1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

„Die Welt” zbija zarzuty o germanizację polskich dzieci

20 grudnia 2018

Niemieckie Jugemdamty stały się dla prawicowych mediów w Polsce przysłowiowym „chłopcem do bicia”. Najcięższy zarzut: germanizowanie polskich dzieci. Zdaniem „Die Welt” rzeczywistość jest zupełnie inna.

https://p.dw.com/p/3APn7
Czy Jugendamty germanizują polskie dzieci? - taki zarzut wysuwają prawicowe media w Polsce
Czy Jugendamty germanizują polskie dzieci? - taki zarzut wysuwają prawicowe media w PolsceZdjęcie: picture-alliance/dpa/B. Weißbrod

Punktem wyjścia dla autorki opublikowanego w czwartek (20.12.2018) materiału - Kai Klapsy, są zarzuty o „przymusową germanizację” polskich dzieci wysuwane pod adresem niemieckich Jugendamtów przez prawicowe media. Dziennikarka „Die Welt” zwraca uwagę na działalność Wojciecha Pomorskiego - szefa Polskiego Stowarzyszenia Rodzice Przeciw Dyskryminacji Dzieci w Niemczech, który nazywa Jugendamty „organizacją postnazistowską”. 

Klapsa przypomina o licznych publikacjach prasowych, w tym o artykule z „Gazety Polskiej” zatytułowanym „Niemcy odbierają Polakom dzieci” i uzupełnionym zdjęciem dzieci z niemieckiego obozu koncentracyjnego Auschwitz. Wskazuje na pojawiającą się często liczbę 20 tys. pochodzących z Polski dzieci rzekomo odbieranych co roku rodzicom przez niemieckie urzędy.

„Die Welt” wspomina też o niedawnej debacie na ten temat w Parlamencie Europejskim, zakończonej przyjęciem rezolucji wzywającej Komisję Europejską do zajęcia się działalnością Jugendamtów.

Brak dokładnych danych

Klapsa zaznacza, że w zeszłym roku niemiecki Jugendamty przejęły opiekę nad 61,4 tys. dzieci, z których 37,8 tys. pochodziło z rodzin, w których co najmniej jeden z rodziców był cudzoziemcem.  Statystyki nie obejmują pochodzenia rodziców. Nie wiadomo, ilu z nich pochodziło z Polski.

Sylwia Wiśniewska z Polskiej Rady Społecznej w Berlinie mówi, że podczas swojej blisko 30-letniej działalności polegającej na doradzaniu polskim rodzinom, nie może przypomnieć sobie ani jednego przypadku odebrania rodzinie dziecka bez żadnego powodu. Jak zaznacza, proszące o radę kobiety panicznie boją się niemieckich urzędów. „Nawet w przypadkach skrajnej domowej przemocy, Polki nie mają odwagi, by zwrócić się do Jugendamtu” – mówi Wiśniewska, tłumacząc to negatywnymi przekazami w polskich mediach.

Niemieckie ministerstwo ds. rodziny zapewnia, że przeprowadzone kontrole nie wykazały „strukturalnych deficytów” bądź „dyskryminacji wynikających z systemu” w pracy Jugendamtów i sądów rodzinnych. Resort jest w kontakcie ze stroną polską

Sceptyczni wobec Jugendamtów

Klapsa przytacza opinię zastępcy szefa Jugendamtu w Kolonii Kalusa-Petera Voellmecke, który uważa, że tak jak w przypadku Turcji, temat dzieci wykorzystywany jest w polskiej polityce wewnętrznej do wywoływania nastrojów antyniemieckich.    

Psycholog rodzinny Rainer Balloff zwraca uwagę na rosnący sceptycyzm wobec Jugendamtów w rodzinach tureckich i wschodnioeuropejskich. Wynika to jego zdaniem z tradycyjnego przekonania, że państwo nie powinno się mieszać do spraw rodzinnych. Pewną rolę odgrywają też jego zdaniem różnice kulturowe – uprzywilejowana pozycja matki czy tolerancja wobec przemocy w wychowaniu.

Polski wiceminister zachowuje spokój

„Die Welt” zwraca uwagę na powściągliwe stanowisko polskiego ministerstwa sprawiedliwości. „Czasami dochodzi do niedopuszczalnych i dramatycznych sytuacji, nie zamierzam jednak stawiać zarzutów urzędom innego kraju” – powiedział Klapsie wiceminister sprawiedliwości Michał Wójcik. Wymieniana na forach internetowych liczba 20 tys. odebranych dzieci to „fake” – podkreśla minister. Jego resort otrzymuje rocznie informacje o około 100 przypadkach polskich obywateli.

Jego zdaniem polskie dziecko odebrane rodzicom powinno trafić do krewnych lub polskiej rodziny zastępczej, aby zachować polską tożsamość.

Na zakończenie materiału Klapsa przytacza opinię dziennikarza „Gazety Wyborczej” Bartosza Wielińskiego. „Tak jak w przypadku reparacji za II wojnę światową, PiS sięga po antyniemieckie resentymenty i kłamstwa wiedząc, że nie ma żadnych dowodów na rzekomą germanizację” – powiedział dziennikarz.