1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Die Zeit: Koniec z instrumentalizowaniem historii

6 sierpnia 2022

Brunatna przeszłość była długo wykorzystywana przez Niemców do osiągania politycznych korzyści i uzasadnienia ucieczki przed odpowiedzialnością. Agresja Rosji zmieniła wszystko - piszą publicyści „Die Zeit”.

https://p.dw.com/p/4FDQP
Siedziba Bundestagu w Berlinie
Siedziba Bundestagu w BerlinieZdjęcie: picture-alliance/dpa/xim.gs/p. Szyza

„Po drugiej wojnie światowej w Niemczech zmagano się z refleksją nad straszną spuścizną własnej przeszłości, z wynikającymi z niej konsekwencjami i problemem wzięcia za nie odpowiedzialności. Ten proces był żmudny, nie był wolny od sprzeciwów, był bolesny, ale przez długi czas był w miarę skuteczny” – piszą Hedwig Richter i Bernd Ulrich w eseju opublikowanym w najnowszym wydaniu tygodnika „Die Zeit”.

Bolesny proces rozliczeń z własną przeszłością nie prowadził automatycznie do wypracowania krytycznej postawy wobec innych dyktatur – zastrzegają autorzy.  Jak podkreślają, rząd kanclerza Konrada Adenauera utrzymywał przyjazne relacje z dyktaturami na całym świecie i nie przejmował się naruszaniem praw człowieka w innych krajach.

Kanclerz Konrad Adenauer utrzymywał przyjazne stosunki z dyktaturami - pisze "Die Zeit"
Kanclerz Konrad Adenauer utrzymywał przyjazne stosunki z dyktaturami - pisze "Die Zeit"Zdjęcie: Imago Images/United Archives International/WHA United

Pragmatyczny chadecki rząd w Bonn nie miał żadnych zastrzeżeń do zachodnioniemieckich firm, które od końca lat 50. kooperowały ze Związkiem Sowieckim przy pozyskiwaniu nowych złóż ropy i gazu. Dopiero pod naciskiem USA RFN przyłączyła się w 1962 roku do bojkotu pod egidą NATO.  

CDU i SPD kooperują z Moskwą

„Die Zeit” zwraca uwagę, że niemiecka SPD, kierując się innymi przesłankami, doszła do tego samego punktu co chrześcijańscy demokraci. W 1969 roku, zaledwie rok po stłumieniu przez sowieckich żołnierzy Praskiej Wiosny, socjaldemokratyczny kanclerz Willy Brandt patronował wielkiej transakcji sprzedaży rur do ZSRR.  Uzasadniając współpracę, SPD powoływała się na moralno-historyczne argumenty, co wtedy było wiarygodne.  Rozliczenie niemieckiej przeszłości szło w parze z planami zmian w sowieckim systemie.

Publicyści zaznaczają, że słabym punktem realizowanej przez SPD i FDP polityki odprężenia było ignorowanie odpowiedzialności za inne kraje w Europie Środkowej i Wschodniej. „Niemiecka kultura pamięci do dziś niemal całkowicie pomija fakt, że napastnicza wojna przeciwko Polsce w 1939 roku była wspólnym projektem Niemieckiej Rzeszy i Rosji Sowieckiej” – podkreślają autorzy.  Ten ważny fakt jest ich zdaniem „bardzo nieprzyjemny” zarówno dla konserwatystów, jak i dla lewicy, co tłumaczy przynajmniej częściowo brak empatii wobec Polaków i Bałtów, a także wobec nierosyjskich narodów Związku Sowieckiego.

Na zdjęciu kanclerz Willy Brandt i minister spraw zagranicznych Walter Scheel
Słabym punktem realizowanej przez SPD i FDP polityki odprężenia było ignorowanie odpowiedzialności za inne kraje w Europie Środkowej i Wschodniej. Na zdjęciu kanclerz Willy Brandt i minister spraw zagranicznych Walter Scheel Zdjęcie: Deutscher Bundestag

Zdaniem autorów polityka odprężenia - pomimo tych mankamentów - okazała się słuszna i wizjonerska. Bez niej nie doszłoby do upadku ZSRR, a tym samym do powstania Ukrainy. Jednak słuszna początkowo polityka stawała się z czasem coraz bardziej błędna z uwagi na realizowany przez Putina reakcyjny zwrot w Rosji i odrodzenie imperialnych ambicji.

Słuszna polityka staje się błędem

W tym czasie rozpoczyna się inna historia, która często z premedytacją mieszana jest z czasami Brandta – podkreślają autorzy. „To jest historia głębokiej winy i taniego gazu oraz handlu, który nie prowadzi do zmian (w Rosji) lecz jeśli już, to do zmian po stronie niemieckiej, opartej na surowcach kopalnych samokorupcji, z pomocą rosyjskiej energii” - piszą Richter i Ulrich.

Przeszłość pełna strasznych zbrodni stała się „wygodną wymówką” – do udziału w zbrojnych misjach i uzasadnienia kupna taniego gazu z Rosji, „bo kiedyś napadliśmy na ten kraj i teraz tym bardziej musimy robić z nim interesy, bez względu na innych”.

Niemcy zawsze na tyłach

Rozkwit takiej postawy nastąpił po zakończeniu zimnej wojny, gdy zagrożeniem przestał być Związek Sowiecki, a jego miejsce zajęły mniejsze kraje takie jak Serbia, które ze względu na naruszanie praw człowieka stały się groźne. Wojny na Bałkanach oznaczały dla Niemiec nowe wyzwanie – ewentualność wojskowej interwencji poza obszarem NATO. Helmut Kohl rozwiązał ten problem z charakterystyczną dla siebie „suwerenną prostotą”, oświadczając, że „niemieckie buty żołnierskie nie mogą ponownie pojawić się tam, gdzie dawniej maszerowały”.

Postawa Kohla została podniesiona do rangi zasady w niemal wszystkich późniejszych konfliktach – „Nie stawiać Niemców z przodu, z powodu historii nie wysyłać ich na front, lecz raczej kierować na tyły”. Chociaż historyczne odniesienia często nie miały żadnego sensu, udało się przekształcić Bundeswehrę w armię z „zmniejszoną gotowością do podejmowania ryzyka”.

20 lat po wojnach na Bałkanach agresja Rosji na Ukrainę ponownie przywróciła na agendę pytanie, czy Niemcy mogą wysyłać broń w rejon walk. 17 stycznia 2022 roku przebywając w Kijowie niemiecka minister spraw zagranicznych Annalena Baerbock prawdopodobnie po raz ostatni użyła historycznego argumentu, aby uzasadnić odmowę wysłania broni.       

„Dlaczego mamy nie wysyłać broni krajowi, który został napadnięty przez Niemcy Hitlera, aby bronił się przed atakiem kraju, który też był napadnięty przez nazistów?” – pytają autorzy.

Zełenski demaskuje hipokryzję Niemców

Dwa miesiące później – 17 marca 2022 roku prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski na oczach całego świata „zdemaskował całą pustkę historycznego argumentu”. W budynku Reichstagu przypomniał, że niemieccy politycy stale powtarzają słowa „nigdy więcej” widząc, że słowa te nie mają żadnej wartości. Ukraiński polityk przypomniał Niemcom, o co im chodzi, gdy odwołują się do historii – o „gospodarkę, gospodarkę i jeszcze raz o gospodarkę”.

„Jeżeli po stronie niemieckiej mówi się o historii, a w rzeczywistości zawsze chodzi o przywileje, komfort lub zyski, to ten układ może funkcjonować tylko do chwili, aż ktoś wybuchnie śmiechem lub nazwie rzeczy po imieniu” – piszą autorzy. Ich zdaniem dokonał tego właśnie Zełenski. 17 marca 2022 roku skończyła się pewna epoka w niemieckiej polityce pamięci – uważają publicyści „Die Zeit”.  „Czy historia może ulec zużyciu? Najwidoczniej tak”.

Chociaż argumenty historyczne przeciwko dostawom broni na Ukrainę zniknęły w szufladzie, problem niemieckiej historii pozostaje skomplikowany – zastrzegają Richter i Ulrich. „Pamięć należy do niemieckiej tożsamości, to jest po prostu kwestia politycznej przyzwoitości. Kiedy jednak polityka historyczna używana jest do uzasadnienia przywileju lub do lukrowania odmowy, w celu wykręcenia się od zobowiązań, to chodzi z dużą dozą prawdopodobieństwa o hipokryzję” – piszą w konkluzji publicyści tygodnika „Die Zeit”.    

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>