1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Charles Michel: Siedem lat przygotowań do powiększenia UE

28 sierpnia 2023

Unia Europejska powinna być w 2030 roku gotowa do rozszerzenia – zadeklarował Charles Michel, szef Rady Europejskiej. To pierwsza data podana przez Brukselę od przyznania Ukrainie statusu kraju kandydackiego.

https://p.dw.com/p/4VfWg
Luty 2023: prezydent Ukrainy na szczycie UE
Luty 2023: prezydent Ukrainy Wołodymyr Zełenski na szczycie UE. Tu - z szefową KE Ursulą von der Leyen oraz z szefem RE Charlesem MichelemZdjęcie: Jonas Roosens/ANP/IMAGO

Charles Michel nakreślił tak ambitny harmonogram w sprawie powiększania UE w swym programowym przemówieniu wygłoszonym w poniedziałek (28.08.2023) w słoweńskim Bledzie. Od czasu pełnowymiarowej napaści Rosji na Ukrainę przywódcy 27 państw Unii – z zachowaniem wymaganej jednomyślności – przyznali status kraju kandydackiego Ukrainie, Mołdawii oraz Bośni i Hercegowinie (i zasygnalizowali podobną gotowość wobec Gruzji, jeśli wróci na ścieżkę reform prounijnych). Instytucje UE dotychczas unikały nakreślania jakichkolwiek ram czasowych, choć już październikowy szczyt UE ma rozpocząć debatę o przygotowaniach UE do rozszerzenia.

– Musimy rozmawiać o terminach, żeby zachować wiarygodność. Musimy wyznaczyć sobie jasny cel. Uważam, że musimy być gotowi po obu stronach (UE oraz krajów na ścieżce do UE) do 2030 roku, aby się powiększyć – powiedział Charles Michel w Bledzie. Słuchało go kilku przywódców państw Bałkanów Zachodnich, którym unijną przyszłość obiecano już na szczycie w Salonikach przed dwoma dekadami. Ale brak reform po ich stronie połączony z „rozszerzeniowym zmęczeniem”, czy też po prostu z niechęcią Europy Zachodniej do przyjmowania kolejnych państw do UE, zaczął zatapiać unijne perspektywy Bałkanów Zachodnich w kompletnym marazmie. – Powolne tempo tej unijnej podróży rozczarowało wielu zarówno w regionie, jak i w UE – przyznał dziś Charles Michel.

Przebudować budżet UE

Dopiero wojna w Ukrainie sprawiła, że m.in. Francja i Niemcy otwarcie zadeklarowały perspektywę przyszłości Ukrainy w Unii, choć wcześniej były temu przeciwne. Obecnie prezydent Emmanuel Macron publicznie przedstawia członkostwo Ukrainy w UE oraz NATO jako pożądany element przyszłego porządku bezpieczeństwa w Europie.

Ponadto agresywne działania Rosji stały się dla Zachodu mocnym impulsem, by na poważnie wrócić do sprawy rozszerzenia Unii na Bałkanach. O ile termin 2030 roku – jeśli porównać go z datami nieformalnie wymienianymi w Brukseli przez dyplomatów z niektórych kluczowych państw Unii – wydaje się nadzwyczaj optymistyczny czy wręcz mocno wątpliwy m.in. w kwestii Ukrainy, to przyspieszenie w przygotowaniach po stronie UE pokazuje, że rozszerzenie nie jest traktowane jako pusty slogan. Niemieccy i francuscy oficjele przez kilka letnich tygodni dość szczegółowo analizowali skutki oraz nowe potrzeby UE związane z rozszerzeniem.

Obecnie między innymi Francuzi, Niemcy, Holendrzy przekonują, że akcesyjne potrzeby Unii należy uwzględnić już w negocjacjach kolejnego budżetu UE, które powinny ruszyć na całego już za około dwa lata. – Następny wieloletni budżet UE (na okres po 2027 roku) będzie musiał uwzględniać nasze wspólne cele. To ambitne, ale konieczne. Pozwoli nabrać rozpędu. Da transformacyjny impuls reformom i wygeneruje zainteresowanie, inwestycje i lepsze zrozumienie, a również zachęci nas wszystkich do współpracy – przekonywał dzisiaj Charles Michel. Jednocześnie podkreślał rolę niezależności sądownictwa oraz walki z korupcją i przestępczością zorganizowaną jako warunków przystąpienia do UE przez którykolwiek z aspirujących krajów.

Zełenski: “Ukraina będzie członkiem UE”

Ponad 60 proc. obecnej siedmiolatki budżetowej (2021-27) to fundusze na wspólną politykę rolną (w tym dopłaty bezpośrednie dla rolników) oraz na politykę spójności, której największym beneficjentem jest teraz Polska. Ale w razie rozszerzenia UE m.in. o Ukrainę oraz przy zachowaniu obecnych reguł budżetu unijnego Polska – wedle wstępnych szacunków – stałaby się od razu płatnikiem netto (więcej wpłacającym niż wyciągającym ze wspólnej unijnej kasy), a unijna polityka rolna przestałaby być atrakcyjna dla Francuzów.

– Budżet powiększonej Unii musi być albo znacznie większy albo działania finansowane ze wspólnej kasy muszą być znacznie skromniejsze – ostrzegają unijny eksperci zaangażowani w rachuby skutków rozszerzenia. Przedsmakiem trudów w debatach o zreformowanej polityce rolnej są obecne konflikty wokół eksportu ukraińskich zbóż do Polski, Rumunii bądź Węgier.

Co z jednomyślnością w UE

Formalnie na różnych etapach drogi do członkostwa w UE jest obecnie osiem krajów, czyli Ukraina, Mołdawia, Czarnogóra, Macedonia Północna, Serbia, Albania, Bośnia i Hercegowina oraz – to obecnie fikcja polityczna – Turcja. A być może dołączy do nich Gruzja. Potencjalnie chodziłoby zatem o powiększenie Unii Europejskiej z obecnych 27 do 34-35 krajów (bez Turcji), co m.in. w Paryżu i Berlinie jest traktowane jako powód do instytucjonalnej reformy Unii, w tym do dalszego ograniczenia zasady jednomyślności, by UE mogła sprawnie funkcjonować w tak dużym gronie.

Natomiast m.in. w Polsce postulaty reform traktowane są sceptycznie, a wizje przyszłego paraliżu decyzyjnego – jako wielka przesada. Nawet Unia poszerzona o Ukrainę i Bałkany Zachodnie byłaby pod względem ludności mniejsza niż Unia przed brexitem, gdy – jak przekonują przeciwnicy reformy ustrojowej UE – sprawdzał się obecny system głosowań w Radzie UE oparty na liczbie krajów oraz na wielkości populacji. Również przed brexitem koalicji ludnych Niemiec i Francji wystarczyło dokooptowanie dwóch krajów Unii, by sformować mniejszość blokującą w Radzie UE.

– Uważam, że całkowite zniesienie zasady jednomyślności mogłoby oznaczać wylanie dziecka z kąpielą. Jedność jest bowiem podstawą siły UE. Jedność to najlepszy sposób na zapewnienie jednolitego wdrażania decyzji – zastrzegał dzisiaj Charles Michel. Ograniczenie zasady weta wymagałoby w Unii uprzedniej zgody wszystkich krajów członkowskich. A przy tym postulaty „zniesienia jednomyślności” w polityce zagranicznej czy podatkowej dotyczą tylko niektórych kwestii, jak wprowadzanie sankcji lub system podatku VAT, który już teraz jest mocno zharmonizowany w Unii. Natomiast Charles Michel przedstawił – skrojony pod Bałkany – pomysł „klauzuli zaufania” zabraniającej wetowania akcesji kolejnych państw przez kraje nowo przyjęte do UE.

Węgierski problem Ukraińców

Prezydent Wołodymyr Zełenski naciska, by grudniowy szczyt UE dał zielone światło do startu negocjacji akcesyjnych z Ukrainą (to kolejny krok po przyznaniu statusu kandydackiego), do czego trzeba rekomendacji Komisji Europejskiej.

Jednym z politycznie trudnych wymogów jest rozwiązanie kwestii praw językowych, które – w przypadku mniejszości węgierskiej – regularnie są tematem zadrażnień między Kijowem i Budapesztem. Węgry już ostrzegają, że nie odpuszczą tej kwestii przy decyzji o starcie rokowań akcesyjnych Ukrainy.

Obecnie w Brukseli nabiera popularności idea „stopniowej integracji”, czyli włączania krajów kandydackich w kolejne dziedziny polityki unijnej, czego zwieńczeniem byłaby pełna akcesja.

Chcesz skomentować ten artykuł? Zrób to na Facebooku! >>