1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Bunkry na sprzedaż

Werner Nording, Jan Kowalski15 października 2007

Rząd Niemiec postanowił sprzedać wszystkie bunkry przeciwlotnicze, będące własnością skarbu państwa. Uzasadnienie? Nie należy obawiać się ataku ze wschodu, a przed terrorystami i tak nie ochronią one nikogo.

https://p.dw.com/p/Br1j
Bunkier przy Bramfelder Straße w Hamburgu
Bunkier przy Bramfelder Straße w HamburguZdjęcie: picture-alliance/ dpa

Gdyby Republikę Federalną zaatakowano bronią ABC ludność musiałaby jak najszybciej udać się do bunkra – te zbudowano wszędzie. Bunkier przy Dworcu Głównym w Hamburgu przeznaczono na przykład dla podróżnych. Jürgen Sokolowski z obrony cywilnej w urzędzie Hamburg-Śródmieście był administratorem bunkra od 1991 roku.

- Przeszliśmy przez pierwsze drzwi, teraz jesteśmy przed oknem w śluzie. Tu stał strażnik, obserwując oboje drzwi. Nie może dojrzeć jednego z nich wprost, te drugie widzi dzięki metalowemu lusterku, jak wszystkie w bunkrze – objaśnia.

Telefon w hamburskim bunkrze
Telefon w hamburskim bunkrzeZdjęcie: picture-alliance/ dpa

Dziś nikt już się nie musi bać – po zakończeniu zimnej wojny nie będzie ataku ze wschodu. Bezużyteczne bunkry jedynie kosztują - rocznie dwa miliony euro. Jest ich w sumie w Niemczech ponad dwa tysiące. Nie dziwi zatem, że rząd chce je sprzedać jak najszybciej. Skorzystało z tego pewne stowarzyszenie w Hamburgu, urządzając w bunkrze przy Bramfelder Strasse muzeum obrony cywilnej.

- Pokazujemy, jak mogło wyglądać życie codzienne w bunkrze, gdyby doszło do takiej sytuacji. Chcemy uczyć historii przez uczestnictwo w niej, przez dotykanie eksponatów. To nasz cel – wyjaśnia Peter Mohr, dyrektor muzeum.

Wejście do dawnego schronu rządowego w Ahrweiler koło Bonn. Obecnie mieści się tu Muzeum Zimnej Wojny
Wejście do dawnego schronu rządowego w Ahrweiler koło Bonn. Obecnie mieści się tu Muzeum Zimnej WojnyZdjęcie: AP

Życie jak w klatce

W bunkrach panowałaby straszna ciasnota - na jednego człowieka przypadałoby pół metra kwadratowego – dałoby się tam żyć tylko dzięki klimatyzacji – mówi Alexander Lipski, w czasie wolnym od zajęć przewodnik po muzeum.

- Jedna trzecia musiałaby siedzieć na ławkach, jedna trzecia leżeć, ewentualnie spać, a pozostała jedna trzecia miałaby zaopatrywać siedzących w jedzenie, gotować posiłki i temu podobne – tłumaczy.

Wnętrze schronu przeciwatomowego przy Uhlandstasse w Berlinie zbudowanego w latach 70-tych
Wnętrze schronu przeciwatomowego przy Uhlandstasse w Berlinie zbudowanego w latach 70-tychZdjęcie: AP

Pomyślano także o lazarecie, gdzie lekarze i sanitariusze mogliby udzielać pierwszej pomocy. W jednym z sejfów przetrwały do dziś niezbędne lekarstwa. Są tu na przykład środki nasercowe, dezynfekcyjne, przeciwbólowe, kostki cukru do aplikacji kropelek, instrumenty lekarskie wraz ze stomatologicznymi na wypadek bólu zębów.

Holger Poser, szef referatu obrony cywilnej w hamburskim ratuszu uważa, że to dobrze, że państwo rozstaje się z bunkrami.

- Ma to sens, dlatego, że bunkry te nie będą pełnić funkcji, dla jakich je zbudowano. Zbudowano je na wypadek alarmu, umożliwiającego ochronę ludności cywilnej przed skutkami wojennego ataku – mówi.

Miasto Hamburg poparło plan przekształcenia jednego z 78 bunkrów w tym mieście w muzeum. Poza tym zainteresowanie okazały … piwnice win i dyskoteki, gotowe do wynajmu opuszczonych bunkrów.