1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Polski karp jak hiszpański byk

24 grudnia 2012

Dziś pluska sobie jeszcze w wannie, w Wigilię trafia na stół. Dla krytyków, to znęcanie się nad zwierzętami. Czyżby miał wymrzeć element polskiej tożsamości?

https://p.dw.com/p/178RH
Koi, a variety of carp, are seen Wednesday, Feb. 28, 2007, at the China Rose restaurant in Freeport, Maine. The fish were returned to the aquarium after being seized by the state last summer. The owner, Cuong Ly, was charged with violating a state law that bars importing exotic fish without a permit. (ddp images/AP Photo/Joel Page)
Zdjęcie: AP

Karp na świątecznym stole należy do polskiej tradycji tak jak dzielenie się opłatkiem, pisze Die Welt. Do głosu dochodzą jednak obrońcy zwierząt, zawodowi i ci, których porusza tylko los cierpiącego karpia, stwierdza gazeta: „Polskę czeka tym samym konflikt na miarę debat wokół walki byków w Hiszpanii lub wokół polowania na ptaki we Włoszech. Ochrona zwierząt stoi tu oko w oko z tradycją. W kampanii „Jeszcze żywy karp” połączyli siły intelektualiści, wśród nich Olga Tokarczuk, dla której zwyczaj trzymania najpierw karpia w wannie, by potem zatłuc go w kuchni tłuczkiem do mięsa jest: Szczególnie barbarzyńskim zwyczajem, który przez całe życie psuje mi Boże Narodzenie i z powodu którego przygotowania do Wigilii są horrorem. Sprzedawczyń na rynku, w sklepach i sepermarketach to nie rusza. Stoją za wielkimi zbiornikami, w których pływają ryby, siatką wyciągają dla klientów egzemplarze, wrzucają je do wypełnionego wodą foliowego worka albo wiadra i kasują po około 12 złotych za sztukę. Bywa, że zwierzęta są ranione podczas transportu. Także zabicie zwierzęcia w domu nie jest prostym aktem.”

Czasami to niewdzięczne zadanie przejmują sprzedawcy. Procedury te powinni obserwować państwowi inpektorzy, co nie jest proste, pisze Die Welt: „Weterynarz zza rogu, który spełnia tę misję w tym roku, bezradnie rozkłada ręce: Ochrona zwierząt jest dla nas decydująca, ale nie mogę ukarać sprzedawców. Mogę wezwać tylko policję. Zanim policja się jednak pojawi, wszystkie nieprawidłowości dawno już znikną.”

„Wielowiekowa tradycja trwa więc nadal” - konstatuje gazeta – „Adwent jest też okresem postu. Potrawy rybne były wytęsknioną odmianą. Obok katolicyzmu swoje dołożył do tej tradycji socjalizm: akcje sprzedaży karpia w adwencie miały podreperować problemy zaopatrzeniowe i uspokoić społeczeństwo, tym bardziej, że karpia można było przez dłuższy czas przetrzymywać w wannie.”

90 procent sprzedawanych w Polsce hodowlanych karpi trafia do klientów w czasie adwentu, wyjaśnia dziennik; rokrocznie jest to około 10 mln sztuk. „Można je smażyć, piec, gotować z nich zupę albo podawać karpia po żydowsku, w galarecie. Karpie w Polsce są ostatnim w Unii Europejskiej zwierzęciem hodowlanym, który sprzedawany jest żywy. Obrońcy zwierząt nie walczą z tradycją jedzenia karpia, tylko z tradycją sprzedaży żywych ryb”, komentuje gazeta i dodaje, że dzięki globalizacji, nieoczekiwanie z pomocą przychodzi obrońcom zwierząt norweski łosoś z supermarketów, który powoli wypiera mozolnego do przygotowania karpia. Według stowarzyszenia hodowców „Pan Karp”, pisze Die Welt, wigilijny karp pojawia się już tylko na stole 71 procent Polaków.

Elżbieta Stasik

Red. odp.: Bartosz Dudek