1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Niemcy i energia atomowa. Powrót mało prawdopodobny

26 stycznia 2024

Blisko rok temu w Niemczech wyłączono ostatnie reaktory jądrowe. Budowa nowych, do których wzywa opozycja, jest mało realna. Wciąż nie wiadomo też co zrobić z odpadami.

https://p.dw.com/p/4bj9c
Siłownia atomowa Isar 2
13 kwietnia 2023 roku wyłączono w Niemczech ostatnią siłownię atomową Isar 2 w BawariiZdjęcie: Armin Weigel/dpa/picture alliance

Rok temu w Niemczech przestały działać trzy ostatnie elektrownie atomowe.W drugiej połowie XX w. to źródło energii traktowano jednak jako technologię przyszłości. Politycy i naukowcy uważali, że dzięki atomowi energia będzie wkrótce tania i ekologiczna. Milczano natomiast na temat ryzyka, jakie niesie ta technologia.

Niemiecki apetyt na atom

Heinz Smital, ekspert ds. energii jądrowej organizacji ekologicznej Greenpeace, zwraca uwagę w rozmowie z DW, że atomowy optymizm był napędzany głównie przez polityków: – Od samego początku energia jądrowa korzystała na gruncie tego, że technologia ta była w centrum uwagi państw ze względu na broń atomową. Tak naprawdę to nie firmy energetyczne chciały rozwoju energetyki jądrowej. Inicjatywa wyszła od państw.

– W latach 60-tych XX w. Niemcy wciąż przeżywały okres cudu gospodarczego co wiązało się z bardzo dużą, niemal naiwną wiarą w technologię – dodaje Jochen Flasbarth, polityk Socjaldemokratycznej Partii Niemiec (SPD), obecnie sekretarz stanu w niemieckim Ministerstwie Rozwoju.

37 reaktorów w ciągu 60 lat

Zaufanie do energii jądrowej panowało zarówno na wschodzie, jak i na zachodzie Niemiec. Pierwsza komercyjna elektrownia została podłączona do sieci w NRD w 1961 r. Również w Niemczech Zachodnich panowała zgoda co do potrzeby rozwijania tej technologii.

Szczególnie w przemysłowym centrum kraju, w Nadrenii Północnej-Westfalii, powietrze było brudne, a niebo zachmurzone z powodu działającego tam na wielką skalę przemysłu ciężkiego i elektrowni węglowych. Atom był obietnicą „czystej” energii. Od 1961 r. w Niemczech podłączono do sieci łącznie 37 reaktorów jądrowych.

Demonstracja przeciwko elektrowniom atomowym pod Urzędem Kanclerskim w Berlinie w marcu 2011 roku
Demonstracja przeciwko elektrowniom atomowym pod Urzędem Kanclerskim w Berlinie w marcu 2011 rokuZdjęcie: picture alliance / dpa

Antyatomowe protesty

Atmosfera zaczęła zmieniać się w latach 60-tych XX w. Rodzący się ruch ekologiczny demonstrował przeciwko budowie nowych elektrowni. – Ruch antynuklearny pojawił się jako część protestów młodych ludzi przeciwko w dużej mierze apolitycznemu pokoleniu ich rodziców. Jego kulminacją były wielkie demonstracje antyatomowe. Na przykład demonstracja w Brokdorf, w której uczestniczyłem jako 17-latek" – Jochen Flasbarth wspomina w rozmowie z DW.

Pierwsze ostrzeżenie z Harrisburga

W 1979 r., w amerykańskiej elektrowni jądrowej niedaleko Harrisburga w Pensylwanii, doszło do bardzo poważnej awarii jednego z reaktorów. Z wielkim trudem udało się zapobiec katastrofie.

Do tych czasów nawiązuje w rozmowie z DW niemiecka minister środowiska Steffi Lemke (Zieloni): – Pierwotna euforia nuklearna coraz bardziej ustępowała miejsca świadomości, że energii jądrowej nie da się kontrolować. Ludzie coraz częściej tworzyli inicjatywy obywatelskie i kwestionowali obietnice składane przez przemysł. W podobny sposób działały ruchy ekologiczne w wielu innych krajach – zwraca uwagę.

Nieczynna po awarii 26 kwietnia 1986 roku elektrownię atomową w Czernobylu
Nieczynna po awarii 26 kwietnia 1986 roku elektrownię atomową w CzernobyluZdjęcie: Sergei Supinsky/AFP/Getty Images

Czarnobyl był początkiem końca

Prawdziwym przełomem była katastrofa w Czarnobylu, do której doszło 26 kwietnia 1986 r. Od tego czasu również w Niemczech zapanował sceptycyzm wobec energii jądrowej. – Po tym wydarzeniu proces budowy elektrowni właściwie się załamał. W samych Niemczech istniały wtedy niewyobrażalne plany budowy 60 elektrowni jądrowych. I to załamanie trwa właściwie do dziś – tłumaczy Heinz Smital z Greenpeace.

Żądanie zamknięcia reaktorów było centralnym punktem programu Zielonych, którzy weszli do Bundestagu w 1983 r., a w 1998 r. zostali partnerem koalicyjnym SPD. To wtedy rząd przy ostrym sprzeciwie CDU i CSU zaczął przygotowywać kraj do wycofania się z energii jądrowej. W końcu również chadecy zmienili zdanie. Po katastrofie w Fukuszimie w 2011 r. kanclerz Angela Merkel zdała sobie sprawę, że atom nie ma już poparcia większości społeczeństwa i podjęła decyzję o ostatecznym zakończeniu korzystania z reaktorów jądrowych. Ta polityczna obietnica zmaterializowała się w marcu 2023 r.

Koniec energii jądrowej w Niemczech

CDU chce budować nowe elektrownie

Obecnie w niemieckiej polityce pojawiają się głosy optujące za budową nowych reaktorów. Szef CDU Friedrich Merz powiedział na początku roku, że zamknięcie ostatnich reaktorów było „czarnym dniem dla Niemiec”. Również działająca na terenie Bawarii partia CSU niedawno opowiedziała się za powrotem do energii jądrowej. Jej politycy uważają, że powinno wznowić się prace starych reaktorów i budować nowe. Argumentują, że jest to koniecznie z powodu potrzeby ochrony klimatu oraz rosnących ceny ropy i gazu w wyniku rosyjskiej inwazji na Ukrainę.

„Potrzebujemy teraz zmiany kursu” – przyznał Friedrich Merz. W połowie stycznia proatomowe ambicje zostały wpisane do partyjnej deklaracje CDU. Chadecy chcą też przywrócić do pracy trzy ostatnio wyłączone elektrownie, pomimo faktu, że rozpoczął się już ich demontaż.

Szef CDU Friedrich Merz chciałby powrotu w Niemczech do energii atomowej
Szef CDU Friedrich Merz chciałby powrotu w Niemczech do energii atomowejZdjęcie: Michael Kappeler/dpa/picture alliance

Reakcja firm energetycznych w Niemczech była cokolwiek ostrożna. – Dostawcy energii przestawili się dużo wcześniej i do dziś powtarzają, że odrzucają energię jądrową w Niemczech. Atom to technologia wysokiego ryzyka, której odpady radioaktywne będą promieniować przez tysiące lat i budzić obawy jeszcze wielu pokoleń – twierdzi min. Lemke.

Elektrowni nie przybywa

Obecnie na świecie działa 412 reaktorów w 32 krajach. Ich liczba jest mniej więcej stała od wielu lat. Wprawdzie kraje takie jak Chiny, Francja i Wielka Brytania ogłosiły budowę nowych reaktorów, ale z realizacją tych obietnic wiąże się bardzo wiele znaków zapytania. W tym samym czasie wiele starszych reaktorów jest wygaszanych.

Niektóre kraje chcą budować małe, nowoczesne reaktory. Zdaniem Heinza Smitala z Greenpeace prawdopodobnie nie są one jednak tworzone w celu wytwarzania energii: – Jeden z nich działa w Korei Północnej. I produkuje cały potencjał broni jądrowej dla tego kraju. Efektywność ekonomiczna nie ma w tym przypadku znaczenia. Dostrzegam duże niebezpieczeństwo związane z tymi małymi, często mobilnymi reaktorami – tłumaczy.

Co z odpadami?

W Niemczech nadal istnieje poważny problem związany z czasem produkcji energii jądrowej. Wciąż nie wiadomo co zrobić z niebezpiecznymi odpadami nuklearnymi. Do tej pory były one składowane tymczasowo, nierzadko w bezpośrednim sąsiedztwie elektrowni jądrowych.

Dagmar Dehmer jest rzeczniczką państwowego Federalnego Przedsiębiorstwa Ostatecznego Składowania w Peine w Dolnej Saksonii. Wie, że nikt nie chce składowiska w swoim sąsiedztwie, a najpierw władze muszą poszukać odpowiednich lokalizacji, dokonać wyboru i zlecić wykonanie próbnych odwiertów.

Składowisko odpadów atomowych w Gorleben
Składowisko odpadów atomowych w GorlebenZdjęcie: Sina Schuldt/dpa/picture alliance

Na temat lokalizacji i kosztów mówi w rozmowie z DW: – W tej chwili nie mogę oszacować ani jednego, ani drugiego. Może być od czterech do dziesięciu lub nawet więcej regionów, którym musimy się przyjrzeć. Samo wiercenie to koszt ok. 1 mln euro. Dalsza analiza również kosztuje ok. 5 mln euro – twierdzi. Urząd szacuje, że właściwy magazyn może być gotowy w 2046 r. Inni eksperci szacują zbiorcze koszty tego przedsięwzięcia na 5,5 mld euro.

Min. Lemke uważa, że przeciwko atomowi przemawia przede wszystkim słaba opłacalność ekonomiczna tej technologii: – Żadne przedsiębiorstwo energetyczne nie zbudowałoby elektrowni jądrowej w Niemczech, choćby dlatego, że koszty byłyby zbyt wysokie. Elektrownie jądrowe mogą być budowane na całym świecie tylko dzięki ogromnym jawnym i ukrytym subwencją, takim jak przynajmniej częściowe zwolnienie z obowiązkowego ubezpieczenia – podkreśla. A więc historia energii jądrowej w Niemczech wydaje się być przynajmniej na ten moment zakończona.

Lubisz nasze artykuły? Zostań naszym fanem na facebooku! >>