1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Kto nie chce odchudzonej Bundeswehry

26 kwietnia 2011

Przyszła Bundeswehra ma być armią zawodową, liczącą maksymalnie 185 tysięcy żołnierzy. Nie wszystkim to się podoba. Wiele firm obawia się utraty lukratywnych zamówień.

https://p.dw.com/p/113iM
Verteidigungsminister Thomas de Maiziere (CDU) spricht am Mittwoch (23.03.11) im Bundestag in Berlin. Die Bundesregierung hat das neue Bundeswehrmandat zum erweiterten Einsatz in Afghanistan verabschiedet. Das Kabinett beschloss am Mittwoch in Berlin, bis zu 300 deutsche Soldaten an Bord von AWACS-Ueberwachungsflugzeugen ueber Afghanistan einzusetzen, um die NATO-Buendnispartner in Libyen zu entlasten, wie die Nachrichtenagentur dapd am Mittwoch aus Regierungskreisen erfuhr. (zu dapd-Text) Foto: Oliver Lang/dapd
Nowy szef MON-u Thomas de MaiziereZdjęcie: dapd

Firma Andreasa Sedlmayera produkuje i konserwuje oraz naprawia fotele wyrzucane pilota, używane w niektórych typach wojskowych odrzutowców Luftwaffe. Jej szef jest ponadto rzecznikiem firm małej i średniej wielkości w Zrzeszeniu Niemieckiego Przemysłu Lotniczego i Kosmicznego i jego obawy w związku z reformą Bundeswehry można uznać za reprezentatywne dla wielu innych przedsiębiorców.

Mniej zamówień, mniejsze zyski

Niemieckie siły zbrone współpracują na co dzień z wieloma przedsiębiorstwami prywatnymi, które - obok służących w armii techników - zajmują się naprawami i konserwacją uzbrojenia i innego wyposażenia specjalistycznego. Szczególnie dobrze układa się ona w lotnictwie, ze względu na jego wyjątkowo duże nasycenie najnowocześniejszą techniką.

Bliższe prawdy byłoby stwierdzenie "układała się", gdyż w roku 2010 po raz pierwszy liczne firmy cywilne, pracujące na potrzeby Luftwaffe, otrzymały informację o wstrzymaniu zamówień na ich produkty i usługi. W przypadku dostawców całych systemów uzbrojenia, takich jak na przykład najnowszy, europejski myśliwiec wielozadaniowy "Tajfun", którego koszt jednostkowy sięga 90 milionów euro, wycofanie się przez armię z zamówionej partii maszyn oznacza dla producentów straty idące w miliardy.

Ein Eurofighter der Bundeswehr startet am Freitag, 23. Mai 2008, auf dem Flughafen Berlin-Schoenefeld zu einem Abnahmeflug fuer die Internationale Luft- und Raumfahrtausstellung (ILA) Berlin. Die ILA, eine der drei weltgroessten Lufverkehrsausstellungen, beginnt am 27. Mai und dauert bis zum 1. Juni 2008. (AP Photo/Sven Kaestner) ---A Eurofighter jet of German Bundeswehr army starts for a test flight to prepare for the International Berlin Air Show ILA at Berlin Schoenefeld airport Friday, May 23, 2008. The ILA, one of the three biggest air shows worldwide, starts on Tuesday, May 27 and leasts till June 1, 2008. (AP Photo/Sven Kaestner)
Myśliwiec wielozadaniowy Tajfun w barwach niemieckiej Luftwaffe na targach ILA 2008Zdjęcie: AP

W podobnej sytuacji są firmy przemysłu stoczniowego, dostarczające Bundesmarine okręty podwodne klasy 212 A, z których każdy kosztuje około stu milionów euro. Nie dajmy się jednak zwieść magii wielkich liczb. Równie dobrze można przecież użalić się nad losem małego dostawcy menażek, czy skarpetek, dla którego utrata zamówienia na kolejną dostawę może przecież oznaczać bankructwo.

Czy naprawdę będzie aż tak źle?

Bezpośrednie skutki zmniejszenia liczebności armii są oczywiste dla każdego. Mniej żołnierzy, to mniej czołgów, samolotów, śmigłowców i okrętów. Równie łatwo można sobie wyobrazić skutki pośrednie, takie jak zamykanie kolejnych garnizonów i zwalniane w nich pracowników cywilnych. Na tym jednak problemy związane z redukcją armii się nie kończą.

Andreas Sedlmayer ostrzega przed długofalowymi skutkami reformy armii w postaci utraty przewagi technologicznej Niemiec nad zagranicznymi dostawcami uzbrojenia. Takie straty wyjątkowo trudno jest potem nadrobić, a nie dla każdego są one widoczne i oczywiste, bo w tym przypadku często chodzi o nowatorskie pomysły lub rozwiązania, znajdujące się dopiero w fazie eksperymentalnej - mówi.

U-Boot-Klasse 212 A
Cud nowoczesnej techniki: najnowszy, niemiecki okręt podwodny klasy 212 A

Straty wnikłe z wycofania się przez wojsko z zamówień na nowy sprzęt da się częściowo nadrobić w stosunkowo prosty sposób. Wystarczy, że armia zleci firmom cywilnym więcej prac polegających na naprawach i konserwacji tego sprzętu, który pozostanie na jej wyposażeniu. Kto zresztą ma się tym zajmować, skoro liczba żołnierzy Bundeswehry zmniejszy się o 55 tysięcy?

Zjawiskiem pozytywnym jest również to, że dziś tylko nieliczne firmy żyją wyłącznie z produkcji broni, a te, które się w niej specjalizują, często mają niemal monopolistyczną pozycję na rynku i są chronione przez państwo. Dla innych produkcja dla wojska to tylko produkcja uboczna. Co wcale nie znaczy, że nie opłacalna. Dobrym tego przykładem jest międzynarodowe konsorcjum europejskie Airbus.

The new military Airbus A400M transport plane takes off during its exhibition flight at Seville, Spain, Friday, Dec. 11, 2009. The A400M military transport plane that has been causing Airbus and European defense ministers budgetary and logistical headaches finally took to the skies for its inaugural flight. The A400M program was launched six years ago with an order for 180 planes from seven governments:Belgium, Britain, France, Germany, Luxembourg, Spain and Turkey, but the project is running at least three years behind schedule. (AP Photo/Miguel Angel Morenatti)
Nowoczesny transportowiec Airbus A400M, który wciąż ma problemy z dostaniem się na wyposażenie LuftwaffeZdjęcie: AP

Wojskowy transportowiec Airbus A400M, który w niemieckiej Luftwaffe zastąpi przestarzałe Herculesy i Transalle, nie zagrozi egzystencji konsorcjum i to niezależnie od tego, jak potoczą się dalsze losy tego projektu. Firma MAN nie zbankrutuje, jeśli armia zrezygnuje z zakupu partii cieżarówek, a Siemens też jakoś sobie poradzi kiedy wojskowi zaczną narzekać, że nie mają pieniędzy na jego wyroby. Słowem, nie jest aż tak źle, ale jeśli ma być nieźle, to nowy minister obrony musi jeszcze mocno pogłówkować nad przeprowadzeniem reformy, zostawionej mu w spadku przez jego niefortunnego poprzednika.

Mathias Bölinger / Andrzej Pawlak

Red. odp.: Małgorzata Matzke