Śmiertelne strzały

W 2010 roku odnotowano w RFN 8 przypadków śmiertelnych i 23 przypadki zranień. W 37 przypadkach policjanci strzelali do osób, lecz nie zawsze trafiali. Oddali też 59 strzałów ostrzegawczych. Jak wynika z obliczeń, w ubiegłym roku w Niemczech, statystycznie co 10 dni policjanci celowali i strzelali do ludzi. W latach dziewięćdziesiątych ubiegłego stulecia działo się tak, co najmniej raz w tygodniu.

W obronie własnej

Podobnie jak w latach ubiegłych w 2010 roku policjanci sięgali po broń najczęściej w obronie własnej. Takie wyjaśnienie oddano w 26 z 37 przypadków. W ten sposób tłumaczono również 8 przypadków śmiertelnych. W trzech z nich policjanci strzelali, aby zapobiec ciężkiemu przestępstwu. Aż w ośmiu przypadkach doszło do strzelaniny, by udaremnić podejrzanym ucieczkę.

Nie podaje się jednak szczegółowych informacji, co do miejsca incydentów. Wiadomo tylko, że śmiertelne strzały oddano w Bawarii i Badenii–Wirtembergii. Np. w Karlsruhe zginął w strzelaninie 40-letni mężczyzna, który napadł na bank. 

Statystyki

Między 1998 i 2010 rokiem kule z policyjnej broni zabiły 95 osób. Przy tym przypadek studenta Tennessee Eisenberga z Regensburga, który był przypuszczalnie psychicznie chory, wstrząsnął opinią publiczną. W 2009 roku policjanci oddali 16 strzałów do 24–letniego studenta muzyki, trafiając go dwunastokrotnie.

Psychiczne następstwa

Rzadko jednak do opinii publicznej docierają informacje na temat skutków ubocznych takiej strzelaniny dla samych policjantów. Jeden z nich, Oliver Tschirner zamieścił w swojej pracy magisterskiej wyniki sondażu przeprowadzonego wśród kolegów, którzy podczas służby zabili człowieka. Wyniki okazały się wstrząsające. Tylko 1/3 policjantów powróciła w krótkim czasie do służby. W  2/3 przypadków policjanci przeszli do służby wewnętrznej, a 1/3 z nich ma traumę i wymaga długotrwałej opieki psychologa.

Korr/ Alexandra Jarecka

Red.odp.: Barbara Coellen