1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Handel sztuką

Peter Lodermeyer, Iwona Metzner31 października 2006

Artyści plastycy rzadko sami sprzedają swe prace. Pośrednictwo między pracownią a nabywcami przejmuje szeroko rozgałęziony system zwany „rynkiem sztuki”. Jak wszystkie rynki i ten podlega ciągłym zmianom - jak każda inna dziedzina gospodarki również handel sztuką musi reagować na wyzwania globalizacji.

https://p.dw.com/p/BITp
Autor tego pejzażu - Vincent Van Gogh - sprzedał za życia tylko jeden obraz. Dziś jego dzieła sprzedawane są za miliony dolarów
Autor tego pejzażu - Vincent Van Gogh - sprzedał za życia tylko jeden obraz. Dziś jego dzieła sprzedawane są za miliony dolarówZdjęcie: The Solomon R. Guggenheim Foundation, New York

Najważniejszymi postaciami na rynku sztuki byli i są galerzyści.

Oprócz nich w sprzedaż sztuki zaangażowani są bezpośrednio doradcy, marszandzi, domy aukcyjne i targi, choć ważnym elementem rynku sztuki są też niekomercyjne instytucje jak muzea i stowarzyszenia artystyczne a także - krytycy sztuki w mediach. Oni bowiem lansują trendy. Promując artystów, przyczyniają się pośrednio do podnoszenia wartości ich produktów.

- Teraz chodzi o zainteresowanie produktem wpływowych osobistości. Dzięki promowaniu danego dzieła sztuki przez tych ludzi, zyskuje ono na wartości. W tym przypadku ścisłe usieciowienie galerii, artystów, krytyków i instytucji odgrywa tu przemożną rolę. Zagęszczenie wymienionych elementów jest w Niemczech bardzo wysokie. Niemiecki rynek sztuki również dzięki temu mógł się tak dobrze rozwinąć - wyjaśnia galerzysta Rolf Hengesbach.

Wielki rynek

Znakomita infrastruktura niemieckiego rynku sztuki ma w Niemczech bezpośredni związek z systemem federalnym. W przeciwieństwie do Ameryki, Francji czy Anglii, w Niemczech powstały równolegle centra sztuki, oferujące regionalną różnorodność.

- Niemieckie pluralistyczne środowiska artystyczne wzajemnie się wzbogacają, czy to dzięki konkurencji czy też wymianie. To znaczy rynkiem sztuki nie zajmuje się jedna instytucja jak na przykład ważne stołeczne muzeum, lecz cały system, w skład którego wchodzą przeróżne muzea i inne instytucje – tłumaczy Hengsbach.

Pod względem liczby galerii, muzeów sztuki czy publicznych instytucji artystycznych, które wyszczególnia serwis internetowy „artfacts”, Niemcy plasują się tuż za USA. W przeliczeniu tych instytucji na głowę mieszkańca, znajdują się oni w światowej czołówce.

Nie wiadomo ile galerii istnieje faktycznie w Niemczech. Ich liczba oscyluje między 1300 a 2000. Federalny Związek Niemieckich Galerzystów liczy obecnie 330 członków.

Nowa forma marketingu

Przed 40 laty powstała nowa forma urynkowienia sztuki - targi „Art Cologne”. Impreze tę często krytykowano, choć również kopiowano. Na przestrzeni ostatnich lat pomnożeniu uległy na świecie targi sztuki; w tym w Niemczech i to w takich metropoliach jak Berlin, Karlsruhe czy już niedługo Düsseldorf.

Podczas gdy wiele galerii odnotowuje spadek liczby odwiedzających, targi sztuki szczycą się niezmiennym wzrostem zainteresowania.

Jak twierdzą sami wystawcy - chodzi tu o coś więcej niż tylko o sprzedaż dzieł sztuki.

- Targi służą nawiązywaniu kontaktów, poznawaniu nowych kolekcjonerów, kuratorów, ubijaniu interesów z kolegami, którzy promują artystów. W tej funkcji są czymś bardzo ważnym – mówi jeden z nich.

Niemniej istotna jest też zamożna klientela. Obok rozważnego zbieracza i klasycznego gościa galerii, rynek konfrontowany jest coraz częściej ze spontanicznym kupcem, odwiedzającym targi.

Na zachowania konsumenckie wpływają również innowacje techniczne Internetu.

Nie tylko galerie internetowe czy internetowe domy towarowe oferują swe usługi. Galerzyści coraz częściej mają do czynienia z kolekcjonerami, których osobiście nie znają, a którzy sztukę zamawiają przy pomocy … poczty elektronicznej.