IV Kongres Polonoznawczy. „Płynne granice"
24 marca 2017– Kongres ten jest odpowiedzią na regres w dyskursie naukowym i politycznym – stwierdził na uroczystym otwarciu obrad dyrektor Niemieckiego Instytutu Spraw Polskich (DPI) w Darmstadt Dieter Bingen. Jak podkreślił, już choćby sama liczba naukowców obecnych na czterodniowym spotkaniu „świadczy o sile współpracy naukowej i przemawia przeciwko izolacji”: ponad 300 badaczy, w tym 60 proc. z Niemiec, 20 proc. z Polski i też 20 proc. z innych krajów, w tym Austrii, Szwajcarii i Wielkiej Brytanii.
Osiem lat temu właśnie Instytut w Darmstadt, po wcześniejszej analizie stanu badań nad Polską w Niemczech, zainicjował pierwszą konferencję polonoznawczą „Polenforschung”. Placówki naukowe w Niemczech zajmujące się Polską były wówczas rozproszone i mało widoczne. Od tego czasu dużo zmieniło się na lepsze, podkreślił Bingen. Powstała niewyobrażalna wówczas sieć kontaktów, są nowe instytucje, wśród nich otwarte w 2012 r. Centrum Studiów Polonoznawczych im. Aleksandra Brücknera w Halle i Jenie czy istniejące od października 2016, a oficjalnie otwierane 27 marca br. Centrum Badań nad Europą Środkową i Studiów Międzynarodowych w Berlinie.
Ta pozytywna zmiana infrastruktury placówek naukowych, ich dostrzegalność, powiązania istniejące między badaczami i ich doświadczenia powinny "uodpornić społeczność niemieckich, polskich i międzynarodowych naukowców na niejasne manifesty strachu, ataki na wolność nauki, na wolne społeczeństwa i zagrożenia, jakie stanowią wolny rynek czy działania polityczne" – zaznaczył dyrektor DPI
Rozmawiać z Polską, nie o Polsce
Zajmowanie się Polską, to też próba zrozumienia stanowiska Polski i konfliktów wybuchłych pod rządami PiS. Także naukowcy mogliby tutaj wnieść bardzo dużo. Tymczasem specjaliści związani ze środowiskiem Prawa i Sprawiedliwości najwyraźniej nie chcą się wypowiadać w Niemczech. Doświadczył tego miesięcznik „Osteuropa”, który jeden ze swoich numerów poświęcił analizie „konserwatywnej rewolucji w Polsce” („Gegen die Wand – konservative Revolution in Polen”). Próba zaproszenia do współpracy autorów ze środowiska PiS spełzła na niczym.
– Chcieliśmy wyjaśnić, co jest właściwie powodem takiego sukcesu PiS, dlaczego tak zaciekły jest konflikt wokół TK. Od wszystkich możliwych ludzi, także ze środowiska akademickiego uzyskaliśmy tylko odmowy – przyznał w rozmowie z DW redaktor naczelny periodyku Manfred Sapper. Jesienią redakcja planuje wydanie publikacji analizującej sytuację w Polsce i na Węgrzech. – Jest pole do popisu dla polityki historycznej. Chcielibyśmy przybliżyć niemieckim czytelnikom logikę politycznej debaty, choćby na przykładzie konfliktu wokół Muzeum II Wojny Światowej w Gdańsku, bo niemiecki czytelnik nie rozumie, skąd ta zaciekłość w dyskusji polityczno-historycznej – tłumaczył Sapper. Pytanie, czy znajdą się skłonni do współpracy historycy, publicyści, politolodzy związani z PiS. – Nie chcemy mówić o Polsce, tylko rozmawiać z Polską – zaznaczył naczelny „Osteuropa”.
"Płynne granice"
Po spotkaniach w Darmstadt (2009), Moguncji (2011) i Giessen (2014) Kongres Polonoznawczy po raz pierwszy odbywa się w Brandenburgii, w siostrzanych miastach nad Odrą, Frankfurcie i Słubicach. Stąd metaforyczne motto obrad: „Płynne granice”, ale też odnoszące się do bardzo konkretnych granic państwowych, jak między Polską i Niemcami.
– To, że są to granice stabilne i zarazem otwarte, ma dla ludzi w Europie ogromne znaczenie – podkreślił na uroczystym otwarciu Kongresu koordynator rządu RFN ds. polsko-niemieckiej współpracy przygranicznej i regionalnej, premier Brandenburgii Dietmar Woidke. Zaznaczył, że dobre sąsiedztwo potrzebuje czasu. – Jego podstawą jest zaufanie i wzajemne zrozumienie, ale też podzielanie tych samych wartości. Nie możemy dać się odwieść od tej drogi aktualnymi problemami – powiedział Woidke.
Także włodarze obydwu miast goszczących naukowców, burmistrz Słubic Tomasz Ciszewicz i Frankfurtu Martin Wilke apelowali o pielęgnowanie dobrych stosunków między Polską i Niemcami, ale też w całej Europie. Obydwa miasta mogą być przykładem konstruktywnej współpracy. – Myślę, że niektórzy politycy, szczególnie z Parlamentu Europejskiego, powinni od czasu do czasu przyjechać do Słubic i Frankfurtu i zobaczyć w sposób praktyczny, co się tutaj dzieje, żeby wiedzieć tam daleko w Brukseli czy Strasburgu, w którym kierunku powinniśmy pójść – powiedział Ciszewicz. Burmistrz Frankfurtu Wilke, jak stwierdził „z wdzięcznością myśli o tym, jak Europa poradziła sobie po II wojnie światowej, po straszliwym doświadczeniu, jakiego doznała z ręki Niemiec”. Ale trzeba to było twardo wypracować. – I mogę tylko apelować, żebyśmy poznali to, co nas łączy. W Europie zrobimy postępy tylko wspólnie, a tendencje w kierunku „poradzimy sobie sami” nie mogą być rozwiązaniem – podkreślił.
Kongres Polonoznawczy trwa do niedzieli (26.03.2017). Jego organizatorami jest Deutsches Polen Institut w Darmstadt, Centrum Studiów Interdyscyplinarnych na Europejskim Uniwersytecie Viadrina we Frankfurcie nad Odrą i Niemiecko-Polski Instytut Badawczy przy Collegium Polonicum w Słubicach.
Elżbieta Stasik