1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Członek mafii z Czarnogóry w hanowerskiej klinice

19 lutego 2020

Ciężko uzbrojeni policjanci stoją dzień i noc na straży w Klinice Uniwersyteckiej MHH w Hanowerze. Zapewniają ochronę członkowi przestępczego klanu, który leczy rany postrzałowe. Kto poniesie koszty?

https://p.dw.com/p/3Y0tW
Policja przed budynkiem Uniwersyteckiej Kliniki MHH w Hanowerze
Policja przed budynkiem Uniwersyteckiej Kliniki MHH w HanowerzeZdjęcie: picture-alliance/dpa/J. Stratenschulte

W Klinice Uniwersyteckiej (MHH) w Hanowerze już od kilku dni przy wejściu głównym, przy windach oraz na SORze stoją uzbrojeni po zęby funkcjonariusze w hełmach, kamizelkach kuloodpornych i z karabinami maszynowymi. Powodem jest 35-letni Igor K., ofiara krwawych rozgrywek mafii narkotykowej w Czarnogórze. 7 lutego został on przewieziony do MHH, by leczyć w niemieckiej klinice rany postrzałowe. Jak zapewnił szef oddziału chirurgicznego, dopiero po przybyciu pacjenta dowiedział się, że ten już w klinice w Czarnogórze był strzeżony przez policję. Dlatego natychmiast powiadomił o tym władze policyjne w Hanowerze. Początkowo ochronę pacjentowi zapewniało dwóch funkcjonariuszy. Dopiero, gdy pojawiły się jednostki specjalne, lekarz powiadomił o tym kierownictwo kliniki, a ono landowe Ministerstwo Nauki i Szkół Wyższych w Hanowerze. 

Ostra fala krytyki   

Zaraz po tym pod adresem renomowanej kliniki ruszyła ze wszystkich stron fala krytyki. Jak wynika z doniesień czarnogórskich mediów, na jadącego samochodem terenowym 35-letniego Igora K. oddano 20 strzałów, z tego siedem kul ciężko go raniło. Zdaniem Jensa Juszczaka, eksperta ds. medycyny turystycznej w Szkole Wyższej Bonn-Rhein-Sieg, w obliczu wysokiego nakładu kosztów w celu zapewnienia bezpieczeństwa oraz z powodów wizerunkowych „takiemu pacjentowi należało odmówić”. Bowiem pacjent stanie się dla kliniki swego rodzajem bumerangiem.

W hali głównej MHH z kompleksem sklepów i barów panuje ogromny ruch. Obok pacjentów w szlafrokach i maskami ochronnymi na twarzy przechadzają się uzbrojeni policjanci. Wiele osób nie rozumie, dlaczego Igor K. leczony jest właśnie w Hanowerze. Jedna z kobiet, która towarzyszyła swojemu mężowi podczas terminu na SORze stwierdziła, że ma „dziwne uczucie”.

Dopiero we wtorek lekarze oddziału chirurgicznego zajęli stanowisko na stronie internetowej kliniki. W tym czasie 7,6 tys. pracowników nie kryło już irytacji i niezadowolenia, zastanawiając się, dlaczego kierownictwo kliniki przyjęło Igora K.

Potrzebne wyjaśnienia

Decyzja o obecności jednostek policji w klinice zapadła w porozumieniu z Federalnym Urzędem Kryminalnym (BND) i chodziło przy tym głównie o ochronę pracowników, pacjentów i odwiedzających. Tymczasem Niemieckie Stowarzyszenie Podatników domaga się, jeśli jest to prawnie możliwe, by rachunek na ogromne koszty z tytułu ochrony policyjnej wystawić pacjentowi lub jego klanowi rodzinnemu. Okazuje się, że z ochrony policyjnej korzysta także żona Igora K. przebywająca w pobliskim hotelu.

Posłowie Landtagu w Hanowerze domagają się od rządu landowego wyjaśnień. Krążą pogłoski o podejrzeniach o pranie pieniędzy. Jak podał dziennik „Hannoversche Allgemeine Zeitung” koszty leczenia Igora K. opiewają na 90 tys. euro. Suma miała zostać przelana na specjalne konto MHH dla zagranicznych pacjentów.

Igor K. nie jest przestępcą?

Dodatkowe zamieszanie wywołało oświadczenie hanowerskiego prawnika Haralda Lemke-Kuech, który powiedział, że doszło do pomyłki. Co prawda Igor K. jest jego klientem, ale nigdy nie był wcześniej karany ani nie miał do czynienia z mafią. Tymczasem organy bezpieczeństwa są nadal zdania, że pacjent i jego najbliższe otoczenie muszą być chronieni.

Samopłacący pacjenci z zagranicy stanowią tylko ułamek przypadków leczenia w niemieckich klinikach. W przypadku polityków lub osób prominentnych zachowana jest najwyższa dyskrecja. Klinika Charité w Berlinie nie chce w ogóle wypowiadać się na ten temat. Centrum Medyczne MML w Monachium powiedziało, że „decyzja o tym, czy pacjent będzie u nas leczony, zależy od wielu czynników, by ogólnie rzecz biorąc, wykluczyć wszelkie ryzyko dla innych pacjentów i pracowników”. Jak wynika z ocen centrum Badawczego Turystyki Medycznej  przy Szkole Wyższej Bonn-Rhein-Sieg w 2017 r. w Niemczech leczono stacjonarnie i ambulatoryjnie w Niemczech 247,5 tys. pacjentów ze 177 krajów. Co przyniosło niemieckiemu systemowi opieki zdrowotnej zyski rzędu 1,2 mld euro. Na razie brak jest najnowszych danych.

Jak poinformował ekspert Jens Juszczak, od ponad 12 lat działa w Niemczech grupa robocza „Międzynarodowi pacjenci", w ramach której dochodzi do wymiany informacji między 30. największymi niemieckimi klinikami. Ale Klinika Uniwersytecka MHH z Hanoweru od kilku lat nie uczestniczy w posiedzeniach grupy.

dpa/jar 

Chcesz mieć stały dostęp do naszych treści? Dołącz do nas na Facebooku!