1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Grupa Wyszehradzka: Jako czwórka jesteśmy bardziej efektywni

Elżbieta Stasik
1 grudnia 2016

Grupa Wyszehradzka nie chce być postrzegana w Europie jako „toksyczna” marka, bo ma jej dużo do zaoferowania – to wydźwięk dyskusji w Fundacji im. Friedricha Eberta w Berlinie.

https://p.dw.com/p/2Ta4A
Perspektiven der Visegrad-Länder - Podiumdiskussion
Dyskusja panelowa: od lewej R. Legutko, D. Nietan, K.-O. Lang, L. Liptak i M. Schöberl (Berlin, 30.11.16)Zdjęcie: DW/E. Stasik

Sytuacja jest paradoksalna, bo ponad 60 procent Europejczyków opowiada się za Unią Europejską a już wyjątkowo proeuropejscy są Polacy – nad Wisłą za UE jest ponad 70 procent społeczeństwa. Jednocześnie w całej Europie wzrasta rozczarowanie europejskimi elitami politycznymi, czego dobitnym wyrazem był Brexit. Zaufania nie wzmacniają też niekończący się kryzys migracyjny czy finansowy.

– Jaki jest sens innowacyjnych idei, jeżeli siedzimy w pociągu, który zawsze jedzie w tym samym kierunku? – krytykował europarlamentarzysta z PiS Ryszard Legutko na dyskusji w Fundacji im. Friedricha Eberta w Berlinie: „Co dalej z UE? – Perspektywy państw wyszehradzkich”. Ten pociąg, to jego zdaniem ciągle te same konstelacje polityczne, „kartele” trzymające w ręku Europę. Innowacyjne idee mają państwa Grupy Wyszehradzkiej (V4), grupa długo nieznana, która teraz ożyła i wnosi nową energię, tak potrzebną różnorodność. – Im silniejsza będzie Grupa Wyszehradzka, im bardziej Europa będzie różnorodna, tym szybciej znajdą się dobre rozwiązania – podsumował Legutko opowiadający się za radykalną reformą instytucjonalną Unii Europejskiej, przede wszystkim zmniejszeniem kompetencji instytucji unijnych.

Polen Angela Merkel in Warschau
Spotkanie przywódców państw Grupy Wyszehradzkiej z kanclerz Merkel (Warszawa 26.08.16)Zdjęcie: Reuters/K. Pempel

„Ludzie muszą widzieć efekty”

Słowacja nie uważa, żeby był teraz czas na reformy instytucjonalne. – Stoimy na rozdrożu, jeżeli chodzi o zaufanie społeczeństw do UE i potrzebujemy natychmiast namacalnych efektów odczuwalnych przez wyborców – stwierdził Lubomir Liptak ze Słowacji. Właśnie w stolicy Słowacji, w Bratysławie, na nieformalnym szczycie we wrześniu br. państwa V4 dyskutowały nad problemami, z jakimi boryka się Wspólnota. – Szczyt w Bratysławie był początkiem dyskusji o przyszłości Europy – zapowiedział Liptak.

Lekarstwo Grupy Wyszehradzkiej na bolączki UE, to przede wszystkim, jak powiedział w Berlinie dyrektor węgierskiego Instytutu Spraw Międzynarodowych Marton Schöberl: „zdefiniowanie obszarów, gdzie potrzebujemy więcej, a gdzie mniej Europy”. Mniej Europy, to więcej powietrza dla poszczególnych państw członkowskich UE i mniej podejmowanych wbrew ich woli inicjatyw Komisji Europejskiej. Więcej Europy, to wspólna polityka bezpieczeństwa, ochrona zewnętrznych granic, ale też wzmocnienie współpracy środkowoeuropejskiej, zwłaszcza w polityce energetycznej czy zabezpieczenie interesów obywateli UE zgodnie z zasadą swobodnego przepływu osób. Także obszarem, w którym państwa V4 widzą swoją ważną rolę, jest aktywne wspieranie państw Europy Wschodniej i Południowo-Wschodniej w ich procesie transformacji i drodze do UE. – Wnosimy do Unii Europejskiej wzrost gospodarczy, bezpieczeństwo, stabilność. Nie chcemy być postrzegani jako „toksyczna grupa”, która ciągle tylko coś krytykuje – zauważył Schöberl.

Niemcy nie miały polityki Europy Środkowej

Perspektiven der Visegrad-Länder - Podiumdiskussion
Ambasador RP w Niemczech prof. Andrzej PrzyłębskiZdjęcie: DW/E. Stasik

Także Schöberl zwrócił uwagę na powiązania gospodarcze, jakie łączą Grupę Wyszehradzką z Niemcami. 80 procent eksportu na przykład Węgier trafia do UE, głównie do Niemiec.  – Jeżeli Niemcom wiedzie się dobrze, Węgrom też. Powiązania handlowe są tak silne, że w ogóle nie ma co dyskutować, czy Niemcy są naturalnym sojusznikiem Węgier czy nie – podsumował węgierski polityk. Podobnie wygląda sytuacja z innymi krajami V4. Powiązania handlowe Niemiec są z nimi większe niż z Francją.

– Patrzy się z reguły na dwa „motory”, Francja-Niemcy i nagle się wyłania czwórka krajów, która ma większą wymianę gospodarczą, a więc powinna być zauważona. I jest to ciekawy argument Węgrów, bo pokazuje ekonomiczny potencjał naszych państw, a co za tym idzie także polityczny i kulturowy. My myślimy troszeczkę inaczej o pewnych kulturowych sprawach, chcemy, żeby to było usłyszane i jako czwórka jesteśmy bardziej efektywni – powiedział DW ambasador RP w Niemczech Andrzej Przyłębski. Od lipca 2016 Polska przewodniczy przez rok Grupie Wyszehradzkiej i jak zapowiedział ambasador RP, zamierza kontynuować jej wzmożoną prezentację, także w Niemczech, gdzie Grupa została dostrzeżona dopiero w ostatnich latach.

Kai-Olaf Lang, analityk Fundacji Nauka i Polityka tłumaczy to faktem, że Niemcy praktycznie nie miały polityki Europy Środkowej. Istnieją intensywne stosunki dwustronne, po poszerzeniu UE na wschód Niemcy i kraje wyszehradzkie razem z innymi partnerami ciągle się spotykają w Brukseli, ale brakowało dotąd „tego szczebla pośredniego”. – Teraz to się powoli zaczyna krystalizować, bo właśnie Grupa Wyszehradzka jest czynnikiem, z którym trzeba się liczyć. Współpraca Niemiec z czwórką jest możliwa i ma sens, bo są tematy ważne i wrażliwe z punktu widzenia obu stron i tematy, które mają dużą wagę w wymiarze europejskim. Wzmocnienie albo wręcz w ogóle zainicjowanie takiego dialogu ma zatem wartość dodaną. Ale kwestia, czy Niemcy na to pójdą, zależy w końcu od tego, czy Grupa Wyszehradzka chce być takim mocnym czynnikiem europejskim, czy jest w stanie nim być, bo w przeszłości nie zawsze tak było - powiedział w rozmowie z DW Kai-Olaf Lang.

Elżbieta Stasik