1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Inwazja na Irak. Kłamstwo i złamanie prawa międzynarodowego

Matthias von Hein
20 marca 2023

20 lat temu USA rozpoczęły inwazję na Irak. Uzasadniano to rzekomą bronią masowego rażenia, która nigdy nie istniała. Złamanie prawa międzynarodowego ma wpływ do dziś – w regionie i na świecie.

https://p.dw.com/p/4OuQE
Uchodźcy opuszczają Basrę w pierwszych dniach wojny
Żadna wojna nie jest czysta, nigdzie - Uchodźcy opuszczają Basrę w pierwszych dniach wojnyZdjęcie: Nicoletti/dpa/picture alliance

Nawet po 20 latach nie widać końca śmiertelnej przemocy. Tylko w lutym co najmniej 52 cywilów zostało zastrzelonych, rozerwanych przez bomby, zabitych w atakach w Iraku. To pokłosie ataku, który rozpoczął się w nocy z 19 na 20 marca 2003 roku, gdy amerykańskie okręty wystrzeliły rakiety w kierunku dzielnicy rządowej Bagdadu.

Militarnie Irak nie miał nic, co mogłoby przeciwstawić zakrojonej na szeroką skalę inwazji „koalicji chętnych” złożonej z USA, Wielkiej Brytanii, Australii i Polski. Po trzech tygodniach brutalny dyktator Saddam Husajn został obalony. A sześć tygodni po rozpoczęciu wojny triumfujący prezydent George W. Bush ogłosił 1 maja 2003 r. zakończenie głównych operacji bojowych przemawiając na lotniskowcu Abraham Lincoln.

1 maja 2003 roku prezydent USA ogłasza "Mission Accomplished". Ale triumf był przedwczesny
1 maja 2003 roku prezydent USA ogłasza "Mission Accomplished". Ale triumf był przedwczesnyZdjęcie: Stephen Jaffe/AFP/Getty Images

Do tego czasu, według amerykańskich statystyk wojskowych, koalicja pod wodzą USA zrzuciła i wystrzeliła prawie 29 200 bomb i rakiet. Duża część infrastruktury kraju leżała w gruzach. A według brytyjskiej organizacji pozarządowej Iraq Body Count, życie straciło ponad 7000 cywilów.

Liczba ta miała jeszcze bardzo wzrosnąć. Całkowita liczba ofiar wojny w Iraku waha się w zależności od szacunków od 200 000 do miliona osób; renomowane czasopismo medyczne „Lancet” już w 2006 roku podało liczbę ponad 650 000 „dodatkowych zgonów”. Wówczas wojna w Iraku była daleka od zakończenia; amerykańscy żołnierze mieli wycofać się dopiero w 2011 roku. Ale tylko chwilowo. Wrócili, by wesprzeć Irak w walce z terrorystycznymi bojówkami IS. Do dziś w Iraku stacjonują także niemieccy żołnierze: obecnie 120 – potwierdził DW resort obrony.

Wygrana wojna, przegrany pokój

Budowa nowego, demokratycznego Iraku według zachodnich wzorców okazała się znacznie trudniejsza, niż wyobrażała to sobie klasa polityczna w USA. Na Bliskim Wschodzie nie powstała zamożna, demokratyczna wyspa w zachodnim stylu. Bez wystarczającego planowania, inwazja prowadzona przez USA została przytłoczona przez skomplikowane etniczne i religijne linie podziału w kraju.

Obalenie pomniku Saddama Husajna
Obalenie Saddama Husajna – tu w formie posągu – udało się, pokój i odbudowa zawiodłyZdjęcie: Ramzi Haidar/AFP/Getty Images

19 sierpnia 2003 roku, w wyniku wybuchu bomby przed siedzibą ONZ w Bagdadzie, zginęły 22 osoby – był to krwawy początek powstania i lat wojny domowej. W związku z tym Dan Smith, dyrektor Sztokholmskiego Instytutu Badań nad Pokojem SIPRI, w wywiadzie dla DW uważa inwazję USA za „zarozumiały wyraz zachodniego przekonania, że można przekształcić kraj i porządek regionalny zgodnie ze swoimi życzeniami”.

Javier Solana, były sekretarz generalny NATO i przedstawiciel UE do spraw zagranicznych, robi gorzki bilans całej operacji. – Jeśli misja miała na celu uwolnienie Iraku od terroru, odbudowę kraju i zwiększenie bezpieczeństwa na wszystkich poziomach, to była to absolutna porażka – stwierdził.

Złamanie prawa międzynarodowego

Przede wszystkim jednak atak na Irak był użyciem siły wbrew prawu międzynarodowemu z naruszeniem statutu ONZ, mówi DW ekspert ds. prawa karnego i międzynarodowego Kai Ambos. – Inwazja na Irak nie miała podstaw w rezolucji Rady Bezpieczeństwa ONZ. Istnieje możliwość usprawiedliwienia użycia siły poprzez samoobronę, poprzez artykuł 51 Karty ONZ, co oczywiście nie miało miejsca w tym przypadku – dodaje. Właśnie dlatego Sekretarz Generalny ONZ Kofi Annan nazwał wojnę w Iraku nielegalną w świetle prawa międzynarodowego.

Niemcy odmówiły udziału w wojnie. Ale udostępniając bazy i prawa przelotu dla wojsk inwazyjnych, Berlin, zdaniem Ambosa, pomagał i podżegał do czynu sprzecznego z prawem międzynarodowym.

Juergen Habermas, z pewnością jeden z najważniejszych niemieckich intelektualistów, krótko po rozpoczęciu wojny pisał na łamach „Frankfurter Allgemeine Zeitung”: „Nie oszukujmy się: normatywny autorytet Ameryki leży w gruzach”. Filozof w jasny sposób ostrzegał, że USA swoimi działaniami naruszającymi prawo międzynarodowe dadzą druzgocący przykład przyszłym supermocarstwom.

Tortury i zbrodnie wojenne

Reputacja USA została dodatkowo nadszarpnięta przez przypadki zbrodni wojennych i tortur. Wiosną 2004 roku świat obiegła np. nazwa Abu Ghraib: więzienie grozy już za czasów Saddama Husajna. Teraz zdjęcia pokazały, jak w tym miejscu torturowali amerykańscy żołnierze.

Zdjęcia tortur z Abu Ghraib
W kwietniu 2004 roku zdjęcia tortur z Abu Ghraib wstrząsnęły światemZdjęcie: AP/picture alliance

Raz po raz dochodziło do masakr ludności cywilnej. Jak w Hadisie, gdzie w 2005 roku amerykańscy marines zastrzelili 24 nieuzbrojonych cywilów. Albo jak w 2007 roku na ruchliwym placu Nisur w Bagdadzie, gdzie pracownicy prywatnej firmy wojskowej Blackwater strzelali z karabinów do tłumu, zabijając 17 osób. Albo jak na nagraniu „Collateral Murder” opublikowanym przez Wikileaks: Tam dwa helikoptery szturmowe strzelają z działek 30 mm do nieuzbrojonych cywilów. Ginie co najmniej 12 osób, w tym dwóch dziennikarzy Reutersa; dwoje dzieci zostaje poważnie rannych.

Wymyślone powody do wojny

USA podawały dwa powody swojej operacji zmiany reżimu w Iraku. Rzekome zagrożenie, jakie stanowiła iracka broń masowego rażenia oraz rzekome powiązania Saddama Husajna z Al-Kaidą. Nic z tego nie było prawdą. Po inwazji nie znaleziono w Iraku żadnej broni masowego rażenia. A uzyskane w wyniku tortur informacje o powiązaniach irackiego dyktatora z zamachowcami z 11 września również okazały się fałszywe.

Fałszywe dane wywiadowcze miały swój powód, wyjaśnia harwardzki politolog Stephen Walt w wywiadzie dla DW.  – Oni już podjęli decyzję i tylko szukali powodów. Nie było tak, że decyzje były oparte na danych wywiadowczych. Manipulowali danymi, aby uzasadnić to, co już postanowili – mówi.

Sekretarz stanu USA Colin Powell na forum ONZ w 2003 r.
Sekretarz stanu USA Colin Powell na forum ONZ w 2003 r.Zdjęcie: AFPI/dpa/picture alliance

Kulminacją kampanii, która miała przekonać do wojny sceptyczną opinię publiczną, było starannie zainscenizowane wystąpienie ówczesnego sekretarza stanu USA Colina Powella na forum ONZ w Nowym Jorku 5 lutego 2003 roku. Powell przedstawił liczne, rzekome „dowody”, według których tyran w Bagdadzie miał już posiadać biologiczną broń masowego rażenia i pracował nad bombami atomowymi. Dwa lata później Powell nazwał to wystąpienie „haniebną plamą” i zdystansował się od niego. – Jestem tym, który w imieniu Stanów Zjednoczonych przedstawił światu fałszywe informacje i to na zawsze będzie częścią mojego życia – powiedział samokrytycznie były sekretarz stanu.

Od dawna na celowniku

W USA już od dawna wzywano do zmiany reżimu w Iraku. W 1998 roku wezwanie to stało się oficjalną polityką administracji Clintona za sprawą „ustawy o wyzwoleniu Iraku”. Jeszcze zanim 11 września 2001 roku terroryści z Al-Kaidy zaatakowali bliźniacze wieże World Trade Center w Nowym Jorku, jastrzębie w młodej jeszcze administracji George'a W. Busha dążyły do obalenia Saddama Husajna.

Ataki terrorystyczne w Nowym Jorku w 2001 roku
Ataki terrorystyczne w Nowym Jorku w 2001 roku utorowały prezydentowi USA drogę do IrakuZdjęcie: Seth McCallister/AFPI/dpa/picture alliance

Amerykański historyk i ekspert ds. polityki zagranicznej Stephen Wertheim wyjaśnia to w wywiadzie dla DW w następujący sposób: – Saddam Husajn stanowił wyzwanie dla Stanów Zjednoczonych, bo przetrwał on po wojnie w Zatoce Perskiej w 1991 roku. Stany Zjednoczone miały nadzieję, że zostanie obalony, ale pozostał na stanowisku. I był przeszkodą w sprawowaniu amerykańskiej hegemonii na Bliskim Wschodzie – mówi. Ogłoszona po 11 września wojna z terroryzmem otworzyła możliwość realizacji planów. Prezydent USA miał bowiem szeroką swobodę w kanalizowaniu gniewu społecznego i kształtowaniu reakcji, zauważa Wertheim.

Dekadę po upadku Związku Radzieckiego USA czuły, że są u szczytu swojej potęgi. W tym jednobiegunowym momencie administracja amerykańska nie chciała być ograniczana przez reguły Karty Narodów Zjednoczonych. Politolog Stephen Walt tak opisuje tę postawę: – Amerykanie lubią mówić o porządku opartym na zasadach i o tym, jak jest on ważny. Ale są to zasady, które lubimy łamać, gdy niewygodne jest dla nas ich ścisłe przestrzeganie.

Ekspert ds. prawa karnego i międzynarodowego Kai Ambos podejrzewa, że to właśnie ta postawa sprawia, że tak wiele państw od Brazylii przez RPA po Indie zachowuje dystans, gdy chodzi o potępienie agresji Rosji na Ukrainę czy wdrożenie sankcji wobec Moskwy. – Ten oczywisty podwójny standard jest zauważany, zwłaszcza na globalnym Południu – mówi. – Teraz odbija się nam to czkawką – dodaje.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>