1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: nasz zakłócony stosunek do jedzenia

Iwona D. Metzner, Andrzej Paprzyca14 marca 2012

Niemieckie gazety piszą w środę (14.03.12) o marnotrawstwie żywności w Niemczech i o planach wprowadzenia podatku od transakcji finansowych.

https://p.dw.com/p/14KBj
Zdjęcie: picture-alliance/dpa

Mannheimer Morgen uważa, że kampanie informacyjne nie załatwią wszystkiego; że konsument musi koniecznie zmienić własne nawyki:

Ilse Aigner, minister rolnictwa, postawiła na nową kampanię informacyjną. W końcu jednak wszystko będzie zależeć od nas samych. Czy zdecyduję się na częstsze zakupy i będę kupować tylko to, co jest mi rzeczywiście potrzebne? Czy zdecyduję się na mniejszy, za to droższy kubeczek z jogurtem, a nie na rzekomo tańszy, duży kubek, który z połową zawartości kiedyś wyląduje w kuble na śmieci? Czy jestem gotów kupować produkty z własnego regionu, bo to obniża koszty transportu? Poza tym przy prawie każdym transporcie towar ulega uszkodzeniu i nie można go już sprzedać. Możliwości świadomego robienia zakupów jest dosyć. Trzeba tylko chcieć.

Wychodzący w Norymberdze dziennik Nürnberger Nachrichten o stosunku do jedzenia:

To, co niewiele kosztuje, jest dla niektórych widocznie bez wartości. Któż celebruje posiłki, kto rozsmakowuje się jeszcze w tym, co je? W zamian za to modne stało się jedzenie w drodze: w drodze do pracy, albo podczas zakupów. Dla wielu z nas odżywianie już dawno straciło na znaczeniu. Niektórzy żartują sobie z powiedzenia osób starszych, pamiętających jeszcze czasy głodu, że jedzenia się nie wyrzuca.

W podobnym tonie wypowiada się koloński dziennik Kölner Stadt-Anzeiger:

Społeczeństwo które tak mało ceni dobra podtrzymujące naszą egzystencję, że konsumuje je bez namysłu, albo niewykorzystane wyrzuca bez wyrzutów sumienia do śmieci, robi coś nie tak. Dlatego pora, byśmy sobie uświadomili, że nasz stosunek do jedzenia jest obecnie zakłócony. Żeby to zmienić, każdy z nas powinien przejąć odpowiedzialność za swoje postępowanie.

Szczyt ministrów finansów UE

Märkische Oderzeitung z Frankfurtu nad Odrą pisze o sporach o podatek od transakcji finansowych:

Jak trudno skłonić branżę finansową do współudziału w kosztach kryzysu zadłużenia, za który jest współodpowiedzialna, widać na przykładzie sporów o tak zwany podatek od transakcji finansowych. Niemiecki minister finansów byłby w razie czego gotów wprowadzić ten podatek tylko w strefie euro. Inni, pomimo zasadniczych wątpliwości, uważają, że to rozwiązanie byłoby do przyjęcia, gdyby obowiązywało w całej Unii Europejskiej. Z kolei Wielka Brytania, jako największy krytyk, byłaby gotowa zaaprobować to rozwiązanie, gdyby obowiązywało na całym świecie - a to jest w ogóle niemożliwe. Mamy do czynienia z konfliktem stanowisk. (...) Wkrótce ma się odbyć głosowanie. Ale Schäuble nie ma już nic do zaoferowania. Nic, co można by sklecić naprędce. Czy dojdzie więc do wybuchu?

Berlińska Die Welt krytycznie podchodzi do pomysłu wprowadzenia podatku od transakcji finansowych:

Berlin, Paryż i Bruksela są zdecydowane w razie konieczności wprowadzić ten popularny w narodzie podatek tylko w eurolandzie.(...) Wiara, że dotknie on w pierwszym rzędzie banki i spekulantów, jest szczytem naiwności. Jak każdy podatek obrotowy i ten zostanie przerzucony na barki klientów (...) Przede wszystkim jednak politycy powinni zdać sobie z tego sprawę, że ich plany podatkowe wpłyną na poważne zaniepokojenie na rynkach finansowych.

FAZ o Polsce

Na polskim rynku finansowym da się zarobić, w odróżnieniu od Japonii, uważa Frankfurter Allgemeine Zeitung:

"Całkiem inaczej wygląda sytuacja w Polsce: największa gospodarka Europy wschodniej spowolnieje w tym roku najprawdopodobniej do solidnych 3 procent. Obligacje państwowe, oprocentowane w wys. 4,9 procent za papiery roczne i 5,3 za dziesięcioletnie, są wysoce atrakcyjne. Prezes banku emisyjnego, Marek Belka, ustawicznie daje do zrozumienia, że raczej poniesie, niż obniży odsetki wiodące, aktualnie wynoszące 4,5 procent. Lecz wielu analityków uważa za bardziej prawdopodobną redukcję odsetek wiodących w Polsce w czwartym kwartale. Wprawdzie stopa inflacji, której apogeum przypadło na listopad (4,8 procent) osłabła w styczniu do 4,1 procent, to tym niemniej  daleko jej jest do celu, jaki stawia sobie średnioterminowo bank emisyjny, mianowicie 2,5 procent.

Mocny złoty pomaga w utrzymaniu inflacji w ryzach. Lecz jeszcze z innego powodu bank emisyjny w Warszawie ustawicznie interweniuje od września na korzyść złotego:  bank ma na uwadze zagraniczne zadłużenie państwa i liczne, opiewające na euro lub franka kredyty budowlano-mieszkaniowe, których spłata postawiłaby w obliczu trudności nabywców nieruchomości w przypadku osłabienia złotego. Lecz z tym problemem, jak na to wygląda, Polska sobie radzi, w przeciwieństwie do Węgier.

Iwona D. Metzner, Andrzej Paprzyca

red. odp.: Bartosz Dudek