1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Kryzys na granicy polsko-białoruskiej: „Wątpliwe metody”

1 października 2021

Polska sięga po wątpliwe metody, by powstrzymać uchodźców – ocenia „Sueddeutsche Zeitung”. O sytuacji na granicy pisze też „Frankfurter Allgemeine Zeitung”.

https://p.dw.com/p/4180B
Grenze zwischen Polen und Weißrussland nahe Usnarz Gorny
Uchodźcy koczujący na granicy polsko-białoruskiej w sierpniu 2021Zdjęcie: Monika Sieradzka/DW

„Śmierć na granicy” – tytułuje w piątek, 1 października, dziennik „Sueddeutsche Zeitung” swoją relację na temat sytuacji na granicy polsko-białoruskiej. Ocenia, że „Polska sięga po wątpliwe metody, by powstrzymać uchodźców”, kilka osób już zmarło, ale pomoc i obserwatorzy nie zostają dopuszczeni. „Zaś rząd rozpowszechnia opowieści mrożące krew w żyłach” – pisze warszawski korespondent gazety Florian Hassel.

Opisuje on konferencję prasową ministrów spraw wewnętrznych Mariusza Kamińskiego i obrony Mariusza Błaszczaka, na której zaprezentowali oni „na pierwszy rzut oka szokujące ustalenia”, które miały uzasadnić przedłużenie stanu wyjątkowego przy granicy Polski z Białorusią oraz „twarde działania wobec uchodźców i migrantów”.

Wątpliwy materiał dowodowy

Co czwarty z kilkuset sprawdzonych przez służby uchodźców, którzy przedostali się do Polski miał mieć „przestępczą przeszłość, w tym powiązania z grupami terrorystycznymi”. „Inni najwyraźniej mieli dopuszczać się molestowania dzieci albo seksu ze zwierzętami” – relacjonuje Hassel, dodając, że jako dowód Kamiński zaprezentował materiał rzekomo pochodzący z telefonów komórkowych uchodźców. „Wniosek: wielu z uchodźców, napływających do Polski przez granicę z Białorusią jest ‘poważnym zagrożeniem dla bezpieczeństwa narodowego' – opisuje niemiecki dziennikarz. – Jednak zaprezentowany (…) materiał dowodowy ma zasadniczą wadę: od lat krąży w internecie”.

„Sueddeutsche Zeitung” pisze o ustaleniach serwisu Oko.press na temat faktycznego pochodzenia zaprezentowanych przez ministrów zdjęć. I dodaje, że „odkrycie najwidoczniej zmanipulowanej prezentacji wywołało oburzenie”.

Aktywiści zapalają świece przed siedzibą Straży Granicznej w Warszawie po śmierci uchodźców na granicy
Aktywiści zapalają świece przed siedzibą Straży Granicznej w Warszawie po śmierci uchodźców na granicyZdjęcie: Piotr Lapinski/NurPhoto/picture alliance

„Jednak Polacy mieszkający na wsi, którzy często czerpią informacje tylko z TVP, raczej się o tym nie dowiedzą. Według najnowszych sondaży od początku kryzysu uchodźczego i ostrzeżeń o rzekomym zagrożeniu dla bezpieczeństwa Polski spadające wcześniej poparcie dla rządu znów rośnie – zauważa Hassel.

Tylko władze znają prawdę

Jak pisze, nie można zweryfikować podawanych przez władze liczb migrantów, którzy nielegalnie przekraczają granicę Polski. Ponadto straż graniczna pewnie liczy ich wielokrotnie, bo Polska stosuje nielegalne według prawa międzynarodowego wypychanie migrantów (pushback) z powrotem na Białoruś. Przez stan wyjątkowy „tylko władze wiedzą, co rzeczywiście dzieje się na granicy” – pisze Hassel. Według oficjalnych danych sześć osób zmarło na granicy z powodu wychłodzenia i wyczerpania. Dziennikarz podkreśla, że to działania białoruskiego dyktartora Aleksandra Łukaszenki powodują, że „dramat na granicy jest możliwy”.

„FAZ”: Jezydzi utknęli na granicy

O sytuacji na wschodnim krańcu Polski pisze w piątek także dziennik „Frankfurter Allgemene Zeitung" („FAZ”). Relacjonuje, że coraz więcej osób próbuje nielegalnie dostać się do Polski przez granice z Białorusią. We wtorek (28.09) straż graniczna poinformowała „niestety o rekordowej liczbie” 473 prób nielegalnego przekroczenia granicy, w środę było to 313 przypadków. „FAZ” odnotowuje też m.in. że minister Kamiński oskarżył białoruskie władze o prowokacje wobec polskich żołnierzy, którzy stawiają na granicy ogrodzenie z drutu kolczastego.

Honorowa przewodnicząca Międzynarodowego Stowarzyszenia Praw Człowieka (IGMF) Katrin Bornmueller powiedziała „FAZ”, że osiem jezydzkich rodzin z Iraku, niektóre z małymi dziećmi, od 17 dni tkwią w pasie ziemi niczyjej między Białorusią a Polską. Nie mają żywności i nie są przepuszczani ani do Polski, ani z powrotem na Białoruś – twierdzi Bornmueller, która przebywa obecnie w regionie w pobliżu granicy.