1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Ks. Halik: Globalizacja podzieliła świat

20 maja 2018

Globalizacja pogłębiła podziały społeczne, dając jednocześnie do ręki ludziom sfrustrowanym bardzo silny instrument, jakim jest Internet – mówi ks. prof. Tomász Halík*.

https://p.dw.com/p/2y0te
Globales Internetverbindung
Zdjęcie: picture-alliance/Bildagentur-online/E. Elissee

Księże Profesorze, w swoich wystąpieniach kreśli Ksiądz tak czarny obraz tego, co się dziś dzieje nie tylko w jego kraju, nie tylko w Środkowej Europie, ale i na całym świecie, że muszę zapytać, czy Ksiądz dopatruje się w tym wszystkim nadejścia Antychrysta? Czy też „jedynie” powtórki tego, co świat przeżywał sto lat temu, przed nadejściem Stalina i Hitlera?

ks. Tomász Halík*: Zdecydowanie nie używałbym takiej fundamentalistycznej terminologii, bo to strasznie niebezpieczne. Gdy tylko zaczynamy traktować spory polityczne jak apokaliptyczną walkę dobra i zła, nie pozostaje nam nic innego, niż niszczyć innych i siebie.

To jest oczywiście jeden z cyklicznych kryzysów, które się zdarzają w historii. Myślę, że przyczyną jest proces globalizacji, którego kulminacja ukazała jego negatywną stronę. Globalizacja nie tylko połączyła świat, ale i go jednocześnie jeszcze bardziej podzieliła. Pogłębiła przepaść między bogatymi a biednymi, odsunęła elity od społeczeństw, których przedstawiciele czują się z tego powodu niedocenieni.

I właśnie ci ludzie dostali dziś do ręki bardzo silny instrument w Internecie, który pozwala im rozładować swój gniew. A populiści to wykorzystują. Podsuwają im nieprzyjaciół, wskazują na imigrantów. W społeczeństwie dzieje się coś duchowo, kulturowo i psychologicznie złego.

DW: Ksiądz mówi wręcz, że „sieci społecznościowe są aspołeczne”. To jest to główne zagrożenie?

TH: To jest bardzo silny instrument. Oczywiście nie można mu przypisywać całej winy. Tak jak energia jądrowa może służyć zarówno dobrym, jak i złym celom. Niebezpieczeństwo polega na tym, że ludzie się zamykają w swoich małych gettach, do których docierają tylko bardzo jednostronne informacje. Przestają myśleć krytycznie i porównywać źródła.

DW: Kiedyś to robili za nich dziennikarze. Ale dziś dziennikarze nie są im potrzebni.

TH: Ludzie łączą się w jakieś grupy i okopują się w nich. A do tego trwa hybrydowa walka putinowskiej Rosji przeciw Zachodowi. Jej celem jest rozbicie Unii Europejskiej i Paktu Północnoatlantyckiego. Rosja szuka sojuszników, którzy mogliby być jej końmi trojańskimi. A my jesteśmy szczególnym celem tej intensywnej wojny propagandowej.

Obawiam się, że Zachód, Unia Europejska nie doceniają tego. Że na przykład fundamentaliści w Polsce, którzy w odróżnieniu od naszych fundamentalistów są antyrosyjscy, nie zdając sobie sprawy z tego i swoją krytyką Unii Europejskiej sprzyjają właśnie Rosji.

DW: Wróciliśmy więc z płaszczyzny globalnej na tę nam bliższą, środkowoeuropejską. Co Księdza tu najbardziej niepokoi?

TH: Nacjonalizm. I to, że populiści – Kaczyński w Polsce i Orbán na Węgrzech – wykorzystując ludzką frustrację pomału likwidują demokrację liberalną. I naruszanie konstytucji oraz ataki na niezależność mediów, zarówno w Polsce, jak i na Węgrzech. Obawiam się, że lada moment zobaczymy to również u nas. Wielkim celem jest narzucenie niezależnym mediom publicznym politycznej kontroli państwa i partii, które są u władzy.

DW: Jakie może to mieć skutki dla Kościoła? W Republice Czeskiej musi to być szczególnie skomplikowane. Ksiądz mówi przecież otwarcie, że wcale mu się nie podoba, co robi czeski prymas, kardynał Dominik Duka.

TH: Istnieje bowiem ogromna przepaść między politycznymi poglądami kardynała Duki, a papieża Franciszka, ale także polskiego episkopatu. Bo w kwestii emigrantów polski episkopat oświadczył przecież, że nawet gdyby 90 procent Polaków było przeciw, nie będzie kierować się poglądami większości, lecz Ewangelią. Tymczasem kardynał Duka powiedział w jakimś wywiadzie, że jego poglądy odpowiadają poglądom 80 procent czeskiego narodu. Kardynał Duka stara się też najlepiej jak to możliwe układać z władzą. A to drażni wielu ludzi spoza Kościoła, ale także wielu jego członków.

Prof. Tomas Halik
ks. prof. Tomas HalikZdjęcie: DW/A. M. Pedziwol

Z kardynałem Duką łączy mnie 50 lat przyjaźni oraz współpraca w kościele podziemnym. Ale myślę, że starał się zdobyć polityczne wsparcie dla gospodarczych postulatów Kościoła i że zaszedł w tym zbyt daleko.

DW: Już z tej rozmowy już widać, że Ksiądz wie nie tylko, co się dzieje w Czechach, ale i w Polsce, której dzisiejszy rząd cieszy się mocnym wsparciem Kościoła, a przynajmniej jego znaczącej części. Jak to widzi ksiądz, który spogląda z Pragi?

TH: Bardzo szanuję księży, którzy oceniają tę sytuację inaczej. Niedawno uczestniczyłem w ingresie arcybiskupa Grzegorza Rysia. To było jedno z najpiękniejszych kazań, które w życiu słyszałem. Zarówno z tej formalnej, ideowej, teologicznej strony, jak i z powodu wielkiej odwagi. Ostrzegał przed populizmem i nacjonalizmem, zaprosił żydów i muzułmanów.

Myślę, że to jest model Kościoła spoglądającego w przyszłość. Słyszałem, że podobne stanowisko zajmuje na przykład prymas Polak, a także inni biskupi. Oni wiedzą, że gdyby Kościół nadmiernie się związał z reżimami autorytarnymi, które wcześniej czy później upadną, wówczas zapłaciłby za to ogromną cenę. Obawiam się, że taka kokieteria, czy krótkowzroczne wiązanie się Kościoła z tymi reżimami może wywołać wielką falę sekularyzacji i wychodzenia z Kościoła. Mam wręcz wrażenie, że tak już się dzieje wśród młodzieży i inteligencji w Polsce. Trzeba więc, żeby znaleźli się tam ludzie, którzy będą myśleć o przyszłości, a nie tylko o bezpośrednich zyskach politycznych.

DW: Wróćmy do Czech. O Księdzu mówiło się jako o jednym z możliwych kandydatów na prezydenta. Z drugiej strony trudno sobie wyobrazić, żeby duchowny mógł stać się głową najbardziej zlaicyzowanego państwa w Europie, a może i na świecie. A co Ksiądz sam o tym myśli, zwłaszcza po doświadczeniu niedawnych wyborów prezydenckich? Czy duchowny (a nie mam na myśli tylko Księdza, choć nikogo innego podobnego nie znam) mógłby zjednoczyć Czechów, przekonać ich do tego, co mówi – i wygrać?

TH: Na swój sposób właśnie w tym sekularnym społeczeństwie byłoby to dużo łatwiejsze niż na przykład w Polsce, czy w Niemczech, gdzie duchowny jest traktowany jako osoba związana z potęgą, jaką jest tam Kościół. W Czechach takich obaw nie ma, bo Kościół nie ma tu tej siły.

Ale nie sądzę, żeby w tej chwili to było aktualne. I nie jest to moją ambicją.

DW: Dziękuję bardzo za rozmowę.

rozmawiał Aureliusz M. Pędziwol

* Urodzony w 1948 roku prof. Tomász Halík jest księdzem katolickim, socjologiem religii, teologiem i filozofem. Był uczniem najwybitniejszego współczesnego czeskiego filozofa, Jana Patoczki. Na księdza został wyświęcony tajnie przez biskupa Erfurtu, Hugona Aufderbecka, w 1978 roku. Do „aksamitnej rewolucji” działał w Kościele podziemnym, pracując jednocześnie jako psychoterapeuta w klinicznej poradni antyalkoholowej. Od 1990 roku jest przewodniczącym Czeskiej Akademii Chrześcijańskiej oraz proboszczem parafii akademickiej przy kościele Salwatora w Pradze. Od 1993 roku wykłada religioznawstwo na praskim Uniwersytecie Karola.