1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Amnesty International: Naciski Chin na studentów za granicą

Andrea Grunau we współpracy z redakcją chińską DW
13 maja 2024

„Na moim kampusie nie czuję się bezpiecznie”. W opublikowanym pod takim tytułem raporcie Amnesty International alarmuje, że Chiny i Hongkong represjonują swoich studentów uczących się na zagranicznych uczelniach.

https://p.dw.com/p/4fneZ
Protestujący w Berlinie przeciwko ograniczaniu demokracji i wolności słowa w Chinach
Protest przed ambasadą Chin w Berlinie, grudzień 2022 r.Zdjęcie: Omer Messinger/Getty Images

Tysiące kilometrów dzielą studiujących na europejskich lub północnoamerykańskich uniwersytetach studentów z Chin i Hongkongu od ich rodzimych rządów. Daleko, a jak niebezpiecznie blisko! „Jesteś obserwowana. Nawet jeśli znajdujemy się po drugiej stronie planety, będziemy umieli dotrzeć do ciebie”, cytuje Rowan (imię zmienione) wiadomość, którą otrzymała, w rozmowie z organizacją praw człowieka Amnesty International (AI).

Rowan jest jedną z 32 studentek i studentów uczących się na zagranicznych uniwersytetach, z którymi AI przeprowadziła obszerne wywiady do raportu „Na moim kampusie nie czuję się bezpiecznie”. Aby udokumentować transgraniczne represje ze strony Pekinu wobec studentów z Chin i Hongkongu uczących się na zagranicznych uniwersytetach, ankieterzy organizacji zwrócili się do 20 osób z Chin i 12 z Hongkongu studiujących w ośmiu krajach: Belgii, Niemczech, Francji, Wielkiej Brytanii, Holandii, Szwajcarii, Kanadzie i Stanach Zjednoczonych. W raporcie zmieniono imiona wszystkich rozmówców oraz nazwy ich uczelni, żeby uchronić ankietowanych przed represjami.

Groźby pod adresem rodzin 

Rowan powiedziała AI, że tam, gdzie studiuje, wzięła udział w obchodach rocznicy masakry na Placu Niebiańskiego Spokoju (Tian’anmen) w Pekinie. W Chinach i Hongkongu są zakazane wszelkie upamiętnianie krwawego stłumienie ruchu demokratycznego, do którego doszło 4 czerwca 1989 roku.

Zaledwie kilka godzin później żyjący w Chinach ojciec Rowan skontaktował się z nią. Funkcjonariusze bezpieczeństwa kazali mu bowiem powstrzymać córkę przed uczestniczeniem w zagranicznych wydarzeniach, które mogłyby zaszkodzić reputacji Chin na świecie. Rowan ani nie podawała nikomu swojego nazwiska, ani nie zgłaszała nigdzie udziału w demonstracji.

Także DW rozmawiała ze studentami z Chin w Europie. Yongzhe (imię zmienione) powiedział DW przed wizytą chińskiego prezydenta Xi Jinpinga w Paryżu, że chińskie władze groziły tym, którzy chcieli organizować takie demonstracje, a ich rodziny w Chinach były odwiedzane przez policję. I nie były to odosobnione wypadki.

 Xi Jinping i Emmanuel Macron w Paryżu
Maj 2024: prezydent Chin Xi Jinping z prezydentem Francji Emmanuelem Macronem podczas wizyty w ParyżuZdjęcie: Gonzalo Fuentes/REUTERS

„Korzystanie z wolności słowa za granicą jest nie do przyjęcia”. Ta wiadomość miała dotrzeć nie tylko do osób, których bezpośrednio dotyczyła. „Obojętne, gdzie jesteś, w Niemczech, we Francji czy gdziekolwiek indziej, nie ma sposobu ucieczki przed chińskim systemem inwigilacji”.

– Członkowie rodzin w Chinach również otrzymują pogróżki – twierdzi w rozmowie z DW Theresa Bergmann, ekspertka do spraw Azji w niemieckim oddziale AI. – Grozi się im na przykład konfiskatą paszportów, wyrzucaniem z pracy, obniżaniem emerytur lub ograniczeniami możliwości nauki, o ile studenci będą kontynuować swoją działalność za granicą – mówi. Powiązanie z rządem jest jej zdaniem oczywiste: – Te próby zastraszania pochodzą od funkcjonariuszy państwowych – dodaje Bergmann.

Podobne relacje o represjach

Odosobnione przypadki? Wielu studentów z Chin i Hongkongu za granicą żyje w strachu przed zastraszaniem i inwigilacją, donosi Amnesty International. Władze Chin i Hongkongu starają się uniemożliwiać im zajmowanie się tematami krytycznymi.

Oprócz upamiętnienia masakry na placu Tian’anmen, chodzi również o solidarność z ruchem demokratycznym w Hongkongu czy protestami białej kartki w Chinach z 2022 roku, kiedy to ludzie demonstrowali z białymi kartkami w ręku przeciwko surowym obostrzeniom związanym z pandemią koronawirusa i ograniczaniem wolności słowa. AI skonfrontowała władze w Chinach i Hongkongu z zarzutami. – Z Chin kontynentalnych nie dostaliśmy żadnej odpowiedzi – mówi Theresa Bergmann. Z Hongkongu nadeszło według niej „coś w rodzaju dementi”.

Bergmann podkreśla, że studenci są szczególnie wrażliwą grupą ze względu na ich status pobytu i sytuację finansową. AI nie może wypowiadać się w imieniu wszystkich chińskich studentów za granicą, których liczba jest szacowana na 900 tysięcy. Uderzające jest jednak to, że relacje na temat represji z wszystkich państw są podobne do siebie i do znanych już przypadków.

Kanada, Toronto, 2016 rok. Chińczycy upamiętniają ofiary prostestów na placu Tiananmen w Pekinie w 1989 r.
Toronto, Kanada, 2016 r.: przez wiele lat Chińczycy za granicą upamiętniali krwawe stłumienie ruchu demokratycznego na placu Tian'anmen w Pekinie w 1989 roku.Zdjęcie: Arindam Shivaani/NurPhoto/picture alliance

W 2021 roku amerykańska organizacja praw człowieka Human Rights Watch udokumentowała, w jaki sposób byli szpiclowani i zastraszani chińscy studenci w Australii. W 2022 roku specjalizująca się w ściganiu i zwalczaniu chińskich represji transgranicznych organizacja Safeguard Defenders z Madrytu poinformowała o nielegalnych komendach chińskiej policji za granicą, które miały podejmować działania przeciwko krytycznym obywatelom. Chiny temu zaprzeczyły. Jednak szereg państw zdecydowało się na kroki przeciwko podejrzanym osobom z Chin.

W 2023 roku DW i niemiecka platforma badawcza Correctiv poinformowały o tym, jak mocno Chiny szpiegują stypendystów Chińskiej Rady Stypendialnej (CSC) w Niemczech i powstrzymują ich od wygłaszania jakichkolwiek krytycznych oświadczeń.

WeChat, czyli inwigilacja online

– Studentka, która wzięła udział w proteście, a następnie zrobiła sobie selfie przed ambasadą, zgłosiła, że była śledzona w drodze z ambasady do metra – mówi Theresa Bergmann, opisując jeden z takich przypadków z Niemiec. W wypadkach śledzenia czy też fotografowania protestów nie zawsze jest jasne, czy dana osoba działa na zlecenie rządu Chin.

Aplickacja WeChat
Aby pozostać w kontakcie z bliskimi w ojczyźnie, chińscy studenci muszą używać dopuszczonej przez rząd aplikacji WeChatZdjęcie: Andre M. Chang/ZUMA Wire/picture alliance

Bardzo ważną rolę odgrywa inwigilacja online. WeChat jest uważany za chińską super aplikację, która przekazuje dane rządowi. „Znamy przypadki, kiedy konta na WeChat zostały zamknięte lub treści na nich zablokowane, ponieważ ludzie otwarcie mówili na nich o protestach”. Amnesty nazywa to „Wielką Zaporą Ogniową” (Great Firewall). Aby móc się komunikować z krewnymi i przyjaciółmi w Chinach, studenci są skazani na korzystanie z zatwierdzonych przez państwo aplikacji, takich jak WeChat, które są podatne na inwigilację.

Lęk, stres, izolacja

Według AI inwigilacja i zastraszanie budzą obawy przebywających za granicą studentów z Chin i Hongkongu. Rezultatem ma być stres psychiczny, a nawet depresja. – Szukałem wsparcia w uniwersyteckiej poradni psychologicznej po doświadczeniu problemów psychicznych, ale oni niewiele rozumieli z chińskiego kontekstu i nie byli w stanie zapewnić skutecznego wsparcia – mówi DW student Xingdongzhe (imię zmienione).

– Niektórzy ze studiujących zerwali kontakt ze swoimi rodzinami, żeby je chronić – mówi Theresa Bergmann. Prawie połowa ankietowanych obawia się jej zdaniem powrotu do domu. Sześciu z nich chciało ubiegać się o azyl w kraju, w którym studiowali.

Według tej specjalistki do spraw Azji studenci stosują autocenzurę i izolują się od siebie. Są niepewni, czy mogą ufać innym chińskim studentom, czy też ci doniosą na nich władzom. – Na przykład w Hongkongu umożliwia to ustawa o bezpieczeństwie. Istnieje nawet gorąca linia, na którą można bezpośrednio zgłaszać osoby podejrzane o jej naruszanie.

Postulaty Amnesty International

AI wzywa Chiny i Hongkong do zaniechania wszelkich form transgranicznych represji. Ustawy ograniczające prawa człowieka studentów za granicą muszą zdaniem tej organizacji zostać zmienione.

Ważne są działania podejmowane przez uniwersytety i rządy państw goszczących. Amnesty International przeprowadziła ankietę wśród 55 uniwersytetów i otrzymała 24 odpowiedzi. – Istnieją pierwsze oznaki, że problem jest dostrzegany – mówi Bergmann. Ogólnie rzecz biorąc wiele jest jednak jej zdaniem do nadrobienia.

Amnesty wzywa do utworzenia uwrażliwionych na traumę ośrodków raportowania na uniwersytetach i na szczeblu państwowym. Na uniwersytetach powinny być dostępne wsparcie psychologiczne, doradztwo i pomoc finansowa dla osób poszkodowanych. – Niemcy mają obowiązek chronić międzynarodowych studentów – powiedziała sekretarz generalna Amnesty International w Niemczech Julia Duchrow zwracając się do niemieckiego rządu. Rząd powinien jej zdaniem podjąć konkretne działania, żeby przeciwdziałać klimatowi strachu wśród chińskich studentów.

Nadzieja na bardziej demokratyczne Chiny

„My wszyscy za granicą staramy się cieszyć naszą ciężko wywalczoną wolnością”. Pomimo osobistego ryzyka, tacy chińscy studenci jak Yongzhe nie tracą nadziei na uczynienie Chin bardziej demokratycznymi.

– Skoncentruję się na kwestiach praw człowieka i mam nadzieję, że mój kraj zmieni się na lepsze – zapowiada Yongzhe w rozmowie DW. Jest wielu, którzy myślą podobnie: – To dodaje mi odwagi – zapewnia.

Chiny. Lider zanieczyszczania, ale i odnawialnej energii