1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Czy UE zdąży z „zielonymi certyfikatami” przed wakacjami?

17 marca 2021

Komisja Europejska zaproponowała wspólny system zaświadczeń o szczepieniu, teście na Covid lub przebytej chorobie. Ma ułatwić podróże, ale to nie Bruksela, lecz władze państw UE zdecydują o uprawnieniach zaszczepionych.

https://p.dw.com/p/3qk27
Israel "Grüne Pass"
Zdjęcie: Petra Edlbacher/APA/picturedesk.com/picture alliance

- To nie jest paszport szczepionkowy. Nazywajmy to „certyfikatem covidowym”, bo nasza propozycja nie wprowadza „paszportów” czy też szczepionkowych zezwoleń na podróż – mówi nam komisarz UE Didier Reynders, który pilotuje ten projekt Komisji Europejskiej. Ma nadzieję, że Parlament Europejski oraz unijne rządy w Radzie UE zgodzą się na tę reformę w maju lub czerwcu, a dotacje z budżetu UE pozwolą na stworzenie wspólnego unijnego systemu cyfrowych zaświadczeń  przed wakacjami. Będzie je można pokazywać w telefonie, podobnie jak bilety lotnicze. – Jednak zwykły obywatel będzie miał wybór, czy chce certyfikatu cyfrowego czy papierowego – zapewnia Reynders.

Sputnik na pół gwizdka

„Zielony certyfikat”, bo tak brzmi oficjalna nazwa, ma zawierać informacje o szczepieniu (jego czasie oraz rodzaju szczepionki), wynikach ewentualnych testów PCR oraz o przebytym Covidzie. Czy chodzi wyłącznie o szczepionki zatwierdzone przez Europejską Agencję Leków (EMA)? Co z Węgrami, którzy szczepią się Sputnikiem oraz chińskim Sinopharmem? – Węgry będą mieć prawną możliwość wprowadzenia do unijnych certyfikatów  informacji o takim szczepieniu. Ale to przykładowo władze Belgii zdecydują, jak potraktować takie szczepionki niezatwierdzone przez EMA przy wjeździe do kraju – tłumaczy Reynders.

Natomiast projekt Komisji zakazuje różnicowania statusu Europejczyków, którzy przyjęli którąś ze szczepionek zatwierdzonych przez EMA, choć nie określa, do czego dokładnie mają prawo. Na system „paszportów szczepionkowych” od kilkunastu tygodni najmocniej naciskała Grecja, której bardzo zależy na turystach. Ale Francja i Belgia bodaj najgłośniej ostrzegały przez wprowadzaniem obowiązkowości szczepień tylnymi drzwiami oraz ryzykiem dyskryminacji ludzi, którzy nie mogli się zaszczepić również z powody deficytu szczepionek. Dlatego dzisiejszy projekt jest kompromisem – to certyfikat bez odgórnego określenia uprawnień wynikających ze szczepienia oraz z możliwością wprowadzenia informacji o testach PCR, czyli swoistej „alternatywie” dla niezaszczepionych.

Niemcy szczepieni Sputnikiem V? "Rozmawiałam z Putinem"

Łatwiej na granicach, a co z kinami?

– Oczywiście, dobrze byłoby mieć wspólne podejście. Ale gdyby Komisja wpisała to do dzisiejszego, wiążącego prawnie projektu, ten nie miałby szans na szybkie uzgodnienie. Określenie uprawnień będzie należeć do krajów członkowskich, ale nie jestem pewien, czy one zdołają dojść do porozumienia – przekonuje Reynders. Komisja przywołuje doświadczenia z wcześniejszymi, niewiążącymi „zaleceniami” krajów Unii np. co do współdziałania aplikacji śledzących zakażenia lub co do ściśle określonego powiązania zamykania granic z poziomem zakażeń. – To wychodzi średnio. W kwestii aplikacji współpracuje tylko 16 krajów, a ja niedawno pisałem do sześciu rządów [w tym Niemiec i Belgii] w sprawie zamykania granic niewspółmiernego do wskaźników epidemicznych – mówi Reynders.

„Zielone certyfikaty” powinny już tego lata posłużyć sporej części krajów UE – o ile tak zdecydują ich władze - np. do zwalniania zagranicznych przyjezdnych z kwarantanny albo z dodatkowych testów na Covid po wylądowaniu w kraju, gdzie chcą spędzić urlop. – To wszystko może stać się przydatne na szeroką skalę, jeśli – miejmy nadzieję – dojdzie za jakiś czas do pewnego luzowania obostrzeń. Jeśli bowiem kraje muszą wprowadzić lockdown, to i tak możemy zapewnić pełną swobodę przemieszczania się tylko między kuchnią i sypialnią – mówi Reynders.

To także od poszczególnych rządów ma zależeć, czy wydawać zielone certyfikaty na żądanie czy automatycznie – np. drogą internetową – przyznawać je wszystkim mieszkańcom. - Naszym celem jest ułatwienie korzystania z wewnątrzunijnej swobody przemieszczania się. Dochodzą informacje o debatach, czy wykorzystywać certyfikaty do wpuszczania do kin albo na koncerty. Ale to dyskusje wewnątrzkrajowe i to nie jest zadanie Komisji Europejskiej – tłumaczy Reynders.

Wprowadzenie zielonych certyfikatów nie unieważnia dotychczasowych zwykłych zaświadczeń o szczepieniach, ale można spodziewać się, że wiele krajów na swych lotniskach będzie wolało polegać na wspólnym systemie certyfikatów covidowych. Ta reforma jest otwarta na Norwegię, Szwajcarię, Liechtenstein, Islandię, a Bruksela być może w najbliższych tygodniach zajmie się pomysłami na współpracę z krajami spoza Unii. A gdy Światowa Organizacja Zdrowia oficjalnie ogłosi koniec pandemii, cały system unijnych zielonych certyfikatów wygaśnie automatycznie. – Gdyby pojawiła się potrzeba przy jakiejś kolejnej pandemii, będzie można go reaktywować za zgodą Europarlamentu – mówi Reynders.

Weltspiegel 17.03.2021 | Corona | AstraZeneca-Impfstoff
Podawanie szczepionki AstraZeneca zostało wstrzymane m.in. w Niemczech Zdjęcie: Hannibal Hanschke/REUTERS

Co z AstraZeneką?

Również dziś Komisja Europejska wezwała kraje Unii – gdy zacznie spadać liczba zakażeń – do skoordynowanego łagodzenia obostrzeń epidemicznych w ramach Unii. Z kolei Europejska Agencja Leków zamierza w ten czwartek [18.3.21] podsumować swój przegląd danych co do efektów ubocznych AstraZeneki, na co czeka kilkanaście krajów Unii, które w ostatnich dniach zawiesiły stosowanie tej szczepionki.

AstraZeneca zamierza w tym półroczu dostarczyć Unii tylko 100 mln dawek, w tym 30 mln do końca pierwszego kwartału, choć wedle pierwotnych obietnic tu miało być 300 mln, w tym 120 mln do końca marca. Jednak Komisja Europejska porozumiała się we wtorek [16.3.21] z BioNTech/Pfizerem co do przyspieszenia dostaw 20 mln dawek początkowo przewidzianych dopiero na jesień i teraz oczekuje łącznie 200 mln dawek tej szczepionki w drugim kwartale. Zobowiązania Moderny na drugi kwartał to 35 mln, a firmy Johnson&Johnson – około 55 mln, choć ten koncern już sygnalizował Brukseli, że może mieć pewne problemy.

Kłopoty AstraZeneki stawiają w szczególnie trudnej sytuacji te kraje Unii, które nie wykorzystały swych pełnych limitów zakupowych na inne szczepionki w ramach wspólnych unijnych zamówień (i te zostały zaoferowane innym krajom Unii), bo postawiły na tanią i temperaturowo bardzo łatwą do przewożenia i magazynowania AstraZenekę. Teraz ta grupa pod wodzą austriackiego kanclerza Sebastiana Kurza narzeka na nierówne tempo dostaw szczepionek do wszystkich krajów UE i domaga się korekt w podziale zamówień, które odkręciłby ich wcześniejsze decyzje o zawierzeniu swych krajowych programów szczepień głównie AstraZenece.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na facebooku! >>