Niemiecka prasa: dlaczego seryjni mordercy nie podpadli władzom?
19 lutego 2013Koloński dziennik "Kölner Stadt-Anzeiger" analizuje:
"Przyjęcie (u prezydenta) jest ważnym sygnałem, nie może jednak zastąpić pomocy i konsekwentnego wyjaśnienia morderstw. Ofiary i ich najbliżsi mają prawo tego wymagać. Wielu z nich było przesłuchiwanych przez niemieckie władze śledcze, ponieważ te były głęboko przekonane, że sprawców należy szukać w otoczeniu ofiar. Tak więc głowa państwa oddaje cześć ofiarom, podczas gdy aparat bezpieczeństwa w tym samym czasie wrzuca ważne akta śledztwa do niszczarek dokumentów, uniemożliwiając tym samym udzielenie odpowiedzi na zasadnicze pytanie: Dlaczego ci seryjni mordercy nie podpadli władzom?".
"Ludwigsburger Kreiszeitung" zauważa:
"Każdy miał inne oczekiwania: dla jednych gotowość Joachima Gaucka do rozmów była miłym gestem wobec rodzin ofiar, dla innych dowodem bezsilności państwa. Jest jednak coś, co łączy wszystkich, którzy zostali zaproszeni na spotkanie do Pałacu Bellevue i którzy sami konfrontowani byli ze strasznymi podejrzeniami: mianowicie oczekiwanie, że ta seria morderstw zostanie skrupulatnie wyjaśniona i że zrobi się wszystko, by coś takiego nigdy się w Niemczech nie powtórzyło".
Berliński "Tagesspiegel" dodaje:
"Joachim Gauck nie siedzi z założonymi rękoma. Już dał do zrozumienia, że będzie się mieszać w sprawę wyjaśnienia morderstw neonazistów.(...). Jest to chyba najważniejszy sygnał jaki wysłał w czasie wczorajszego spotkania z rodzinami ofiar. Jego krótkie nieoficjalne wystąpienie zawierało więcej pytań niż odpowiedzi. W zasadzie nie ma w tym nic złego. Ale w tej debacie jak dotąd nie było ani słowa o powiązaniach i konsekwencjach".
Skandal z koniną: konsumenci też ponoszą winę
"Mindener Tageblatt" komentuje:
"Nie można powiedzieć, żebyśmy w skandalach z żywnością nie zebrali doświadczeń. Ściślej rzecz biorąc osiągnęliśmy już nawet pewną rutynę w reprodukowaniu ciągle tego samego biegu wydarzeń: wykrycie afery, oburzenie, rozprzestrzenienie się skandalu, jeszcze większe oburzenie, konsekwencje polityczne (do wyboru albo zaostrzenie kar, albo zwiększenie kontroli, a w idealnym przypadku dymisja). I wreszcie zakończenie skandalu z powodu nowego wydarzenia, wymagającego uwagi mediów".
"Eßlinger Zeitung" podsumowuje:
"Zmieszanie tańszego i ewentualnie skażonego produktu z towarem zadeklarowanym jako wołowina jest oszustwem a nawet uszkodzeniem ciała. Ale bezpieczeństwo żywności leży też do pewnego stopnia w rękach konsumentów. Przy pomocy naturalnych, prostych produktów, zakupionych w zaufanym sklepie, przy pomocy cierpliwości i fantazji w kuchni i nastawienia, że lepiej zjeść coś dobrego niż taniego, można w stosunkowo łatwy sposób uzyskać dalekoidącą kontrolę nad jakością własnych posiłków".
Iwona D. Metzner
red. odp.: Bartosz Dudek