Deklaracja dawcy - dylematy wokół transplantologii
17 stycznia 2011Dobrze funkcjonująca transplantologia to konik współczesnej medycyny, chorych czekających na przeszczep, ale także polityków. Propozycja jednego z nich, Volkera Kaudera (CDU), by każdy dorosły Niemiec raz w życiu był formalnie pytany o zgodę na pobieranie po śmierci narządów do przeszczepu - wywołała dyskusję i jak zwykle sporo kontrowersji.
Sprawa z pozoru wydaje się prosta, bynajmniej dyskusyjna: Niemcy to kraj, w którym transplantologia na tle Europy ma się nieźle. Szczególnie w przypadku przeszczepów rodzinnych – 50 proc. (w Polsce zaledwie 2 proc.). Gorzej jest z przeszczepami pośmiertnymi: na ponad 850 tysięcy zgonów w 2009 roku przypadło zaledwie 1217 zdeklarowanych formalnie dawców (dane Niemieckiej Fundacji ds. Przeszczepów DZO). To mniej niż procent. Tymczasem 12 tysięcy chorych oczekuje w kolejce po narząd ratujący życie (w Polsce stytystyki mówią o ok. 3 tysiącach).
Z technicznego punktu widzenia sprawę rejestrowania deklaracji można by przeprowadzić sprawnie: np. - jak proponuje polityk CDU - przy okazji egzaminu na prawo jazdy lub w momencie wydawania dokument tożsamości. To, że trzeba prowadzić politykę informacyjną jest dla wszystkich jasne. Politycy forsujący „powszechność deklaracji” proponują szkolenie przy okazji postawienia potencjalnym dawcom organów takiego pytania.
Są jednak środowiska, w tym polityczne (m.in. Zieloni), które mówią NIE pomysłowi. I to nie z powodów niejednoznacznej definicji śmierci, definiowanej przez medycynę jako śmierć pnia mózgu. Przeciwnicy mówią, że po pierwsze - stawianie takiego pytania "chcesz być dawcą" powszechnie - to wprost - presja moralna. Po drugie -zawarcie informacji jestem potencjalnym dawcą w dokumencie (którym w końcu posługujemy się na każdym kroku) mogłaby być w pewnych sytuacjach dyskryminująca, co gorsza - wykorzystana przez osoby trzecie, np. przez handlarzy organami. Pojawia się też inna kwesta: na ile decyzja o byciu dawcą byłaby odwracalna. I tempo, w jakim można by tego typu zmiany wprowadzać, co z kolei - zdaniem niektórych polityków - może być zamachem na konstytucyjnie zagwarantowaną suwerenność i samostanowienie.
Problemu w zasadzie nie widzi Karl Lauterbach, ekspert ds. zdrowia (SPD), który idzie w postulatach o krok dalej: jego zdaniem każdy powinien być dawcą organów "per se". A kto się z tym nie zgadza, powinien złożyć stosowną deklarację.
Agnieszka Rycicka
red. odp. Bartosz Dudek