1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

„Niemcy powinny stać się społeczeństwem multietnicznym”

Iwona-Danuta Metzner13 marca 2014

Czy Niemcy staną się kiedyś społeczeństwem pluralistycznym? Yascha Mounk, urodzony w polskiej rodzinie w Niemczech wydał książkę na temat bycia Żydem w Niemczech. W wywiadzie DW mówi, że nie traci nadziei.

https://p.dw.com/p/1BOmQ
Symbolbild Antisemitimus Synagoge NEUTRAL
Yascha Mounk uważa, że łatwiej być Żydem w USA niż w NiemczechZdjęcie: picture-alliance/dpa

Yascha Mounk, niemiecko-żydowski autor i intelektualista, urodził się w polskiej rodzinie w Niemczech; w kraju, który po dziś dzień walczy z ponurą przeszłością.

W książce „Stranger In My Own Country: A Jewish Family in Modern Germany” (Obcy we własnym kraju. Żydowska rodzina w dzisiejszych Niemczech), Mounk podkreśla, że ta walka jest wyzwaniem nie tylko dla niemieckiego społeczeństwa; również dla żyjących w Niemczech Żydów a także dla relacji niemiecko-żydowskich.

DW: Jak reagują Niemcy, gdy mówi im Pan, że jest Żydem?

Yascha Mounk: W okresie dorastania spotykałem się z jawnym antysemityzmem. Wiedziałem jednak, jak sobie z tym radzić. W takich sytuacjach mówiłem ludziom, którzy zdawali się mieć ze mną problem: Wiesz co? Jestem Żydem i jestem z tego dumny. Możesz się teraz do tego ustosunkować. W latach od 60-80. XX wieku Niemcy zaczęli się poważniej zajmować swoją przeszłością. Dzieci zaczęły pytać rodziców, co robili w czasie wojny. Później Niemcy dawali do zrozumienia, że im przykro z powodu ich przeszłości, zwłaszcza gdy mieli przed sobą prawdziwego Żyda.

Portrait Autor Yascha Mounk
Yascha MounkZdjęcie: Yascha Mounk

Mieli najlepsze intencje

DW: Czy widzi Pan w tym coś złego?

Y.M.: Nie. Wiem, że ci ludzi mieli najlepsze intencje. Ale oczywiście nie wszyscy się tak zachowywali. Wielu podchodziło do mnie w zupełnie naturalny sposób. Ale ci, o których mówię, zachowywali się w moim towarzystwie nieswojo albo chcieli być wobec mnie szczególnie uprzejmi tylko dlatego, że wiedzieli, iż jestem Żydem. To mnie bardzo irytowało. Miałem wrażenie, że nie jestem Niemcem, a czymś egzotycznym i osobliwym.

DW: Rozumiem. Dopiero wtedy, gdy ludzie zaczną Pana traktować jak każdego innego człowieka, będzie się Pan czuł Niemcem.

Y.M.: Byłbym szczęśliwy, gdybyśmy byli już na tym etapie. Wielu ludzi opowiada się za tym, żeby wreszcie zamknąć rozdział o nazwie przeszłość.

Mówią mi, że już tyle lat upłynęło od Holokaustu; że ich pokolenie nie ma z tym nic wspólnego. Przyznaję, że to też rozumiem. Bo to ciągłe rozliczanie się z przeszłością, ciągła konfrontacja nabrały w Niemczech charakteru obsesji.

DW: Gdy wyjechał pan z Niemiec na studia do USA, czy powodem opuszczenia kraju było też to szczególne podejście Niemców do Żydów?

Y.M.: Częściowo tak. Nagle uświadomiłem sobie, że nie chcę już być tym kimś, kto prowokuje swoim pochodzeniem powracanie do tamtych ponurych czasów. (…)

Anglicy potrafią opowiadać dowcipy o Żydach

DW: Dowcipy na temat Żydów są w Anglii i USA dosyć popularne. Czy uważa Pan, że w Niemczech mogłoby to być problematyczne?

Y.M.: Dowcip zawsze zależy od tego, w jakim duchu się go opowiada. Anglicy lubią opowiadać dowcipy o wszystkim i wszystkich. W ten sposób piętnują stereotypy. Bardzo to u Anglików lubię. Niektórzy moi niemieccy przyjaciele są podobni. Opowiadają różne dowcipy, też na temat Żydów i to jest OK, bo podchodzą do tego na luzie. Problem zaczyna się dopiero wtedy, gdy ludzie opowiadają kawały na temat Żydów, żeby dać do zrozumienia, że wreszcie wolno im, Niemcom, znów śmiać się z Żydów. Im nie chodzi o to, żeby opowiedzieć coś wesołego. Dla nich są to deklaracje polityczne. Jeżeli kawały opowiada się w takim duchu, zaczyna się robić nieprzyjemnie.

DW: Mówi Pan w swojej książce, że zamknięcie rozdziału zwanego przeszłością może mieć negatywny wpływ na przyszłość niemieckiego społeczeństwa. Dlaczego Pan tak uważa?

Y.M.: Miałoby to mniejszy wpływ na relacje niemiecko-żydowskie niż relacje między Niemcami a innymi imigrantami, na przykład pochodzenia tureckiego. Takie nastawienie do przeszłości może wyzwalać stwierdzenia typu: byliśmy dla imigrantów tacy mili, bo baliśmy się demonstrować naszą niemieckość. Teraz nastał czas, żeby im powiedzieć, że to nasz kraj i że oni powinni dostosować się do naszej kultury.

To jest powodem, dla którego Niemcom tak trudno zaakceptować tożsamość multietniczną z prawdziwego zdarzenia; tożsamość, której potrzebuje kraj pragnący stawić czoła wyzwaniom przyszłości. W związku z depopulacją w Niemczech potrzebujemy więcej imigrantów. Jeżeli nie chcemy upadku państwa opiekuńczego, nie mamy wyboru. (…)

DW: Czy to prawda, że w Nowym Jorku nikogo nie interesowało Pana pochodzenie?

Y.M.: To prawda. Ludzi to interesuje, ale się w to nie wgłębiają. Następnego dnia okazuje się zwykle, że zapamiętali tylko połowę tego, co się im powiedziało na swój temat poprzedniego dnia.

Warte wzmianki jest może to, że w Niemczech czułem się bardziej Żydem niż w Nowym Jorku, metropolii, w której żyje półtora miliona Żydów. Tam przestałem się identyfikować jako Żyd.

Niemcy społeczeństwem multietnicznym? Mounk nie traci nadziei

DW: Czy może Pan sobie wyobrazić, że doczeka tego kiedyś w Niemczech?

Y.M.: Najpierw trzeba sobie postawić zasadnicze pytanie. Czy możemy przedefiniować nasz kraj na faktycznie pluralistyczny, multietniczny i otwarty na ludzi z innych kręgów kulturowych? Jak już wcześniej powiedziałem, nie jest to wyłącznie sprawa relacji między Niemcami a Żydami; również między Niemcami i innymi imigrantami.

Jednak nie tracę nadziei. W dużych miastach coś się zaczyna zmieniać. Choć ma się tam do czynienia również z ludźmi o poglądach mocno prawicowych, którzy, żeby nam się przypochlebić a wykluczyć muzułmanów, mówią: to, czego nam potrzeba, to chrześcijańsko-żydowska kultura przewodnia. Jest to wyrafinowana strategia polityczna w stylu: „Nie można uważać mnie za rasistę, bo przecież sympatyzuję z Żydami”.

W moim przekonaniu taka strategia nie ma racji bytu. Jeżeli Niemcy będą się nadal definiować jako homogeniczne społeczeństwo o homogenicznej kulturze, Żydzi zawsze będą się tu czuli obco. (…)

Yascha Mounk studiował na uniwersytetach Cambridge i Columbia raz w Paryżu. Jego książka „Stranger In My Own Country” została wydana nakładem oficyny Farrar, Straus & Giroux.

Miguel Zamorano / z ang. tł. Iwona D. Metzner

red. odp.: Elżbieta Stasik