1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemiecka gospodarka obawia się utraty renomy „Made in Germany”

Barbara Cöllen18 kwietnia 2014

„Made in Germany” jest znakiem jakości wyrobu, ale nie poświadcza jego pochodzenia. Bruksela chce zamieszczenia na towarach informacji o kraju ich pochodzenia.

https://p.dw.com/p/1BkN4
Zdjęcie: Fotolia/Denis Junker

Nie wszystkie towary oznakowane „Made in Germany” wyprodukowano w Niemczech. Lecz jest to marka, która gwarantuje jakość produktu. Od ubiegłego roku w Brukseli dyskutuje się wprowadzenie do handlu na terenie Unii Europejskiej oznakowania CE, które, jak zapewniają eurodeputowani, będzie zwiększało bezpieczeństwo towarów nieżywnościowych. Ostateczną decyzję w tej sprawie, omawianej także na forum Parlamentu Europejskiego, ma podjąć Rada Ministrów UE. W Radzie silny front przeciwko wprowadzeniu nowych przepisów w zakresie etykietowania produktów tworzą Niemcy, Wielka Brytania i Holandia. I nie jest wykluczone, że ich weto uniemożliwi realizację uchwał ostatniego posiedzenia Parlamentu w tej sprawie. Zrzeszenie Niemieckiego Przemysłu (BDI) i Niemiecka Izba Przemysłowo-Handlowa (DIHK) też nie chcą zmian. Zdaniem Komisji Europejskiej mamy do czynienia z nieporozumieniem. – KE wcale nie chce likwidować oznakowania „Made in Germany”. - Nie chcemy ani zmieniać reguł stosowania tego oznakowania, ani też zaostrzać obowiązujących przepisów – zaznaczyła rzeczniczka KE.

Chaos regulacyjny

W planach Brukseli nie chodzi o eksport, w którym Niemcy ze swoją marka „Made in Germany” są liderem, lecz o import towarów do UE. Panuje tu chaos regulacyjny, ponieważ w każdym państwie członkowskim UE obowiązują inne przepisy. W kręgach niemieckiego przemysłu uważa się, że to żaden problem. Już dzisiaj, podając informacje o importerach i producentach, można z łatwością stwierdzić, czy produkt spełnia obowiązujące przepisy, czy też nie, twierdzi DIHK. Jednakże w pamięci zbiorowej zapisała się wpadka jednego z niemieckich importerów, który sprowadzał stal z Korei Północnej, pomimo, że za to grożą w UE kary celne, ponieważ Korea Północna jest objęta embargiem handlowym. Niemiecki importer nie zgodził się na zapłacenie grzywny upierając się, że stal pochodzi z Chin i wygrał sprawę przed Europejskim Trybunałem Sprawiedliwości. Dla Komisji Europejskiej był to sygnał, aby wprowadzić dla wszystkich państw członkowskich jednolite przepisy o wskazywaniu na towarze kraju jego pochodzenia. Obecnie produkty nieżywnościowe, wprowadzone do handlu na terenie UE, muszą mieć jedynie oznakowanie CE. Oznacza ono, że producent oświadcza, iż towar jest zgodny z unijnymi wymogami.

01.04.2014 DW MADE IN GERMANY Export Russland 1
Znak "Made in Germany" uchodzi w świecie za gwarancję najwyższej jakościZdjęcie: DW

- Jeśli chodzi o towary wyprodukowane w UE, oznakowane „Made in Germany”, sprawa wygląda inczej. Załóżmy, że mamy do czynienia z towarami przeznaczonymi na eksport do Ameryki czy Japonii. Eksporter musi przestrzegać przepisów obowiązujących w tym kraju, do którego eksportuje – wyjaśnia rzeczniczka KE. I w tej kwestii KE ma generalnie rację. Dla odbiorców za Atlantykiem, czy w innych krajach pozaunijnych, nic się na razie nie zmieni. Niemieccy przedsiębiorcy myślą jednak o przyszłości i liczą się z tym, że zmiany we wskazywaniu na kraj pochodzenia produktu zostaną także wprowadzone w imporcie na rynek UE.

Korzyści dla konsumentów

Niemieccy przedsiębiorcy przyzwyczaili się do obowiązujących reguł przy oznakowaniu towarów i boją się zmian. Dotychczas sami decydowali o tym, czy chcą podać informację o kraju, w którym dany towar został wyprodukowany. Teraz będzie to obowiązkowe. Skorzystają na tym konsumenci, szczególnie tam, gdzie będą sięgać po towar z importu. Europosłowie chcą, by odpowiedzialność za produkt ponosił wyłącznie jego producent.

Dpa/ DW / Barbara Cöllen

red. odp.: Andrzej Pawlak