Niemiecka prasa o "Mein Kampf": "Nie należy zabraniać wydania wypocin Hitlera"
26 stycznia 2012Ze spraw niemieckich Frankfurter Allgemeine Zeitung wraca do obrony Linkspartei przed nadzorem ze strony Urzędu Ochrony Konstytucji i zwraca uwagę, że:
„Jeśli jakiś prawicowy ekstremista zasiada w saksońskim Landtagu, to nikt raczej nie sprzeciwia się jego obserwacji; a nawet Partia Lewicy uważa raczej za niezbędną jego obserwację przez służby wywiadowcze. Jeśli natomiast obserwuje się posła do Bundestagu, któremu wolno być członkiem jednego z gremiów ds. kontroli służb specjalnych , to ma to mniej wspólnego z ochroną konstytucji, lecz jest raczej wyrazem pryncypialności. Jednakże wyciąganie stąd wniosku, że cały klub poselski powinien znaleźć się poza obserwacją, oznaczałoby dość zaskakujące domniemanie niewinności. Ciężar dowodowy nie spoczywa w rękach państwa i jego instytucji, lecz na partii, do której należą posłowie. A ona ma ku temu sporo okazji – na co dzień”.
Hessische / Niedersächsische Allgemeine pisze o kontrowersjach wokół publikacji w Niemczech komentowanego wydania "Mein Kampf" Hitlera przez brytyjskiego wydawcę Petera McGee.
„Problem polega na tym, że nie ma dotąd (w Niemczech, dop. red.) wydania historyczno - krytycznego, które informowałoby o tym, gdzie Hitler pościągał, jakich skradzionych myśli nie zrozumiał, gdzie upiększył swój życiorys i jakie cele propagandowe miał on na uwadze. Peter McGee idzie we właściwym kierunku. Nie należy zabraniać wypocin Hitlera, lecz umieścić je w historycznym kontekście, opatrując naukowym komentarzem; najlepiej nie fragmentarycznie, lecz w komplecie”.
Straubinger Tagblatt na temat osoby prezydenta USA, Baracka Obamy, zauważa:
„To jasne, że konkurenci chcą wstawić programy Obamy do socjalistycznego kąta. Tymczasem to, co Newt Gingrich określił w swej pierwszej reakcji mianem ekstremistycznej ideologii skrajnej lewicy, w Niemczech wyznaje nawet CDU i CSU”. Gazeta uważa, że „Mimo, iż rozczarował on podczas pierwszej kadencji tych, którzy mieli zbyt wysokie oczekiwania, to zasłużył na drugą. Jego kurs jest lepszy dla Ameryki” – uważa prowincjonalna gazeta.
Nie tylko nie spełniły się nadzieje wobec Obamy, ale także i związane za arabską wiosną. Gazeta Westfälische Nachrichten przyznaje:
„Większości Egipcjan przeszła raczej ochota na świętowanie. W rok po rewolucji przeciwko reżimowi Mubaraka nie wiadomo, dokąd to wszystko prowadzi w kraju nad Nilem. (...) Gospodarka załamała się, sama turystyka o 30 procent. Ceny rosną. Zaopatrzenie kuleje. To niebezpieczna sytuacja, w której to wojsko może okazać się ratunkiem”.
Andrzej Paprzyca
red. odp.: Bartosz Dudek