1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW
Terroryzm

Domniemani pomocnicy zamachowca z Nicei przed sądem

5 września 2022

Przed sądem stanęło osiem osób oskarżonych o pomoc w organizacji zamachu w lipcu 2016 roku. Proces ten może przynieść ofiarom i ich rodzinom nieco wewnętrznego spokoju.

https://p.dw.com/p/4GR9Y
Frankreich Promenade des Anglais
Zdjęcie: Lisa Louis/DW

Promenada Anglików w Nicei na Lazurowym Wybrzeżu to kawałek raju na ziemi. Zwłaszcza w lecie spacerują tutaj szerokim chodnikiem wzdłuż wybrzeża liczne rodziny z dziećmi, inni uprawiają jogging i jeżdżą na rolkach. Na kamienistej plaży, kilka metrów poniżej promenady, kłębią się turyści i kąpią w turkusowej wodzie. Promenada ta, od 2021 roku włączona przez UNESCO do światowego dziedzictwa kultury, to centrum Nicei, „Franiente”, czyli cudowne nicnierobienie.

Jednak 14 lipca 2016 roku, w dniu święta narodowego Francuzów, zamachowiec przemienił ten bulwar w miejsce grozy. Tuż po tradycyjnych fajerwerkach wjechał ciężarówką w tłum, w ciągu kilku minut zabił 86 osób i ranił setki innych. Sprawca został zastrzelony.

Teraz przed sądem stanęło ośmiu oskarżonych – w tym jeden pod nieobecność, jest nadal poszukiwany – prawdopodobnych wspólników zamachowca. Proces ten może nieco pomóc ocalałym w zamachu i rodzinom ofiar w przezwyciężaniu traumy. Do procesu tego dołączyło ponad 800 oskarżycieli posiłkowych.

Jednym z nich jest policjant Patrick Prigent. Ten dzisiaj sześćdziesięciolatek był tamtego wieczoru prywatnie na promenadzie i tylko przez przypadek uniknął śmierci. – Byłem właśnie na pergoli, pod letnim dachem. Był zbyt niski, aby mogła tam wjechać ta ciężarówka. A na górze rosło kilka plam. Można powiedzieć, że byłem w strefie chronionej – jak opowiada w rozmowie z DW idąc po tej promenadzie. – Potem zobaczyłem ślady, jakie zostawiła po sobie ciężarówka. Wszyscy ludzie po mojej lewej nie żyli, niektórzy byli tak płasko rozjechani, jak moje dłonie. To był widok nie do zniesienia. Mój mózg zablokował krzyki rannych i zapach krwi. Jakby chciał mnie chronić. Śmierć przejechała tuż obok mnie, ale mnie nie dostrzegła.

Ataki paniki, alkohol i syndrom ocalałego

Prigent był wtedy na promenadzie z przyjaciółmi, których stracił z oczu podczas ataku. Ale nic im się nie stało – przynajmniej fizycznie. Dopiero następnego dnia, kiedy szok zelżał, Prigent uświadomił sobie, co przeżył. Od tego czasu jest pod psychologiczną opieką. – Przez pierwszy rok zatopiłem się w pracy, aż w pewnym momencie nie byłem już w stanie – jak wspomina. – Mój lekarz wypisał mi zwolnienie na cały rok, który spędziłem głównie w domu. Przez pewien czas topiłem moje problemy w alkoholu. – W międzyczasie Prigent uzyskał coś w rodzaju nowej równowagi i pracuje na pół etatu. Mimo to, jego życie ulęgło całkowitej przemianie.

Patrick Prigent przeżył zamach w Nicei w lipcu 2016 roku i do dziś zmaga się z traumą
Patrick Prigent przeżył zamach w Nicei w lipcu 2016 roku i do dziś zmaga się z traumąZdjęcie: Christophe Obert

Doznał bowiem tzw. syndromu ocalałego, który jest udziałem wielu ofiar zamachów lub tragicznych wypadków. – Od czasu tego zamachu zadaję sobie nieustannie pytanie, dlaczego ja ocalałem i nie zginąłem, jak inni. Czuję się winny, a to niszczy moje życie. Mam poczucie, że muszę być wdzięczny za każdy przeżyty dzień. To jest uczucie, jakbym miał w środku żmiję, która ciągle mnie kąsa i doprowadza do płaczu – mówi. – Jako policjant nie mogę już jeździć na patrole. Wpadam w panikę z powodu najmniejszego odgłosu, na przykład deskorolki. Stałem się bardzo przewrażliwiony.

Proces może pomóc ofiarom

Stan ocalałych i rodzin ofiar będzie centralnym punktem podczas obrad paryskiego specjalnego sądu przysięgłych. Oskarżyciele posiłkowi i dziennikarze mogą śledzić na żywo transmisję przebiegu procesu. Przez wiele tygodni zeznawali będą także ofiary i ocalali.

Pomnik na Promenadzie Anglików w Nicei ku czci ofiar zamachu z lipca 2016 roku
Pomnik na Promenadzie Anglików w Nicei ku czci ofiar zamachu z lipca 2016 rokuZdjęcie: Lisa Louis/DW

- Dla wielu z tych osób będzie to ważna chwila – jak mówi politolog Antoine Mégie w rozmowie z DW. Naukowiec ten jest pracownikiem Uniwersytetu Rouen w Północnej Francji i członkiem zespołu badawczego analizującego najważniejsze procesy sądowe we Francji – wszystkie z nich są filmowane dla celów archiwalnych. Należą do nich przypadki ludobójstwa, zbrodni przeciwko ludzkości i ataków terrorystycznych, jak te ze stycznia i listopada 2015 roku oraz ten w Nicei z lipca 2016 roku. Odbywający się teraz proces będzie 15 utrwalanym dla archiwum. W styczniu 2015 roku podczas ataku na redakcję magazynu satyrycznego „Charlie Hebdo”, na policjantów i na żydowski supermarket terroryści zabili 17 osób. W listopadzie tego samego roku zabili 130 osób w zamachach na stadion piłki nożnej Stade de France, na restauracje, knajpki i salę koncertową Bataclan.

- Procesy przeciwko terrorystom we Francji unaoczniają, z jak ogromną traumą ataki te wiążą się dla naszego społeczeństwa. Stąd też rozprawy sądowe posiadają duże znaczenie polityczne i symboliczne – uważa Antoine Mégie. – Także rząd uznaje te przypadki za symbole naszego zachodniego państwa prawa: są odpowiedzią demokracji na barbarzyństwo.

Antoine Megie należy do zespołu badawczego, który analizuje najważniejsze procesy we Francji
Antoine Megie należy do zespołu badawczego, który analizuje najważniejsze procesy we FrancjiZdjęcie: Lisa Louis/DW

Francuskie przepisy antyterrorystyczne należą do najostrzejszych na świecie, a od 2015 roku zostały jeszcze bardziej zaostrzone. Jednak, jak twierdzi Mégie, sędziom w tym procesie udało się zachować praworządną równowagę. – Obrona zawsze ma możliwość zabrania głosu. Wyroki były dotychczas fair i niezawisłe w rozumieniu standardów Europejskiego Trybunału Sprawiedliwości Praw Człowieka.

Główny sprawca nie może już zostać skazany

Jednak trzydziestojednoletni zamachowiec z Tunezji nie będzie sądzony: policjanci zastrzelili go na miejscu ataku. Śledczy są przekonani, że sprawca nie miał kontaktów z tzw. Państwem Islamskim, które przyznało się do tego zamachu.

Teraz przed sądem stanęło siedmiu mężczyzn i jedna kobieta. Trzem oskarżonym zarzuca się uczestnictwo w grupie terrorystycznej oraz wiedzę o tym, że zamachowiec wyznawał islamską ideologię przemocy. Dwóm z nich grozi za to do 20 lat więzienia, trzeciemu dożywocie. Pięciu kolejnych może trafić za kraty na pięć do dziesięciu lat. Prokuratura zarzuca im nielegalne posiadanie broni i pomoc zamachowcowi w popełnieniu tego przestępstwa