1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Komentarze prasy niemieckiej, poniedziałek, 30 listopada 2009 roku

30 listopada 2009

Głównym tematem prasy jest wynik referendum w Szwajcarii w sprawie budowy minaretów. Ze spraw polskich: list czytelnika, zachęcający rząd do udzielenia poparcia Tuskowi w wyborach prezydenckich.

https://p.dw.com/p/Kkp2

Inicjatywę prawicowej Szwajcarskiej Partii Ludowej (SVP), postulującej wprowadzenie zakazu budowy minaretów, poparło 59% Helwetów. Jak zauważa Frankfurter Allgemeine Zeitung:

„Szwajcarzy chętnie widzą się w roli pionierów i orędowników demokracji, ludzi otwartych na świat i przepełnionych duchem tolerancji. Głosując za wprowadzeniem zakazu budowy kolejnych minaretów pokazali, że ich kraj ma także inne oblicze, ujawniające ciasnotę poglądów, bojaźliwość i zapędy izolacjonistyczne. Samozwańczy obrońcy ojczyzny z narodowo-konserwatywnej Szwajcarskiej Partii Ludowej odnieśli sukces, który ich krajowi przysporzy wiele kłopotów. (...) SVP udało się zamienić wróbla minaretów w słonia zagrożenia islamizmem”.

Monachijska Süddeutsche Zeitung jest zdania, że wynik tego referendum to:

„Katastrofa dla Szwajcarii. Nigdzie w Europie nie ma podobnego zakazu. Jeśli liczące parę słów zdanie – zakazuje się budowy minaretów – znajdzie się w tekście konstytucji, będzie nie tylko kłóciło się z zawartą w niej zasadą wolności religii i zakazem dyskryminacji, ale także w poważny sposób naruszy postanowienia Europejskiej Konwencji Praw Człowieka. Nie trzeba będzie długo czekać, kiedy dotknięci tym zdaniem wniosą pozew do Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, którego wyrok skompromituje Szwajcarię i – być może – zagrozi jej usunięciem z Rady Europy”.

Na inne konsekwencje wyniku referendum wskazuje dziennik Kieler Nachrichten:

„Szwajcarii grożą teraz poważne konsekwencje, nie tylko w postaci retorsji ze strony krajów arabskich, które zdeponowały poważne sumy pieniędzy w republice alpejskiej, ale także czyni z niej forpocztę islamofobów, co wystawia na szwank dobre imię całej Europy i jest ciosem dla wszystkich, dla których tolerancja i integracja stanowi najlepszą drogę pokojowego współżycia między narodami”.

Tego samego zdania jest Tagesspiegel z Berlina:

„Szwajcarskie przysłowie mówi, że nie można mieć jednocześnie w garści piątaka i bułeczki. Nie można robić miliardowych interesów ze światem arabskim i wyrugować islamu ze Szwajcarii. To się nie uda. Szwajcaria nie jest wyspą. Każda próba uczynienia z niej wyspy pociągnie za sobą fatalne skutki.”

Zgoła inaczej widzi to Passauer Neue Presse:

„Szwajcarzy chcą mieszkać w kraju kościelnych dzwonnic, a nie minaretów i mają do tego wszelkie prawa. Kto nie chce wyschnięcia chrześcijańskich korzeni Europy, ten musi się świadomie zaangażować na rzecz obrony kultury Zachodu. Im więcej będziemy mieli głęboko wierzących chrześcijan, tym większa szansa, że w przyszłości będziemy żyć pod znakiem krzyża, a nie półksiężyca”.

Berlin musi zabezpieczyć tyły Tuskowi

Frankfurter Allgemeine Zeitung zamieszcza w dzisiejszym wydaniu list czytelnika, p. Richarda Füchtnera z Kerken, który zachęca rząd federalny, żeby nie osłabiał pozycji premiera Tuska przed przyszłorocznymi wyborami prezydenckimi w Polsce. Jeśli – pisze p. Füchtner – Erika Steinbach wejdzie do rady fundacji „Ucieczka, Wypędzenie, Pojednanie”, przeciwnicy Tuska zarzucą mu brak sukcesów w obronie polskich interesów i oskarżą o to, że jest wasalem Niemców. Dlatego rząd federalny „...powinien zrezygnować z obecności pani Steinbach w tym gremium. Nie jest czymś niezwykłym branie względu na drażliwe sprawy, żywo obchodzące zaprzyjaźnione rządy”.

W tym samym numerze FAZ szwajcarski korespondent gazety Jürgen Dünsch opisuje przygotowania do zamiany rezydencji Romana Polańskiego w Gstaad w kantonie Berno w areszt domowy. Berno jest jednym z niewielu kantonów, w którym stosuje się elektroniczną obrożę. Co ciekawe, koszty tej formy nadzoru policyjnego będzie pokrywał jej nosiciel. Wynoszą one 20 franków dziennie. Gazeta wymienia też inną ciekawostkę: górska willa Romana Polańskiego w Gstaad nazywa się „Milky Way”, tak jak znany, czekoladowy batonik. Nie jest on jednak produktem szwajcarskim, tylko amerykańskim i należy do koncernu Mars. Nawet w szwajcarskim areszcie domowym we własnej wilii, Polański „jest stale związany w jakiś sposób z USA” – podkreśla żartobliwie FAZ.

Andrzej Pawlak

red. odp. Jan Kowalski