1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka prasa: czy kanclerz Merkel jest chora?

28 czerwca 2019

Piątkowe gazety niemieckie zastanawiają się nad stanem zdrowia Angeli Merkel. Komentatorzy podkreślają, że zdrowie czołowych polityków nie jest tylko ich prywatną sprawą.

https://p.dw.com/p/3LD0I
Merkel hat erneut Zitteranfall
Kanclerz Merkel stara się opanować drgawki. Obok: prezydent RFN Frank-Walter SteinmeierZdjęcie: picture-alliance/dpa/K. Nietfeld

Jak zauważa "Die Welt" z Berlina:

"Zdrowie czołowych polityków nie jest wyłącznie ich prywatną sprawą. Zdają sobie z tego dobrze sprawę zwłaszcza ci, od których zależy światowa polityka. Stan ich zdrowia ma takie samo znaczenie, jak zdolność do działania ich rządu i stabilność państwa, którym kierują. Prezydent USA Franklin D. Roosevelt przez wiele lat chorował na raka, co ukrywano przed społeczeństwem. John F. Kennedy miał poważne problemy z kręgosłupem, co także ukrywano. Kanclerz Willy Brandt cierpiał na depresję, a Helmut Schmidt i Hans-Dietrich Genscher wielokrotnie przebywali w szpitalu i starali się, aby prasa się o tym nie dowiedziała.

Gdy takie sprawy wyjdą na jaw, od razu pojawia się pytanie: a kto właściwie rządzi państwem i komu służy ujawnianie słabego zdrowia polityków?

(…) Gdy w połowie lat 70-tych Leonid Breżniew zachorował na demencję, wraz z nim zastygł cały Związek Radziecki, a inni zaczęli po cichu rządzić zamiast niego. Gdyby Breżniew był zdrowy, zapobiegłby na początku 1979 roku wkroczeniu wojsk radzieckich do Afganistanu.

(…) Choroba Ericha Honeckera w lecie 1989 roku sparaliżowała SED w decydującym momencie. Powstała próżnia władzy, która doprowadziła do upadku Muru Berlińskiego. W walce o prezydenturę w 2016 roku obóz Donalda Trumpa wykorzystał zasłabnięcie Hillary Clinton. Angela Merkel powiedziała w listopadzie 2016 roku, że decyzja o tym, czy będzie jeszcze raz ubiegać się o stanowisko kanclerza nie jest ani oczywista, ani łatwa. Także dla niej. Chodzi o cztery lata, ale także o zdrowie, które pozwoli jej pełnić funkcję kanclerza. To była zaskakująca wypowiedź ze strony Angeli Merkel, która tylko raz przyznała się, że miała mały wypadek narciarski".

"Frankfurter Allgemeine Zeitung" pisze:

"Gdy Merkel drży na całym ciele, świat uważnie się temu przygląda. Drży bowiem nie byle kto, tylko kanclerz Republiki Federalnej Niemiec. A osoba ta ma coś do powiedzenia nie tylko w niemieckich krajach związkowych. W ciągu czternastu lat sprawowania urzędu kanclerza Angela Merkel cieszyła się doskonałą kondycją fizyczną i psychiczną. Czy teraz płaci cenę za wysiłek i duże obciążenia związane ze swoją funkcją?

W Internecie pojawiły się głosy tych, którzy cieszą się, że Merkel jest już podobno wykończona fizycznie. Takie głosy możemy ignorować, ale w demokracji można zadać pytanie o stan zdrowia szefowej rządu, zwłaszcza wtedy, gdy mamy pewne powody do obaw. Zwykłe zapewnienie, że kanclerz czuje się dobrze, tu nie wystarcza".

"Muenchner Merkur" uważnie prześledził doniesienia o atakach drgawek, których od pewnego czasu dostaje kanclerz Angela Merkel. W ciągu ostatniego tygodna pojawiły się aż dwa.

"Podczas oficjalnej wizyty nowego ukraińskiego prezydenta Wołodymyra Zełenskiego Angela Merkel miała drgawki stojąc w pełnym słońcu przed kompanią honorową. Kanclerz tłumaczyła to później odwodnieniem spowodowanym tym, że za mało piła w upalny dzień. W czwartkowy poranek w Berlinie jednak nie było upału. Merkel miała prawie dwuminutowy atak, który próbowała opanować, przyciskając ręce do ciała.

(...) Ale co byłoby, gdyby chodziło o naprawdę poważny atak? Czy wtedy z natychmiastową pomocą pospieszyliby jej lekarze? Odpowiedź brzmi: nie. Merkel ma lekarza domowego, ale nie ma zawsze lekarza u swego boku. Tylko podczas podróży zagranicznej korzysta z asysty lekarza i sanitariusza przydzielonych jej przez MSZ.

(...) We wtorek Merkel napędziła nam stracha. Oficjalnie podano, że przyczyną jej drżenia było odwodnienie. Lekarze uważają to za prawdopodobne. Magazyn "Focus.de" rozmawiał o tym z Jakobem Bergerem, lekarzem ogólnym oraz okręgowym przewodniczącym bawarskiego Związku Lekarzy Domowych. Według medyka, za atakami kanclerz Merkel nie stoi poważna choroba: na to były za krótkie. By mówić zaś o chorobach neurologicznych, jak Parkinson, ataki te były z kolei za silne".

Dziennik podkreśla, że choć zdarzają się głosy krytyczne, większość komentarzy w przestrzeni publicznej i w mediach społecznościowych wyraża współczucie, niezależnie od opcji politycznej, na przykład: 'Czy lubi się politykę czy nie, tu chodzi o człowieka. Skończcie więc z drwinami i żartami' lub 'Różnice polityczne kończą się, gdy pojawia się choroba. Dużo zdrowia!'"

Chcesz skomentować ten artykuł? Dołącz do nas na facebooku! >>