1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Nie odwracamy wzroku, kiedy w Polsce znosi się prawa kobiet

Leonie von Hammerstein
30 października 2020

O werdykcie polskiego TK i protestach kobiet Deutsche Welle rozmawiała z Ricardą Lang, rzeczniczką niemieckich Zielonych ds. polityki wobec kobiet.

https://p.dw.com/p/3keLu
Frauenstreik in Polen
Zdjęcie: Krzysztof Kaniewski/ZUMA Wire/picture-alliance

Deutsche Welle: Co sądzi Pani o werdykcie polskiego Trybunału Konstytucyjnego? 

Ricarda Lang: To orzeczenie jest zmasowanym atakiem na prawa kobiet, ale także bardzo specyficznym, konkretnym zagrożeniem dla kobiet, ponieważ prowadzi do tego, że około 98 procent aborcji, które wciąż są legalne w Polsce, gdzie obowiązuje i tak bardzo restrykcyjne prawo aborcyjne, owe 98 procent aborcji będzie zakazanych, co oznacza prawie całkowity zakaz aborcji. W rezultacie kobiety w niechcianej ciąży będą zmuszane do donoszenia jej wbrew swojej woli lub doprowadzi to do aborcji bez opieki medycznej i lekarskiej. O tym trzeba wciąż pamiętać: zakaz aborcji nie oznacza, że ​​już ich nie będzie, tylko że będą one się odbywać w mniej bezpiecznych warunkach i ze znacznie słabszą opieką medyczną. Jest to zagrożeniem dla życia i nietykalności cielesnej kobiet. Polski Trybunał Konstytucyjny, ale także polski rząd, nie tylko liczą się z tym, ale aktywnie forsują to w swojej walce z prawami kobiet i z samostanowieniem kobiet. 

Rzeczniczka Zielonych ds. polityki wobec kobiet Ricarda Lang
Rzeczniczka Zielonych ds. polityki wobec kobiet Ricarda LangZdjęcie: Privat

Czy sądzi Pani, że ten wyrok może mieć również działanie sygnału dla innych krajów, zwłaszcza dla Niemiec? 

Na szczęście w Niemczech daleko nam do całkowitego zakazu aborcji. Myślę, że jest odwrotnie. Musimy teraz rozwinąć działanie sygnalizacyjne w kierunku Polski i zwiększyć międzynarodową presję oraz jasno powiedzieć, że nie odwracamy wzroku, kiedy znosi się tam prawa kobiet. Trzeba jednak przyznać, że to nie jest czysto polski problem - widzimy go globalnie. Spójrzmy na Stany Zjednoczone, gdzie mianowano nową sędzi Sądu Najwyższego, która jest jawną przeciwniczką aborcji. Na całym świecie można raz po raz obserwować, jak prawicowe siły, próbujące podważyć demokrację i praworządność, zawsze łączą to z atakiem na prawa kobiet, z atakiem na prawa lesbijek, gejów i osób trans. Niemcy, przewodniczące obecnie Radzie UE,  powinny przejąć znacznie większą odpowiedzialność za zwiększenie presji na państwa członkowskie UE, aby powstrzymały się od takich ataków.

Mówi Pani o presji politycznej: w Polsce kobiety codziennie wychodzą na ulice i protestują. Także w Niemczech miały miejsce wiece solidarnościowe, ale jak dotąd w niewielkim zakresie. Dlaczego reakcja w Niemczech jest tak słaba? Dlaczego do tej pory nie było reakcji politycznej?

Jeśli chodzi o reakcję społeczną, to rzeczywiście jesteśmy w bardzo trudnej sytuacji i osobiście uważam, że polski rząd był tego świadomy. Koronakryzys absorbuje dużą cześć świadomości społeczeństwa. W tym tygodniu na konferencji szefów rządów krajowych w RFN podjęto rezolucje epidemiczne i wiele osób zaprzątały pytania: czy mogę nadal posyłać  dziecko do przedszkola? Czy moja firma może dalej działać? Czy poradzę sobie finansowo? To pochłania bardzo wiele energii. Moim zdaniem polski rząd świadomie wybrał moment kryzysu epidemicznego na przeforsowanie swoich planów. Ale to nie usprawiedliwia faktu, że ze strony naszego rządu nie nadeszła żadna reakcja. Kiedy faktycznie niszczy się osiągniecia emancypacji kilku dziesięcioleci, kiedy kobiety są pozbawiane praw, potrzebna jest reakcja polityczna. Mam wrażenie, że rząd Niemiec po prostu traktuje prawa kobiet mniej poważnie niż inne kwestie.