Niemiecka prasa: Europa będzie musiała uniezależnić się od USA
4 lutego 2013Märkische Oderzeitung komentuje:
„Nie można mówić o postępie, a tym bardziej o przełomie w międzynarodowej polityce wobec Syrii. Sytuacji tej nie mogła też zmienić Konferencja Bezpieczeństwa w Monachium. Podczas gdy USA widzą koniec ery Assada i domagają się, by ustąpił, Rosja stoi niezmiennie po jego stronie.Tak długo, jak nie dojdzie do rozwiązania tego antagonizmu, nadal będą trwać krwawe zmagania. Przy tym Moskwa mogłaby już dawno zastanowić się, nad tym, jak miałby wyglądać czas po erze Assada. Tym bardziej, że po tym, jak zginęło ponad 60 tys. mieszkańców Syrii, a więcej jak milion zbiegło z kraju, nie do pomyślenia jest rozwiązanie, w którym miano by uwzględnić władcę z Damaszku”.
Mannheimer Morgen pisze:
„Ważne byłoby ocieplenie chłodnych stosunków, jakie panują między Waszyngtonem i Moskwą, by zakończyć, na przykład, wojnę domową w Syrii. Po wyborach prezydenckich w USA i Rosji powinno się wybadać nowe szanse. Dlatego tak ważne są nieoficjalne spotkania w kuluarach. Kiedy doszło w Monachium do nieformalnych rozmów między Lakhdarem Brahimim, pełnomocnikiem ONZ ds. Syrii oraz Joe Bidenem, wiceprezydentem Stanów Zjednoczonych i Siergiejem Ławrowem, szefem rosyjskiego MSZ, nie zapadły wprawdzie żadne postanowienia. Jednak wiadomo, że nawet, gdy reżim w Damaszku jeszcze nie upadł, Rosja zrobiła mały ruch”.
Natomiast Frankfurter Allgemeine Zeitung bilansuje Konferencję Bezpieczeństwa w kontekście sytuacji w Iranie.
„Jeśli chodzi o Iran, to władze z Teheranu uzależniają podjęcie bilateralnych rozmów od faktycznego zniesienia sankcji. Nie jest to poważna odpowiedź na kolejną ofertę podjęcia rozmów ze strony USA. Dlatego bliski prawdy wydaje się wniosek, że Iran bez względu na okoliczności pozostanie przy programie atomowym, niezależnie od tego jak ponętne byłoby zrezygnowanie z niego. Inaczej brzmi stwierdzenie prezydenta Obamy, że amerykańska polityka nie służy ograniczeniu tego programu, lecz jej celem jest udaremnienie Iranowi wejścia w posiadanie broni atomowej. A nie da się tego dowolnie interpretować. Zdaniem szefa niemieckiego MSZ, rok 2013 będzie rokiem decydującym. Prawdopodobnie tak będzie. Jednak, jeśli chodzi o dyplomatyczno-polityczne rozwiązania, lepiej nie robić sobie wielkich nadziei”.
„W przeciwieństwie do rzeczywistych spotkań dyplomatycznych na szczycie >>coroczne transatlantyckie spotkanie klasowe<< stylizuje się w sprawozdaniach na żywo, utrzymanych w podniecającym tonie, na najważniejszy światowy szczyt polityki bezpieczeństwa – pisze Kölner Stadt-Anzeiger. Drugim, głębiej sięgającym nieporozumieniem, jest przekonanie, że transatlantycka wspólnota może mieć wpływ na zagrywki coraz trudniejszego do ogarnięcia świata. Regularnie prowadzone rozmowy czołówki politycznej są ważne, a lista uczestników robi wrażenie. Powinniśmy jednak po konferencji bezpieczeństwa przestać liczyć na jakiekolwiek cuda”.
Stuttgarter Zeitung uważa, że:
„Europa będzie musiała, jeśli chodzi o politykę bezpieczeństwa, bardziej uniezależnić się od USA, jeśli nawet wszystko wskazuje na to, że nie nastąpi to zbyt szybko. Szczególna rola przypadnie tu rządowi RFN. Niemcy, jako potęga gospodarcza i uznany partner, nie mogą się chować w sytuacji, gdy jest nieprzyjemnie, wręcz przeciwnie, powinny stanąć w rzędzie na równi z Francją i Wielką Brytanią, bo oczekiwania wobec Berlina wzrosły”.
Aleksandra Jarecka
red. odp. Bartosz Dudek