1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Grupa Wagnera. Czy to koniec jej wpływów w Afryce?

Philipp Sandner
30 czerwca 2023

Rosyjska obecność w Afryce opiera się przede wszystkim na Grupie Wagnera. Jednak bunt najemników Prigożyna doprowadził do rozbicia tej organizacji.

https://p.dw.com/p/4TFLm
Mali Bamako | Protest mit "Danke Wagner" Plakat
Grupa Wagnera zapewniła sobie poparcie ludności w kilku państwach. Na przykład właśnie w Mali.Zdjęcie: Florent Vergnes/AFP/Getty Images

Na ulicach Bamako, stolicy Mali, niepewność wisi w powietrzu. Minęły niecałe trzy lata od czasu, gdy puczyści zdobyli władzę w tym państwie Sahelu i zapoczątkowali polityczny zwrot od Francji i partnerów z Zachodu w kierunku Rosji. Obywatele Mali witali Grupę Wagnera  entuzjastycznie, a rządzący państwem odmówili przedłużenia misji ONZ w tym kraju. Gdy jednak Jewgienij Prigożyn pomaszerował ze swoimi najemnikami na Moskwę, a tym samym otwarcie zerwał z prezydentem Władimirem Putinem, przyszło otrzeźwienie.

– Nawet rosyjski rząd nie panuje nad nimi – komentuje bunt Grupy Wagnera  jeden z przechodniów w odpowiedzi na pytanie DW. – Co mamy teraz zrobić? To pokazuje, że nad tą armią nie da się zapanować. To jest dla nas bardzo niebezpieczne – dodaje. Jakaś kobieta dorzuca: – Malijczycy uzgodnili z Grupą Wagnera, że oni tu przyjdą, by nas uratować! Jeśli teraz nasz nowy partner, Rosja, jest z nimi w konflikcie, to jest to dla nas poważny powód do obaw.

Rosja chce utrzymać Grupę Wagnera w Afryce

Tymczasem Moskwa stara się sprawiać wrażenie, że utrzymuje ciągłość. Stosownie do kremlowskiej linii bagatelizowania buntu Prigożyna minister spraw zagranicznych Siergiej Ławrow wypowiedział się także na temat działań Grupy Wagnera  w Afryce. Grupa wykonywała dobrą robotę w Mali i Republice Środkowoafrykańskiej, stwierdził Ławrow w wywiadzie dla rosyjskiego nadawcy państwowego RT w poniedziałek (26.06.) i potwierdził, że te działania będą kontynuowane.

Dwa dni później ton był już nieco bardziej zdystansowany i miał sprawiać wrażenie bezstronności. Otóż, jak powiedziała rzeczniczka MSZ, to od samych krajów afrykańskich zależy, czy będą nadal współpracować z Grupą Wagnera. Rzecznik prezydenta Rosji stwierdził zaś, że rosyjscy szkoleniowcy wprawdzie nadal będą aktywni w Republice Środkowoafrykańskiej, ale to nie będzie miało nic wspólnego z firmą Prigożyna.

Powód tego rodzaju wypowiedzi wychodzi na jaw po bliższym zapoznaniu się z działalnością tej firmy w Afryce. Ta współpraca istnieje tam, gdzie są surowce. Ten biznes kontroluje zaś właśnie Grupa Wagnera. Rząd Władimira Putina nie ma wątpliwości, że tak musi nadal zostać, wnioskuje były poseł z Republiki Środkowoafrykańskiej Jean-Pierre Mara. – Potrzebuje środkowoafrykańskiego i malijskiego złota, żeby finansować wojnę. Czyli nic się nie zmieni – twierdzi Mara w rozmowie z DW. – Nie jest tylko jasne, czy w tym spektaklu będą grać ci sami aktorzy – zauważa.

Rosyjska historyczka Irina Filatowa opisuje relacje Rosji z Grupą Wagnera w Afryce jako sytuację win-win, czyli korzystną dla obu stron. Grupa Wagnera profituje z prestiżu Rosji i rosyjskiej broni. – Ten stosunek wygląda bardzo podobnie do wzorca europejskich firm handlowych z XIX wieku – wyjaśnia Filatowa w rozmowie z DW i kreśli podobieństwa do czasów kolonialnych, całkiem obojętne czy brytyjskich, niemieckich, czy też francuskich. – Te firmy dostawały od swojego państwa mandat, działały niezależnie, ale z ich obecności w Afryce państwo czerpało korzyści – tłumaczy.

Mali: sto milionów euro dla Grupy Wagnera

Ale jak przejawia się ta nowa rosyjska obecność? W ciągu kilku lat Grupa Wagnera pod dowództwem Jewgienija Prigożyna ugruntowała swoją pozycję w różnych ogarniętych konfliktami krajach Afryki. Wśród nich w Mali. Zdjęcia satelitarne lotniska w Bamako dostarczyły dowodów na obecność Grupy Wagnera  na początku 2022 roku. Amerykańskie Centrum Studiów Strategicznych i Międzynarodowych (Center for Strategic and International Studies, CSIS) zidentyfikowało tutaj nową, zbudowaną pod koniec 2021 roku bazę wojskową, która, jak potwierdzili naoczni świadkowie, służyła Grupie Wagnera właśnie.

W tym czasie krążyła już liczba dziesięć milionów dolarów amerykańskich (około dziewięciu milionów euro). To kwota, jaką wojskowy rząd Mali był najwyraźniej skłonny płacić miesięcznie najemnikom. W ujęciu rocznym daje to w budżecie krajowym pozycję o wartości ponad stu milionów euro, czyli około dwa razy więcej niż ma do dyspozycji ministerstwo sprawiedliwości na rok 2023, lub trzy czwarte budżetu resortu transportu. W 2022 roku w raporcie rządowym pojawił się wzrost wydatków dla malijskiej służby wywiadowczej ANSE o 71,5 mld franków środkowoafrykańskich (CFA). To są pieniądze, które dość dobrze odpowiadają kwocie stu milionów euro.

Jednak reżim jest obecnie objęty międzynarodowymi sankcjami, także ze strony zachodnioafrykańskiego sojuszu gospodarczego ECOWAS. Pieniędzy jest mało, a Mali ma długi u Wagnera. Różne źródła podają jednak, że grupa uzyskała dostęp do szeregu kopalni złota w kraju.

 Zentralafrikanische Republik Denkmal zu Ehre der "Wagner-Gruppe" in Bangui
Pomnik rosyjskich najemników postawiony w podzięce za ochronę ludności w BanguiZdjęcie: Barbara Debout/AFP

Republika Środkowoafrykańska: zależność totalna

W Republice Środkowoafrykańskiej (RŚA), gdzie po dekadach wojny domowej dopiero w lutym 2019 roku, pod rządami prezydenta Faustina Archange’a Touadéry, zostało osiągnięte kompleksowe porozumienie pokojowe, macki Grupy Wagnera sięgają jeszcze dalej i penetrują, zdaniem różnych obserwatorów, wiele lukratywnych obszarów państwa, takich jak sektor naftowy czy też, podobnie jak w Mali, biznes ze złotem. Swoje koncesje straciły przedsiębiorstwa z Kanady i Południowej Afryki, a nową licencję uzyskała bliska Rosji firma z Madagaskaru.

Ale istnieją też wpływy na poziomie osobistych kontaktów. Od 2018 roku pod ochroną najemników Wagnera znajduje się sam prezydent Touadéra. Wśród jego doradców od dawna znajduje się człowiek, który ma blisko do szefa Grupy Wagnera Prigożyna.

Paul Crescent Beninga, przedstawiciel środkowoafrykańskiego społeczeństwa obywatelskiego, obserwuje to z niepokojem: – Republika Środkowoafrykańska nie czerpie z tego korzyści – mówi w rozmowie z DW. – Wygrywają raczej Rosjanie – uważa. Martwi go przede wszystkim to, w jaki sposób Grupa Wagnera ingeruje w wewnętrzne sprawy polityczne: – Doszliśmy do punktu, w którym podważa to zdolność państwa środkowoafrykańskiego do prowadzenia polityki bez nacisków – mówi Beninga.

Były minister Adrien Poussou, autor książki zatytułowanej „Afryka nie potrzebuje Putina”, osądza surowo: – Prezydent Touadéra jest zakładnikiem Grupy Wagnera i o tym wie – mówi Poussou w wywiadzie dla DW. – Tak więc pomimo przerwanego buntu Grupy Wagnera, sytuacja pozostaje w impasie dopóty, dopóki jeszcze większa siła nie wkręci się do tego tanga.

Rzecznik rządu Republiki Środkowoafrykańskiej zdecydowanie odrzuca twierdzenia krytyków, jakoby gabinet nie kontrolował sytuacji. – To wszystko to nonsens – zaprzecza.

Co się teraz stanie z biznesem Grupy Wagnera w Afryce? Wszystko wskazuje na to, że jest on zbyt lukratywny i zbyt ważny dla Moskwy, żeby zechciała go porzucić. Historyk Irina Filatowa, która przeprowadziła wiele badań na temat stosunków rosyjsko-afrykańskich, zwraca uwagę, że przedsiębiorstwo Grupa Wagnera obejmuje całą sieć spółek zależnych. – Mogą zmienić nazwę lub działać pod tą samą marką. Mogą działać niezależnie – wyjaśnia. A jednak, jak mówi, to, jak każda z tych grup pozycjonuje się w przyszłości, zależy całkowicie od losu ich szefa Prigożyna. – A ten jest całkowicie otwarty – twierdzi Filatowa.

Współpraca: Bob Barry, Sandrine Blanchard, Jean-Michel Bos, Mahamadou Kane (Bamako)

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>