1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
RównouprawnienieEuropa

Homofobia na Węgrzech: Wielu wierzy w absurdalną propagandę

Zsolt Reviczky
11 października 2022

Dzień, w którym Viktor Orban porównał osoby homoseksualne do pedofilów, był punktem zwrotnym w życiu naszego felietonisty i fotografa Zsolta Reviczky'ego.

https://p.dw.com/p/4I2f2
Demonstracja przeciwko tzw. ustawie „anty-LGBT” na placu Kossutha przed parlamentem w Budapeszcie w czerwcu 2021 r.
Demonstracja przeciwko tzw. ustawie „anty-LGBT” na placu Kossutha przed parlamentem w Budapeszcie w czerwcu 2021 r.Zdjęcie: Zsolt Reviczky

Pewnego ranka w październiku 2020 r. w moim budapesztańskim mieszkaniu włączyłem węgierskie radio państwowe. Premier Węgier Viktor Orban przemawia tam regularnie, więc często tego słucham. W tej rozmowie Orban nakreślił paralelę między homoseksualnością a pedofilią. Powiedział, że Węgrzy są cierpliwym narodem, jeśli chodzi o homoseksualizm, ale istnieje czerwona linia, która brzmi „Zostawcie nasze dzieci w spokoju!”

Nie mogłem uwierzyć, że Orban porównuje osoby homoseksualne do osób molestujących dzieci. To było straszne wysłuchiwać te podłe kłamstwa, które wypowiadał w kierunku dużej publiczności. To był dla mnie punkt zwrotny w moim podejściu do życia na Węgrzech. Zadałem sobie bowiem pytanie: ilu homoseksualnych młodych ludzi, którzy dopiero odkrywają swoją seksualność, i którzy i tak zmagają się z głębokimi wątpliwościami, posunie się teraz w kierunku myśli samobójczych?

Ruądowy plakat dotyczący referendum zrównującego homoseksualność i pedofilię
„Chrońmy nasze dzieci!” - rządowy plakat dotyczący referendum zrównującego homoseksualność i pedofilię, które odbyło się w kwietniu 2022 r.Zdjęcie: Reviczky Zsolt

Słowa Orbana były na razie szczytem jego homofobicznej retoryki. Jeszcze kilka lat temu nie odgrywała ona na Węgrzech większej roli, ale w 2017 i 2018 r. Orban zaczął na szeroką skalę robić z tematu homofobii kwestię wyborczą. W tamtym czasie nie spotkało się to z takim posłuchem, jak dziś. Ale Orban to ktoś, kto konsekwentnie stara się zniszczyć jakąkolwiek solidarność w społeczeństwie i dąży do tego, by ludzie zwrócili się przeciwko sobie. I to udaje mu się całkiem dobrze, także w tej kwestii.

Rosnąca nienawiść

Od czasu uchwalenia w 2021 r. ustawy przeciwko tzw. „homopropagandzie”, społeczeństwo staje się coraz bardziej zatrute. Aktualnie część ludzi na Węgrzech naprawdę kojarzy homoseksualność z pedofilią. Myślę, że społeczeństwo węgierskie osiągnęło punkt zwrotny, w którym atmosfera przeciwko osobom homoseksualnym, nienawiść do nas rośnie.

Po mnie niekoniecznie widać, że jestem gejem, ale w moim kręgu znajomych część osób, które są nieco bardziej kobiece, doświadczyło już szeregu negatywnych sytuacji. Mój przyjaciel został homofobicznie znieważony, a także zaatakowany przez grupę mężczyzn w centrum Budapesztu w czerwcu 2021 r., na tyle poważnie, że po zajściu trafił do szpitala.

Homofobiczna propaganda to grzech

Na Węgrzech nigdy nie było łatwo być gejem czy lesbijką, choć osobiście miałem w tej kwestii dużo szczęścia. Dorastałem w rodzinie, dla której homoseksualność nigdy nie była problemem i dlatego nie wywierano na mnie presji. Kiedy odkryłem, że jestem gejem, na początku wydawało mi się to naturalne. To był okres dojrzewania. Miałem 13 lub 14 lat. I zauważyłem wtedy, że nie jestem zakochany w naszej ładnej nauczycielce fizyki, tylko w wuefiście.

Mimo to ukrywałem swoją homoseksualność. Kilka lat później doszło do tego poczucie wstydu, a gdy miałem około 16 lat, pojawiły się myśli samobójcze. Zmaga się z tym wielu młodych osób homoseksualnych. Dlatego uważam, że robienie homofobicznej propagandy to ciężki grzech, bo dorastający geje są bardzo wrażliwi i delikatni.

Nie żyć w kłamstwie

Osobiście przebrnąłem przez ten czas. Potem próbowałem z dziewczynami. Miałem dwie dziewczyny i z każdą z nich poważny, dobry związek. To była droga, którą, oceniając z dzisiejszej perspektywy, obrałem z powodu presji społecznej. Bardzo wielu gejów wybiera takie życie. Mają żonę, dzieci, rodzinę. Tylko, że koniec końców to nie jest to, czego chcą, i z tego powodu cierpią wszyscy zaangażowani. Kiedy stanąłem przed decyzją o ewentualnym ślubie z moją drugą dziewczyną, postanowiłem przestać dalej żyć w kłamstwie. Miałem 25 lat.

Minęło kolejne pięć lat, zanim po raz pierwszy związałem się z partnerem. Miałem 30 lat i musiałem najpierw wyjechać za granicę, do USA, gdzie otrzymałem stypendium. To tam przeżyłem swój pierwszy gejowski związek. I dopiero od tego czasu prowadzę przeciętne gejowskie życie.

Większość nas nie rozumie

Niedługo potem powiedziałem o tym rodzicom. Zawsze otrzymywałem od nich dużo miłości, więc wiedziałam, że pewnie nic złego mnie nie czeka. I faktycznie ze strony ojca nigdy nie odczułem nawet najmniejszego zastrzeżenia. Mama była na początku częściowo zaniepokojona, pewnie z powodu presji społecznej, ale z czasem i to ustało.

Fotograf i autor tekstu Zsolt Reviczky
Fotograf i autor tekstu Zsolt ReviczkyZdjęcie: privat

Nigdy też nie miałem złych doświadczeń w moim kręgu przyjaciół i znajomych. Choć nie mówię też wszystkim, że jestem gejem. Prawda jest też taka, że przykładowo ja i mój chłopak bardzo, ale to bardzo rzadko chodzimy za rękę po ulicach Budapesztu. Niestety, większość społeczeństwa nie rozumie, jak bolesne i trudne jest ciągłe myślenie o tym, jak zachować się z ukochaną osobą w miejscach publicznych, podczas gdy trzymanie się za ręce przez pary heteroseksualne jest zupełnie normalne.

Mniejszości przeciwko mniejszościom

Niestety, takie myśli nasilają się w atmosferze nieustannej homofobicznej propagandy reżimu Orbana. Do tej pory osiągnięto poziom, w którym mówi się, że jeśli Zachód zdobędzie na Węgrzech przewagę, to dzieci będą zmuszane do poddawania się operacjom zmiany płci. Myślę, że pewna część społeczeństwa węgierskiego nawet wierzy w tę absurdalną propagandę. Jest to dla mnie niepojęte.

„Bycie innym jest obrzydliwe” - homofobiczni demonstranci protestują przeciwko Paradzie Równości w Budapeszcie 6 lipca 2019 r.
„Bycie innym jest obrzydliwe” - homofobiczni demonstranci protestują przeciwko Paradzie Równości w Budapeszcie 6 lipca 2019 r.

Niestety muszę powiedzieć, że nawet w takich mniejszościach jak nasza, zdarzają się sytuacje, w których okazuje się, że niekoniecznie wyciągamy wnioski z agitacji przeciwko nam. Przypominam sobie wieczór z przyjaciółmi na wakacjach jakieś dziesięć lat temu. Większość stanowili intelektualiści, połowa była gejami. Jedliśmy, piliśmy, rozmawialiśmy i nagle pojawiła się kwestia węgierskich Romów. Zmroziło mnie, że wszyscy moi znajomi geje powtarzali wszystkie stereotypy o Romach: że nie chcą pracować, że rodzą dzieci, aby pobierać zasiłki, że kradną itd. To smutne, kiedy sami będąc mniejszością jesteśmy nieczuli wobec innych mniejszości.

Gdzie doprowadzą nas takie nastroje społeczne?

Podsumowując aktualna sytuacja na Węgrzech jest dla nas bardzo przygnębiająca. Kocham mój kraj. Węgry to fantastyczne państwo ze wspaniałą kulturą. Równocześnie smuci mnie, że jako mniejszość znajdujemy się w 2022 r. w takim położeniu, że celuje w nas tak nienawistny dyskurs.

Mam szczęśliwy związek, rodzinę, która mnie kocha i dobre grono przyjaciół, którzy wspierają mnie i dają mi siłę. Ale gdyby mój partner nie chciał zostać tutaj przede wszystkim z powodów zawodowych, to już dawno wyprowadziłbym się za granicę. Bo permanentny homofobiczny dyskurs bardzo mocno dotyka moje codzienne życie.

To smutne, że rząd, który zwie się narodowym, wypędza z kraju tak wielu wartościowych Węgrów, bo po prostu nie mogą już tu dłużej wytrzymać. Zobaczymy, gdzie doprowadzą nas takie nastroje społeczne. Już kilkukrotnie w historii Węgier zdarzało się, że takie okresy nagonki prowadziły nas w bardzo złym kierunki. Jeśli zobaczę, że tak się dzieje, na pewno opuszczę Węgry, pomimo całej mojej miłości do ojczyzny.

Wysłuchał: Keno Verseck

Zsolt Reviczky, 54 lata, studiował inżynierię, ale od ponad dwóch dekad pracuje jako fotograf. Po ukończeniu praktyk fotograficznych w 1999 r. rozpoczął pracę w budapeszteńskim tabloidzie Mai Nap. Od 2005 r. pracował w lewicowo-liberalnym dzienniku Nepszabadsag, który w 2016 roku został wykupiony przez partnerów Orbana i następnie zamknięty. Od 2017 r. Reviczky pracuje jako fotograf dla niezależnego tygodnika HVG. Wszystkie zdjęcia w tym artykule są jego autorstwa.