Filmy Skolimowskiego w Kolonii
8 października 2012Właściwie zna go cały świat i przez całe lata był „polskim człowiekiem w Hollywood”. - Jerzy Skolimowski nie potrzebuje reklamy - przekonuje Olaf Moeller, krytyk filmowy z Kolonii, cytując słowa swojego włoskiego przyjaciela i kinomana: „Kto kocha kino, kocha też Skolimowskiego, kto go nie kocha, nie ma pojęcia o kinie”. W ocenie niemieckiego krytyka nastawienie to podziela wielu jego kolegów po fachu. Przy tym z realną obecnością filmów Jerzego Skolimowskiego nie wygląda najlepiej. Wprawdzie w 1967 r. na Festiwalu Filmowym w Berlinie film „Start” otrzymał Złotego Niedźwiedzia. Duży sukces przyniósł polskiemu reżyserowi w Niemczech film „Deep End” ("Na samym dnie") nakręcony w 1970 r., do którego muzykę skomponowała nieistniejąca już kolońska grupa "Can".
- Jerzy Skolimowski dużo kręcił w koprodukcji z Niemcami, ale nigdy nie udało mu się zdobyć renomy na niemieckim rynku filmowym - twierdzi Olaf Moeller.
Polański, człowiek-instytucja, Skolimowski - reżyser niszowy
Porównując stopień popularności Romana Polańskiego i Jerzego Skolimowskiego w Niemczech, Polański jest na pewno bardziej znany. Jego filmy zawsze trafiały do dużych niemieckich kin. – Chociaż Polański jest przykładem reżysera sukcesu, to właśnie Jerzy Skolimowski jest dla mnie ciekawszym twórcą, większym wirtuozem, który opowiada na długim oddechu - uważa Olaf Moeller.
Zdaniem filmoznawcy Lidii Kämmerlings z Instytutu Polskiego w Düsseldorfie, Skolimowski jest reżyserem związanym bardziej z kinem autorskim i tam znajduje swego odbiorcę. W Niemczech, podobnie jak w Polsce i Francji, istnieją dobre warunki do prezentacji filmów autorskich. - Niemcy mają kina studyjne, których repertuar dobiera się bardzo indywidualnie. Kina te często specjalizują się w retrospektywach i sięgają po filmy nieme, czy właśnie autorskie - tłumaczy Lidia Kämmerlings.
Wszystkiemu winna dystrybucja...
O retrospektywę pokusił się także Międzynarodowy Festiwal Filmowy "Cologne Conference" chcąc w ten sposób przybliżyć postać Jerzego Skolimowskiego. Obok filmów z lat 60': „Rysopis”, „Walkower” i „Bariera”, na początku października (2012) przedstawiono także najnowsze produkcje: „Cztery noce z Anną” oraz „Essential Killing”. O doborze repertuaru decydował wspólnie z organizatorami festiwalu w Kolonii Instytut im. Adama Mickiewicza.
- Skolimowskiego wybrano na ten festiwal, bo jest wizytówką Polski na świecie, a ponieważ wiele lat tworzył za granicą, jego multikulturowość może być atrakcyjna dla organizatorów i dla widza - wyjaśnia Izabela Kiszka-Hoflik z działu współpracy międzynarodowej Instytutu Sztuki Filmowej. Jednocześnie podkreśla, że retrospektywę twórczości Skolimowskiego zrobiono przede wszystkim z myślą o koneserach. Bo w zawodach o względy szerokiej publiczności filmy Skolimowskiego przegrywają na ogół z filmami anglojęzycznymi.
- To jest związane z finansami. Na przykład ostatnio niemieccy dystrybutorzy zakupili filmy Skolimowskiego „Cztery noce z Anną” i „Essential Killing”, lecz nie zdecydowali się na wprowadzenie ich do kin poza kinami studyjnymi. Mamy bardzo rzadkie przypadki, kiedy polskie filmy trafiają do regularnej dystrybucji, a nawet, jeśli tak się zdarza, to i tak nie odnoszą wielkiego sukcesu - tłumaczy Izabela Kiszka-Hoflik.
Filmy Jerzego Skolimowskiego nie trafiłly na kolońskim festiwalu do masowej publiczności, ale w końcu adresowano je do wymagającego i wyrobionego widza.
Alexandra Jarecka
red. odp.: Małgorzata Matzke / du