wszelkie zakazy”.

Opr. Małgorzata Matzke