1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
KonfliktyGlobalnie

Monachijski Raport Bezpieczeństwa: mało powodów do optymizmu

14 lutego 2022

Monachijski Raport Bezpieczeństwa rozpoczyna odliczanie do kolejnej Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Tegoroczny skupia się na bezradności, reakcjach na możliwe zagrożenia i realnych kryzysach.

https://p.dw.com/p/470PF
Monachijski Raport Bezpieczeństwa
Archiwum: żołnierze amerykańscy na lotnisku w Kabulu w sierpniu 2018 r.Zdjęcie: Isaiah Campbell/US MARINE CORPS/AFP

Szef Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa (MSC) Wolfgang Ischinger – jako długoletni i doświadczony dyplomata – jest równie uprzejmy, co opanowany. Ale od razu widać po nim, że podczas tej wirtualnej konferencji prasowej wolałby mówić o szczegółach najbliższej konferencji (18.-20.02.2022), ostatniej już pod jego przewodnictwem, ale dziennikarze stale pytają go o opinię w sprawie kryzysu między Rosją i Ukrainą.

Wolfgang Ischinger oczywiście ma wiele do powiedzenia także na ten temat. Na przykład to, że „powinniśmy budzić w społeczeństwie zrozumienie tego, że odstraszanie jest metodą zapobiegania wojnie”. Albo to, że także on cieszy się z tego, że Europa znowu bierze większy udział w intensywnym dyskursie dyplomatycznym, po tym, co „wyglądało na początku, jakby Europa była tylko obserwatorem, zepchniętym na margines wydarzeń, podczas gdy inni mówią o kryzysie i możliwościach jego uśmierzenia”.

„Liczne kryzysogenne czynniki i procesy”

Ischinger i jego zespół nie zajmują się wyłącznie obecnym kryzysem ukraińskim. Oglądając się na swoją 14-letnią działalność przewodniczącego Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa, stwierdza: – Nie przypominam sobie, żebyśmy kiedykolwiek wcześniej mieli do czynienia ze splotem tak wielu kryzysogennych czynników i procesów.

Wylicza, że w tej chwili chodzi także o Iran, o sprawę właściwego postępowania z Chinami, o kwestie związane z przyszłym euroatlantyckim porządkiem bezpieczeństwa i o stosunki z USA w związku z wynikiem przyszłych wyborów prezydenckich w tym kraju.

Mnogość kryzysów wymagających jednoczesnego rozwiązania przenika także treść najnowszego Monachijskiego Raportu Bezpieczeństwa. Podaje się go do wiadomości publicznej na kilka dni przed rozpoczęciem kolejnej MSC w luksusowym hotelu Bayrischer Hof w stolicy Bawarii. Raport ten jest podstawą wystąpień i ważnym tematem dyskusji prowadzonej przez uczestników tego spotkania. W tym roku nosi tytuł: „Turning the Tide, Unlearning Helplessness”, czyli „Odwrócić bieg rzeczy, oduczyć się bezradności”.

Monachijski Raport Bezpieczeństwa
Wolfgang Ischinger prezentuje raport 2021Zdjęcie: Kay Nietfeld/dpa/picture alliance

„Zbiorowa bezradność”

Tegoroczny raport poświęca wiele uwagi poczuciu „zbiorowej bezradności”. Stwierdza, że całe społeczeństwa, podobnie jak pojedynczy ludzie, mogą zostać ogarnięte poczuciem niemożności poradzenia sobie z wyzwaniami, w obliczu których się znalazły.

„Rok 2021 na pewno nie był rokiem geopolitycznego optymizmu. W wiadomościach niemal co miesiąc dominował kolejny kryzys i przyczyniał się do powstania wrażenia, że przybierająca stale kryzysowa fala grozi zalaniem nas wszystkich” – stwierdzają autorzy tego opracowania.

Wpływało to w oczywisty sposób na stan nastrojów społecznych, które, zwłaszcza w liberalnych demokracjach, są chwiejne i podatne na zmiany. To groźne zjawisko, ponieważ wywołuje przekonanie, że świat nie może poradzić sobie ze stojącymi przed nim wyzwaniami, chociaż dysponuje środkami, sposobami i instrumentami do ich przezwyciężenia.

Ulrike Franke odbiera ten raport jako apel do Zachodu, żeby ponownie ujął w garść problemy wymagające rozwiązania. Ta ekspertka ds. bezpieczeństwa w europejskim think tanku Europejska Rada Spraw Zagranicznych (ECFR) mówi w rozmowie z DW, że pojęcie „bezradność” zamyka Monachijski Raport Bezpieczeństwa z 2020 roku, w którym najwięcej uwagi poświęcono „zanikaniu” albo „brakowi Zachodu”.

Monachijski Raport Bezpieczeństwa
Docenia Raport Bezpieczeństwa, ponieważ oddaje on nastroje i ujmuje je w pigułce: Ulrike FrankeZdjęcie: DW

Suma wszystkich strachów

Już wtedy, dwa lata temu, zwracano uwagę na jego bezradność i nasilającą się obawę przed przyszłością, jak również niewiarę w zdolność przemawiania jednym głosem. Zdaniem Ulrike Franke największą zaletą konferencji MSC jest jej zdolność do trafnego uchwycenia aktualnych nastrojów i wyrażenia ich we właściwych słowach.

W najnowszym raporcie znajdujemy między innymi wyniki ankiety na temat obecnych obaw i zagrożeń z udziałem dwunastu tysięcy osób z całego świata. Jak się okazuje, są one bardzo różne. W Niemczech ludzie najbardziej się w tej chwili boją zmiany klimatu i wynikających z niej ekstremalnych zjawisk pogodowych. W USA za największe aktualne zagrożenie uznaje się cyberataki, a mieszkańcy Chin za swoje największe ryzyko uznają zagrożenie ze strony USA. W Rosji ludzie boją się przede wszystkim pogłębienia się nierówności, zwłaszcza majątkowych, a Indie są w tej chwili jedynym państwem świata, którego obywatele obawiają się przede wszystkim użycia broni atomowej przez któregoś z ich przeciwników.

Ulrike Franke mówi o sobie, że jest prawdziwą entuzjastką takich badań, jak również dołączonych do nich danych statystycznych, tabel i wykresów i że także za nie ceni sobie szczególnie Monachijski Raport Bezpieczeństwa. Jej zdaniem mają one duży wpływ na dyskusję podczas konferencji.

Monachijski Raport Bezpieczeństwa
Ćwiczenia, zagrożenie, przygotowanie do wojny? Rosyjskie czołgi na manewrach na BiałorusiZdjęcie: Russian Defense Ministry Press Service/AP/picture alliance

Od Afganistanu po problemy z łańcuchami dostaw

Raporty w sprawie bezpieczeństwa skupione są przede wszystkich na kryzysach i zagrożeniach i z natury rzeczy nie tryskają optymizmem. Dowodzi tego tytuł Monachijskiego Raportu Bezpieczeństwa z 2015 roku „Collapsing Order, Reluctant Guardians”, czyli „Załamujący się porządek, niezdecydowani strażnicy”. Istniejące zagrożenia opisano wówczas na 72 stronach. Najnowszy liczy ich już 182.

Obok zagrożeń związanych z kryzysem ukraińskim opisano na nich także te, które są związane z chaotycznym wycofaniem się NATO z Afganistanu, pogarszającą się sytuacją bezpieczeństwa w Mali i całym regionie Sahelu, destabilizacją w Rogu Afryki i Zatoce Perskiej, powiększającymi się nierównościami na świecie i niepewnymi łańcuchami dostaw.

O tym wszystkim będą z pewnością rozmawiali uczestnicy tegorocznej Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa. Pomimo utrzymującej się wciąż pandemii koronawirusa, tym razem uczynią to osobiście, a nie zdalnie. Oczywiście przy zapewnieniu im wszystkich możliwych środków bezpieczeństwa, jak zapowiedział Wolfgang Ischinger.

– Zapotrzebowanie na nieformalne, bilateralne spotkania w cztery oczy, bądź w małych grupach ogromnie wzrosło. Nie tylko z uwagi na aktualne kryzysy, ale także wskutek wielu długich miesięcy, w których były one niemożliwe – podkreślił. 



Wolfgang Ischinger liczy się z przyjazdem do Monachium 35 szefów państw i rządów i około 100 ministrów, przede wszystkim spraw zagranicznych i obrony. Głos na tegorocznej konferencji zabierze sekretarz generalny ONZ Antonio Guterres, nowy kanclerz Niemiec Olaf Scholz i członkowie jego gabinetu, sekretarz generalny NATO Jens Stoltenberg. Pojawią się ważni przedstawiciele UE i liczna delegacja z USA pod przewodnictwem wiceprezydent Kamali Harris. Chiński minister spraw zagranicznych weźmie udział tylko zdalnie. Będą w Monachium także inni ważni goście.

Żadnych oficjalnych uczestników z Rosji

Prezydent Federacji Rosyjskiej Władimir Putin tym razem nie weźmie udziału w konferencji – jak oświadczył Wolfgang Ischinger. Co więcej, „z wielu powodów” w tym roku na MSC 2022 nie pojawią się żadni oficjalni uczestnicy z Rosji, o czym poinformowała w ubiegłą środę na konferencji prasowej rzeczniczka rosyjskiego MSZ.

Mimo to kilku posłów do Dumy zapowiedziało swój przyjazd do stolicy Bawarii. Przewodniczący konferencji, który podał to do wiadomości, wcześniej miał nadzieję, że rosyjski rząd zechce skorzystać z okazji i wyjaśni powody, dla których domaga się od Zachodu i NATO gwarancji bezpieczeństwa, ale tak się nie stanie.

Odmowa strony rosyjskiej udziału w tegorocznej Monachijskiej Konferencji Bezpieczeństwa oznacza, że raczej nie spełni się wielkie marzenie Wolfganga Ischingera, żeby na ostatnim takim spotkaniu pod jego kierownictwem „udało się przynajmniej uzyskać parę impulsów, które mogłyby doprowadzić do dyplomatycznego odprężenia kryzysu ukraińskiego”.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>