Niemcy, trampolina polskich talentów
26 czerwca 2012Jedną z takich „trampolin” dla śpiewaków z Polski jest na przykład od wielu lat opera w Düsseldorfie, należąca bez wątpienia do czołowych scen między Odrą a Renem. To tutaj od końca lat 90-tych przez ponad dekadę primadonną była znakomita Teresa Borowczyk-Pekowska, znana międzynarodowej publiczności pod pseudonimem Theresa Waldner. Członkiem zespołu tej opery jest też znakomity młody bas - Tomasz Konieczny (nota bene z wykształcenia także aktor filmowy), ceniony w Europie i na świecie szczególnie za role wagnerowskie. W czasie jednej z premier minionego sezonu doliczyć się można było na scenie w Düsseldorfie aż trzech polskich śpiewaków (w tym główna rola) i jednej śpiewaczki! Można się domyślać, że taka polityka personalna dyrekcji tego znakomitego teatru nie wynika li tylko z sentymentu dla Polski, ale przede wszystkim z uznania dla artystycznych walorów polskich śpiewaków, ich wrodzonej muzykalności, świetnej techniki i aktorskiego kunsztu.
Kolejnego dowodu na tę tezę dostarczyła chociażby najnowsza, ostatnia w tym sezonie premiera w operze w Duisburgu, „sprzężonej” artystycznie i administracyjnie z operą w Düsseldorfie. W roli Leporella zabłysnął tu niespełna trzydziestoletni bas Adam Palka (na zdjęciu z lewej), od sezonu 2010/2011 należący do stałego składu zespołu w Düsseldorfie. Pochodzący z Gdańska śpiewak świetnie rokuje na przyszłość.
To dobrze, że Niemcy są dla polskich muzyków symboliczną bramą do międzynarodowego, zglobalizowanego życia artystycznego. Ta polsko-niemiecka symbioza na operowych scenach doskonale ilustruje jak ważne i owocne dla obu krajów jest ich sąsiedztwo. Tak jak w sporcie tak i w sztuce Polacy są ambasadorami i „nośnikami” sympatii. Inwestycje w kulturę są tak samo ważne a może i nawet ważniejsze niż inwestycje w obronność. I o tym powinni pamiętać decydenci po obu stronach granicy.
Bartosz Dudek
red. odp. Małgorzata Matzke