1. Przejdź do treści
  2. Przejdź do głównego menu
  3. Przejdź do dalszych stron DW

Amerykański cheerleader stawia warunki

Elżbieta Stasik
27 stycznia 2018

Z trwogą, ale i pewną nadzieją światowa elita czekała na wystąpienie Donalda Trumpa – komentuje sobotnia niemiecka prasa przemówienie prezydenta USA na Światowym Forum Ekonomicznym w szwajcarskim Davos.

https://p.dw.com/p/2rbPV
Schweiz Weltwirtschaftsforum in Davos | US-Präsident Donald Trump
Zdjęcie: picture-alliance/KEYSTONE/L.Gillieron

„Prezydent USA Trump miał do zakomunikowania na Światowym Forum Ekonomicznym dwa przesłania” – stwierdza w swoim komentarzu „Frankfurter Rundschau” – „Jako pierwsze rozdzielił całą furę autoreklamy: dzięki niemu gospodarka USA znowu rośnie – ‘po latach stagnacji' (której nie było), jego obniżenie podatków było największe od lat 80-tych (co nie jest zgodne z prawdą). Drugie przesłanie: Przybywajcie do Ameryki! Przychodźcie z miejscami pracy, czasy na inwestowanie w USA jeszcze nigdy nie były tak dobre. Wezwanie to jest godne uwagi. Nie dlatego, że chodziłoby o szefa rządu, który zerka tylko na mamonę, podczas gdy inni walczą o wolność, równość i braterstwo. Godna uwagi jest jego postawa, bo symbolizuje zwrot USA od niekwestionowanej pozycji światowego mocarstwa, narzucającego reguły stosunków handlowych, które obowiązują wszystkich, i na których korzysta amerykańska gospodarka, do zagrożonej gospodarki, która w interesie amerykańskich firm wysyła swojego prezydenta w świat jako zbierającego miliardy komiwojażera”.

Zdaniem „Landeszeitung" (Lüneburg):

„Tak często już zwymyślana przez Donalda Trumpa elita czekała na jego wystąpienie z trwogą, ale i dozą radości. Wyda już ostateczną wojnę handlową, podwyższając chociażby cło na stal i aluminium? Nie, w ostoi wolnego handu Trump nie chciał uchodzić za postrach. Jak podkreślił, był w drodze jako ‘cheerleader USA'. Schlebiał więc siedzącym przed nim ‘twardo pracującym' miliarderom, żeby inwestowali majątki w USA. Trump ograniczył się do roli cheerleadera, bo dwa tygodnie wcześniej Biały Dom pokazał nieprzejednanie podwyżką ceł i orzeczeniem, że od dawna już prowadzi wojnę handlową a teraz wysyła swoje wojska. Pompony w dłoni nie robią jeszcze z bojownika w wojnie handlowej bojownika o wolny handel”. 

Równie krytyczny jest dziennik „Heilbronner Stimme":

„America first – kto oczekiwał, że prezydent zrelatywizuje swoje credo, rozczarował się. Ameryka ma być miejscem, w którym każdy może robić interes – jeżeli korzysta na tym Ameryka. USA jako wzór? Jeżeli wszyscy będą naśladowali amerykański dumping podatkowy, będą prowadzili politykę izolacji z nowymi cłami? Nie, USA pod rządami Trumpa pozostają raczej częścią problemu niż rozwiązaniem globalnych wyzwań. Dotyczy to gospodarki, a już na pewno polityki, od Korei Północnej po Bliski Wschód i ochronę klimatu. Z europejskiego i niemieckiego punktu widzenia liczy się jedno: dobrze, że za nami już rok z czterech lat ograniczania szkód”.

Kropkę nad „i" stawia gazeta „Westfälische Nachrichten" (Münster):

„W szwajcarskiej idylli obywa się bez skandalu. Prezydent USA pokazuje się ze swojej rzekomo umiarkowanej strony. Wygłasza hymn pochwalny na cześć silnej, kwitnącej gospodarczo Ameryki. USA - ‘najlepsze miejsce do robienia interesów'. Trump nie wyklucza nawet powrotu do transpacyficznej umowy handlowej TTP. Elita finansowa jest zdumiona. Ale pomału! ‘America first' w żadnym wypadku nie należy do przeszłości. Trump zaprasza świat do udziału w tym opisywanym przez niego rozkwicie koniunktury. ‘America first' nie oznacza ‘Ameryka jest sama'. Sprawiedliwy i wolny handel – tak, ale Trump chce dyktować warunki. To, do czego dąży, nie jest partnerstwem, tylko posłuszeństwem – dla dobra amerykańskich pracowników”.

opr. Elżbieta Stasik