Połowa produktów ekologicznych wcale nie jest „eko”
29 stycznia 2021Co roku Komisja Europejska razem z krajowymi organami ochrony konsumentów przeprowadza przegląd internetowych platform handlowych, sprawdzając czy nie naruszają one unijnych przepisów konsumenckich. W tym roku po raz pierwszy w historii, instytucje postanowiły skontrolować wiarygodność przedsiębiorców twierdzących, że sprzedają produkty ekologiczne.
Konsumenci wolą „eko”
Kontrola miała na celu przede wszystkim ujawnienie skali zjawiska tzw. pseudoekologicznego marketingu, czyli „greenwashingu”, zwanego też kolokwialnie „ekościemą” - praktyki polegającej na tym, że przedsiębiorstwa twierdzą, że robią dla środowiska więcej niż ma to miejsce w rzeczywistości. Producenci coraz częściej promują swoje produkty jako ekologiczne, energooszczędne lub pochodzenia naturalnego, wiedząc, że w ten sposób będą lepiej postrzegani przez klientów i że ci chętniej będą korzystać z ich usług. Tym bardziej, że niedawne badania rynku konsumenckiego wykazały, że aż 78 proc. konsumentów przy zakupie chętniej wybiera sprzęty gospodarstwa domowego, które reklamowane są jako przyjazne środowisku.
- Coraz więcej ludzi preferuje ekologiczny styl życia – przyznał komisarz UE ds. sprawiedliwości Didier Reynerds, przedstawiając raport.
Tymczasem unijna kontrola wykazała, że niemal połowa sprzedawców przekonujących klientów o ekologiczności oferowanych przez siebie towarów mija się z prawą.
Ile ekologii w ekologii?
W ramach przeglądu przeanalizowano twierdzenia zamieszczane na platformach e-handlowych przez przedsiębiorców z różnych sektorów, w tym sprzedawców odzieży, kosmetyków i sprzętu AGD. Łącznie 344 przekazy promocyjne. Z raportu wynika, że w 42 proc. przypadków zapewnienia producentów o ekologiczności produktów były przesadzone, nieprawdziwe lub wprowadzały konsumentów w błąd np. pomijając niekorzystne dla przedsiębiorcy informacje, choćby o tym, że nie wszystkie komponenty produktu pozyskiwane są w sposób ekologiczny. Ponadto w 37 proc. przypadków reklamy zawierały niejasne i nieprecyzyjne slogany o tym, że produkt jest „zrównoważony”, produkowany „świadomie” i „ekologicznie”, co miało na celu jedynie wywołanie u konsumentów pozytywnego wrażenia, że dany towar nie ma on negatywnego wpływu na środowisko. W większości przypadków nieuzasadnionego, bo jak pokazała kontrola, 59 proc. przedsiębiorców nie było w stanie przedstawić dowodów, np. w postaci stosownych certyfikatów, na to, że ich produkty są rzeczywiście ekologiczne. Zdaniem unijnych urzędników w świetle prawa UE tego typu działania można uznać za nieuczciwe praktyki handlowe.
– Podziwiam przedsiębiorstwa, które starają się produkować ekologiczne produkty lub świadczyć ekologiczne usługi. Mamy jednak również do czynienia z pozbawionymi skrupułów handlowcami, którzy mydlą konsumentom oczy, publikując niejasne, fałszywe lub przesadne twierdzenia – powiedział w Brukseli komisarz Reynders.
Świadomy wybór
Komisja zapewnia, że podejmie działania na rzecz walki z pseudoekologicznym marketingiem. Przede wszystkim krajowe organy ochrony konsumentów skontaktują się z przedsiębiorcami, żeby poinformować ich o wykrytych nieprawidłowościach oraz zobligują ich do usunięcia naruszeń. Wyniki kontroli posłużą także przy tworzeniu unijnej strategii na rzecz wzmocnienia pozycji konsumentów w obliczu zielonej transformacji w UE.
Jeszcze w połowie listopada 2020 r. Komisja Europejska przedstawiła nowy, pięcioletni program na rzecz konsumentów, w ramach którego zapowiedziała szereg inicjatyw proekologicznych, w tym dążenie do umożliwienia konsumentom dokonywania bardziej zrównoważonych wyborów m.in. przez zapewnienie im rzetelnych informacji na temat produktów i ochronę przed takimi praktykami jak greenwashing.
KE chce też prawnie zobowiązać firmy i przedsiębiorców do przedstawiania uzasadnionych twierdzeń odnośnie ekologiczności produktów, a w ramach unijnej strategii „od pola do stołu” proponuje wprowadzenie obowiązkowych etykiet na produkty spożywcze umieszczanych z przodu opakowania. W ten sposób informacje o wartości odżywczej artykułów będą widoczne na pierwszy rzut oka, co – według urzędników – ułatwi konsumentom podejmowanie zdrowych i świadomych wyborów żywnościowych. Podobne oznaczenia UE wprowadziła już zresztą wcześniej na sprzęty AGD, żeby ułatwić mieszkańcom wybór najbardziej energooszczędnych sprzętów.