1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Co dalej po „referendum” we wschodniej Ukrainie [WYWIAD]

Iwona-Danuta Metzner15 maja 2014

Wygląda na to, że w nielegalnym referendum we wschodniej Ukrainie, większość głosowała za niezależnością. Moskwa uznała to referendum licząc, że utrudni to wybory prezydenckie 25 maja – uważa ekspertka Liana Fix.

https://p.dw.com/p/1BzlD
Ostukraine Krise 14.05.2014 Dorf Oktyabrskoe
Wschodnia Ukraina po referendum. 14.05.2014Zdjęcie: Yuriy Lashov/AFP/Getty Images

Jeanette Seiffert DW: Jak bardzo mieszkańcy wschodniej Ukrainy pragną uniezależnić się od Kijowa?

Liana Fix: Najpierw trzeba bardzo ostrożnie podejść do wyników głosowania, bo istnieje duże prawdopodobieństwo, że zostały sfałszowane. Ponieważ stwierdzono szereg uchybień w czasie „referendum”, można wyjść z założenia, że liczby, które podano po zamknięciu „lokali wyborczych”, nie są reprezentatywne. Przyczynią się jednak do dowartościowania separatystów na miejscu i to było przede wszystkim celem głosowania.

W mieszkańcach wezbrała złość na rząd w Kijowie. Ci ludzie podeszli krytycznie przede wszystkim do akcji antyterrorystycznych rządu. Dlatego wielu głosując w referendum, chciało zapewne dać wyraz swojemu niezadowoleniu. Te liczby w żadnym wypadku nie są odbiciem woli większości społeczeństwa.

Liana Fix Expertin Deutsche Gesellschaft für Auswärtige Politik in Berlin
Liana Fix w wywiadzie dla DWZdjęcie: Peter Himsel

DW: Separatyści mówią o niezależnej republice „Noworosji”. Czy taki samodzielny twór miałby szansę przeżycia?

LF: W żadnym wypadku! Chyba, że Rosja wesprze tę „republikę” pod względem politycznym, gospodarczym, ale również militarnym, bo jak dotąd rząd w Kijowie nie zrobił nic, żeby zakończyć operacje antyterrorystyczne we wschodniej Ukrainie. To znaczy, że rząd w dalszym ciągu uważa ten region za swój własny i będzie próbował przywrócić tam swój autorytet, mimo że został on mocno nadszarpnięty.

DW: Jakie następstwa wynik „referendum” będzie miał w Pani przekonaniu na ten region? Czy te nastroje mogą się rozprzestrzenić również na inne regiony wschodniej Ukrainy?

LF: Niektórzy separatyści uzurpują sobie także prawo do południowej Ukrainy. Były incydenty w Odessie, w Domu Związkowym. Zatem nie oznacza to, że napięcia ograniczą się tylko do regionu, który teraz ogłosił niezależność. (…) Obawy przed dalszą eskalacją powinny stać się asumptem do jak najszybszego zakończenia konfliktu. Presja na rząd w Kijowie rośnie, żeby zacząć rozmawiać z separatystami i zwołać Okrągłe Stoły.

DW: Co Zachód może uczynić w tej sytuacji? Kiedy miałoby dojść do dialogu i z kim należałoby go prowadzić?

LF: To nie jest łatwe. W końcu nikt nie chce oczywiście siedzieć przy jednym stole z ludźmi, którzy na przykład ponoszą odpowiedzialność za uprowadzenie obserwatorów wojskowych OBWE. Ale de facto właśnie ktoś taki byłby rozmówcą. Powinniśmy być jednak świadomi, że Rosja odgrywa tu nadal niemałą rolę i dlatego jest głównym partnerem do rozmów.

Tej sytuacji nie należy interpretować jako problemu czysto ukraińskiego, bo nie odpowiadałoby to rzeczywistości. (…) Pomimo prośby Putina, przekazanej za pośrednictwem mediów, żeby odroczono „referendum”, prezydent Rosji nie zrobił nic, żeby skłonić separatystów do podporządkowania się jego apelowi. To znaczy, że teraz powinno się cały czas wywierać presję na Moskwę.

Rosja czerpie niemałe korzyści z obecnej sytuacji, bo otwiera ona przed nią możliwości działania. Rosja może więc dalej wspierać separatystów, może uznać niezależność tego regonu, może doprowadzić do aneksji, jak na Krymie, albo stylizować się na obrońcę tego regionu przeciwko Kijowowi. Te wszystkie możliwości Moskwa zyskała po niedzielnym „referendum”.

DW: Jaki wpływ aktualne wydarzenia mogą mieć na wybory prezydenckie 25 maja?

LF: Przywódcy separatystów na wschodzie kraju już zapowiedzieli, że nie będą uczestniczyć w wyborach. To znaczy, że „referendum” było ważnym krokiem na drodze do dalszego destabilizowania Ukrainy i uniemożliwienia, co jest bardzo prawdopodobne, wyborów prezydenckich. To jest też naturalnie w interesie Moskwy, ponieważ raczej nie należy się z tym liczyć, że wybory wygra kandydat prorosyjski.

Oczywiście że można mimo wszystko przeprowadzić wybory prezydenckie. Ale jeśli obwody Doniecki i Ługański zechcą je zbojkotować, rząd w Kijowie może mieć poważny problem – wtedy w wątpliwość można będzie poddać również legitymację nowo wybranego prezydenta.

Liana Fix jest ekspertką ds. Ukrainy w Niemieckim Towarzystwie ds. Polityki Zagranicznej w Berlinie. Pracuje w Centrum Europy Środkowo-Wschodniej Fundacji im. Roberta Boscha.

Rozmowę prowadziła Jeanette Seiffert / tł. Iwona D. Metzner

red. odp.: Elżbieta Stasik