Jedno miasto w dwóch państwach nad jedną rzeką
21 października 2004polityki lokalnej.
Polski Zgorzelec i jego niemiecki bliźniak Goerlitz posiadają jedne z najbardziej rozwiniętych form ponadgranicznej współpracy w środkowej części Europy. Między miastami działają dwie regularne linie autobusowe, utworzono wspólną korporację taksówkową, orkiestrę, zespół mandolinistów i polsko-niemiecki ogródek jordanowski. Większość imprez miejskich organizowana jest wspólnie. W pięciu szkołach istnieją dwujęzyczne klasy. Współpracują ze sobą teatry, kluby młodzieżowe, kościoły. Co tydzień zawierany jest conajmniej jeden mieszany polsko-niemiecki związek małżeński.
Burmistrz Zgorzelca, Mirosław Fiedorowicz i burmistrz Goerlitz Rolf Karbaum demonstrują niezachwianą jednomyślność we wszystkich sprawach dotyczących współżycia obu miast, co przez krytyków postrzegane jest jako fasada. Lecz obaj ojcowie miast muszą być mistrzami mistyfikacji, bo czy to wizyta w Brukseli, czy wspólna kandydatura do tytułu “europejskiego miasta kultury” w roku 2010, obaj wtórują sobie zabiegając zawsze o interesy partnera. Ich wspólnym marzeniem są dwa miasta w dwóch państwach z jedną radą miejską i jednym burmistrzem.Mirosław Fiedorowicz, burmistrz Zgorzelca mówi, że oba miasta muszą uczyć się współpracy, bo to jest przyszłość ich mieszkańców. Wzorców do tej współpracy dostarczają sami burmistrzowie. "My z profesorem Karbaumem urodziliśmy się w tym samym mieście, w Zgorzelcu, tylko Pan profesor miał to szczęście, że urodził się trochę wcześniej. I my nie rozwiązujemy problemów i nie siadamy do tematu jak Polak z Niemcem, tylko jak Slązacy. Dlatego tak świetnie się rozumiemy i dlatego oprócz spraw służbowych łączy nas również przyjaźń.”
Przy rosnącej wspólnocie interesów i przedsięwzięc oba miasta nie są równe. Zgorzelec jest nadal szarym i przybrudzonym, ale za to dynamicznie rozwijającym się miastem o dużej populacji młodych ludzi. Zabytkowe Goerlitz wydaje się być prosperującym miastem z przepięknym odrestaurowanym zabytkowym centrum, ale transformacja wygnała stamtąd jedną trzecią mieszkańców, w większości młodych ludzi, do zachodniej części Niemiec. W Zgorzelcu stopa bezrobocia jest o 10 niższa niż w Goerlitz (23 procent). To rodzi lęki przed sąsiadem i sprzyjało sukcesowi wyborczemu nazistowskiej NPD. Dla burmistrza Goerlitz Karbauma to kolejne wyzwanie: " Trzeba temu aktywnie stawić czoła. Trzeba demonstrować odwagę nawet wobec groźby przemocy. Trzeba jasno przedstawiać własny punkt widzenia. Ja nie mam recept na postępowanie. Dostarczać ich będzie życie.”
Wzajemne zainteresowanie mieszkańców obu miast rośnie, ale powoli. Do Zgorzelca przyjeżdżają masowo Niemcy zwabieni niskimi cenami, zatankować, na zakupy czy do fryzjera i do zgorzeleckich knajpek. Polacy udają się do Goerlitz po odzież i artykuły gospodarstwa domowego, ale i do teatru. “ Zaszły już zmiany mentalne. Kiedyś w sklepach w Goerlitz widniały napisy po polsku: Uwaga złodziej z Polski. ”– opowiada Mirosław Fiedorowicz. "Natomiast dzisiaj też są napisy w niektórych sklepach na ulicy Berlińskiej w języku polskim, ale treść jest zupełnie inna: Zapraszamy polskich klientów, tu się mówi po polsku.”
Zainteresowanie inwestycjami po obu stronach Nysy Łużyckiej rośnie, chociaż także z wolna. “Ale wszystkie początki są trudne” – mówią w chórze ojcowie obu miast. Ważne jest dla nich wspólne działanie. Jest ono intensywnie także w sferze kultury. Wiceburmistrz Goerlitz do spraw kulturalnych, Ulf Grossmann rozumie kulturę jako działalność artystyczną, ale i sposób na życie, dla dwóch miast, w dwóch państwach nad jedną rzeką. Goerlitz był do 1 maja miejscem wielu spektakularnych imprez i spotkań. Teraz słychać tam głosy troski przed utratą priorytetowej pozycji w sferze kultury i nauki w planach budżetowych centrum władzy regionalnej i przed ignorowaniem po obu stronach Nysy Łużyckiej roli takich miejsc jako "punktów węzłowych w stosunkach polsko-niemieckich". “Potrzebujemy więcej zainteresowania " - mówi Ulf Grossmann. “Postrzegamy nasze miasta, szczególnie pod kontem wspólnych zabiegów o tytuł Europejskiej Stolicy Kultury, jako laboratorium, jako eksperyment zrastania się dwóch organizmów w jedną całość. “ A to dlatego, że wiele kwestii w stosunkach polsko-niemieckich można lepiej zrozumieć lub znaleźć dla nich rozwiązanie w sytuacji bezpośredniej konfrontacji z nimi, na polsko-niemieckim pograniczu, gdzie ludzie ocierają się o siebie na codzień.